Niemieckie napisy na polskich domach. „Trzeba je zachować” Niemieckie napisy w Gliwicach Źródło: canva.com, mdr.de Niemieckie, przedwojenne napisy wciąż można zauważyć na elewacji wielu śląskich miast. Nad sklepem Karoliny Jakoweńko i Moniki Urzoń w Bytomiu widnieje napis w języku niemieckim „Piekarnia i cukiernia”. W sklepie jednak nie znajdziemy wypieków, ale ubrania – nie jest to niczym niezwykłym w górnośląskim mieście, które do 1945 roku należało do III Rzeszy. Około 150 metrów dalej na świeżo pomalowanej fasadzie widnieje napis „Masło – Jajka – Ser – Śmietana”. Także po niemiecku. – Odkryliśmy tę pozostałość z czasów, gdy Bytom był jeszcze niemiecki. To stało się dla nas inspiracją, nazwaliśmy naszą firmę „Piekarnią” – mówiła Karolina Jakoweńko. Zaznaczyła, że napis był także dla niej czymś w rodzaju »genius loci« (duchem opiekuńczym danego miejsca). – Jeśli mamy coś tak wyjątkowego, to warto to wykorzystać – podkreśliła.Napis odrestaurowano, ale nie wszyscy są zachwyceni Obie kobiety odrestaurowały zabytkowy niemiecki napis. – Wielu mieszkańców było zachwyconych, że stary znak przetrwał w stosunkowo dobrym stanie przez te kilkadziesiąt lat – wspomina Jakoweńko. – Niektórzy byli zaskoczeni, inni wyrazili niezadowolenie, że przypominamy o przeszłości, o której woleliby zapomnieć. My natomiast zdecydowanie nie chcemy o niej zapomnieć – stwierdziła przedsiębiorczyni. Niemieckie ślady od dawna są w Polsce niepożądane. Przez ponad czterdzieści lat władze PRL-u zawzięcie walczyły z wszelkimi śladami obecności Niemiec w Polsce. Zaraz po zakończeniu II wojny światowej wielu Polaków miało w pamięci długą i brutalną okupację niemiecką i nie chciało spotykać się z niemieckimi reliktami w polskiej przestrzeni publicznej. Od początku lat 80. coraz częściej jednak odnajduje się stare niemieckie napisy ukryte dotąd pod kruszącym się tynkiem – zwłaszcza w mniej eleganckich dzielnicach śląskich miast. Nie było jednak wówczas mowy o ich odrestaurowaniu. Dopiero ostatnio część Polaków na zachodzie i północy kraju zdała sobie sprawę, że niemiecka przeszłość jest w rzeczywistości częścią ich własnego dziedzictwa.Nie tylko Bytom W Gliwicach, prawie 20 kilometrów od Bytomia, podróżnych, którzy przyjeżdżają do miasta pociągiem witają niemieckie napisy.W bezpośrednim sąsiedztwie dworca kolejowego na budynku mieszkalnym widnieje hasło „Möbel und Waren-Credit-Haus”, odnowione kilka lat temu. To reklama sklepu meblowego, który niegdyś tam się znajdował. – Tynk kruszył się już od dawna. Mieszkańcy wiedzieli, że na elewacji znajduje się stary napis. I chociaż mamy różne poglądy polityczne, zgodziliśmy się, że przy remoncie naszego domu trzeba go zachować” – mówił architekt, Sebastian Borecki. – Napis zwraca uwagę na budynek. Wielu przechodniów robi zdjęcia. Ale pojawiały się też głosy krytyczne, na przykład pan z urzędu podczas oględzin bardzo oburzył się, widząc ten napis. Jednakże takie reakcje zdarzają się naprawdę rzadko – mówi architekt. Czytaj też:Zgrzyt w relacjach polsko-niemieckich. „Wojownicza konferencja polityka KO”Czytaj też:W miasteczku pod Berlinem żyje 600 osób, dojdzie 500 migrantów. „Zostaliśmy całkowicie zdradzeni”