13 October, 2025

Przed dom premiera wrócił skradziony Lexus. „Wtopa po całości”

Przed dom premiera wrócił skradziony Lexus. „Wtopa po całości”

Przed dom premiera wrócił skradziony Lexus. „Wtopa po całości”

Donald Tusk Źródło: Flickr / Kancelaria Premiera, KPRM Luksusowy lexus rodziny Donalda Tuska znów stoi pod jego domem w Sopocie. Auto, które zniknęło w tajemniczych okolicznościach, wróciło na swoje miejsce – a kulisy tej historii wciąż budzą więcej pytań niż odpowiedzi. Dziennikarze dotarli do informatora z Służby Ochrony Państwa, który stwierdził, że incydent był „wtopą po całości”.

Po ponad miesiącu od głośnej kradzieży, lexus należący do rodziny Donalda Tuska został ponownie zauważony pod jego sopocką rezydencją. W poniedziałek, 13 października, przechodnie dostrzegli samochód zaparkowany w tym samym miejscu, z którego wcześniej zniknął. Obok pojazdu widać było funkcjonariusza Służby Ochrony Państwa.

Przypomnijmy, że do kradzieży doszło w nocy z 9 na 10 września, gdy w polskiej przestrzeni powietrznej pojawiły się rosyjskie drony. To zbieg okoliczności, który rozbudził teorie o możliwym udziale obcych służb. Szybko jednak okazało się, że sprawcą był 41-letni Łukasz W. z Sopotu, który został zatrzymany i usłyszał już zarzuty.

Konsekwencje dla SOP i areszt dla sprawcy

Po głośnym incydencie premier miał domagać się rozliczenia winnych z SOP. Według ustaleń „Super Expressu”, stanowiska stracili dyrektor i wicedyrektor zarządu ochrony Donalda Tuska, a szef formacji miał zostać wysłany na przymusowy urlop. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji tłumaczyło jednak, że był to „zaległy urlop”, a decyzje kadrowe dopiero są rozważane.

Rzeczniczka resortu Karolina Gałecka potwierdziła z kolei, że wobec kierownictwa SOP wyciągnięto już konsekwencje służbowe.

Tymczasem Łukasz W., który ukradł samochód, przebywa w areszcie tymczasowym. Grozi mu nawet 10 lat więzienia. Mężczyzna nie jest znany z kradzieży pojazdów, jednakże w przeszłości był już karany – za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, bezpieczeństwu w ruchu drogowym oraz mieniu.

„Wtopa po całości”. Ochrona spała?

Jak ujawniła Wirtualna Polska, w chwili kradzieży nikt z ochrony nie zauważył, że lexus znika spod domu szefa rządu. Informator z SOP przekazał dziennikarzom, że to była „wtopa po całości”.

– Dom premiera pilnowany jest 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, z dyżurką na miejscu, pełnym monitoringiem posesji i całego otoczenia i innymi środkami techniki ochronnej. W teorii nic takiego nie miało prawa się zdarzyć — mówił informator WP.

Sprawa kradzieży i odzyskania samochodu pozostaje jednym z najbardziej komentowanych incydentów z udziałem służb w ostatnich miesiącach.

Podobne artykuły