18 September, 2025

Biznes dla garstki osób, cierpienie dla milionów istnień. „Niewyobrażalne tortury”

Biznes dla garstki osób, cierpienie dla milionów istnień. „Niewyobrażalne tortury”

Biznes dla garstki osób, cierpienie dla milionów istnień. „Niewyobrażalne tortury”

Zwierzęta na fermie futrzarskiej Źródło: Materiały prasowe / Stowarzyszenie Otwarte Klatki Za murami ferm futrzarskich rozgrywa się dramat, którego większość społeczeństwa woli nie oglądać. Stowarzyszenie Otwarte Klatki pokazało i opisało, co dzieje się ze zwierzętami, które trafiają do takich miejsc. Materiały mrożą krew w żyłach.

Pod koniec Sejm zajmie się projektem ustawy zakazującej hodowli zwierząt futerkowych. Polska jest jednym z ostatnich miejsc w Europie, w którym ten proceder jest legalny. Stowarzyszenie Otwarte Klatki, które współtworzyło przepisy, udostępniło nagrania z ferm, pokazujące realia życia zwierząt.

Trudno nie odwrócić wzroku

Na materiałach widać młode jenoty wspinające się po ścianie klatki i upadające z impetem na druciane podłoże i szczeniaki w agonii, których głowy utknęły między prętami klatki. To jednak nie wszystko – za serce chwytają też obrazy matek pochylających się nad martwymi szczeniętami w klatce, nieleczone urazy czy rany przetrzymywanych tam zwierząt.

– Filo to szczeniak lisa polarnego, uratowany półtora miesiąca temu z fermy – opowiada Bogna Wiltowska, dyrektorka ds. śledztw w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki. Aktywistka dodaje, że zwierzak był w stanie krytycznym, miał rozległą ranę po urazie lub odgryzieniu ogona i wysoką gorączkę. Potrzebna była natychmiastowa interwencja, by uratować mu życie.

Jak podkreśla, to właśnie z takich zwierząt powstają futra.

– Lisy, norki, szynszyle i jenoty hodowane na futro rodzą się i umierają w klatkach. Chcieliśmy pokazać, na jakie cierpienie skazujemy zwierzęta, które w chwili uśmiercania są jeszcze młodymi szczeniakami, a jednocześnie przez całe życie nie doświadczają niczego poza wnętrzem niewiele większej od nich samych klatki – mówi Wiltowska.

Eksperci: zanim zwierzę umrze, przechodzi tortury

W Polsce każdego roku zabija się około 3 miliony norek, 15 tysięcy lisów, 4–5 tysięcy jenotów i 30 tysięcy szynszyli. Wszystkie są uśmiercane jako kilkumiesięczne szczenięta, w okresie, gdy ich futro osiąga największą wartość. – Filo jest bardzo podobny do psa. Można zapytać, czy byśmy pozwolili, by robić futra z psów? – pyta retorycznie Wiltowska.

Badania prowadzone przez Otwarte Klatki pokazują, że młode rodzą się wiosną i spędzają swoje krótkie życie w ciasnych, metalowych klatkach. Kraty wżynają się w kończyny i ciało zwierząt, które cierpią na infekcje, urazy, pasożyty, a także na głębokie zaburzenia psychiczne związane z unieruchomieniem. – To dla nas niewyobrażalne, spróbować spędzić całe dni w bezruchu. To niewyobrażalna tortura – dodaje profesor Marcin Urbaniak, bioetyk.

Problemem jest też wpływ ferm na środowisko i życie mieszkańców. Adam Wajrak, dziennikarz i ekolog wyjaśnia, że norka amerykańska, która nierzadko ucieka z hodowli, niszczy lokalne ekosystemy. To gatunek obcy, pozbawiony naturalnych wrogów.

Nie tylko kwestie moralne czy zagrożenie dla środowiska. „Odór, roje much, ucieczki”

Mieszkańcy wsi, w których działają fermy, skarżą się na odór, roje much i ciągłe ucieczki zwierząt. – Ferma istniała u nas w okolicy 17 lat. Nie szło wtedy żyć; smród, muchy, a do tego norki uciekały – wspomina w Uwadze! TVN pan Michał.

Choć część hodowli została zamknięta, pojawiają się plany ich ponownego otwarcia. Jak twierdzi pan Radosław, właściciel przygotował klatki i poinformował pracowników, że mogą wrócić do pracy.

Kwestie bezpieczeństwa publicznego także nie są bez znaczenia. W czasie pandemii Dania uśmierciła kilkanaście milionów norek, gdy odkryto, że przenoszą wirusa SARS-CoV-2. Tamtejsze hodowle zostały częściowo wznowione, ale większość krajów Europy już zakazała produkcji futer. Polska – obok Białorusi, Rosji i Ukrainy – pozostaje jednym z ostatnich bastionów tej branży.

– W UE poza Finlandią, Grecją i Hiszpanią, fermy futrzarskie zostały zakazane. Polska jest jednak największym producentem w całej Europie – zauważa Wiltowska. Wkrótce jednak może się to zmienić.

Zmiany na horyzoncie?

Działacze wskazują jednak, że obrazy zarejestrowane w fermach mogą już niedługo przejść w Polsce do historii – projekt ustawy zakazującej hodowli zwierząt na futro ma być procedowany jeszcze we wrześniu. Przewiduje 5-letni okres przejściowy, odszkodowania dla hodowców i odprawy dla pracowników. – Nie chcemy gwałtownych działań. Proces ma być stopniowy, ale musi doprowadzić do końca tej okrutnej praktyki – podkreśla posłanka Małgorzata Tracz, autorka projektu. Im szybciej przedsiębiorca zdecyduje się odejście od hodowli, tym wyższe odszkodowanie ma dostać.

Jak mówi Marta Korzeniak, koordynatorka kampanii „Cena Futra” w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki, zakaz czeka w Polsce na procedowanie już od ponad roku. – W międzyczasie kolejne miliony zwierząt urodziły się i zostaną brutalnie zabite na fermach futrzarskich. Zamierzamy rozliczyć polityków z ich obietnic i dopilnować, żeby ustawa weszła w życie jeszcze w tym roku – podsumowuje.

Podobne artykuły