07 May, 2024

To m.in. jego „hejtował” sędzia, który uciekł na Białoruś. „Nie brałem tego pod uwagę”

To m.in. jego „hejtował” sędzia, który uciekł na Białoruś. „Nie brałem tego pod uwagę”

To m.in. jego „hejtował” sędzia, który uciekł na Białoruś. „Nie brałem tego pod uwagę”

Rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” Bartłomiej Przymusiński Źródło:PAP / Wojciech Olkuśnik – Nie brałem pod uwagę, że mogą stać za tym agenturalne powiązania – powiedział o sprawie Tomasza Szmydta sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik „Iustitii” który był jednym z celów akcji sms-owej niesławnej grupy „Kasta”.

Od poniedziałku polska opinia publiczna żyje sprawą sędziego administracyjnego, który uciekł na Białoruś i poprosił o azyl, co tłumaczył prześladowaniem politycznym w Polsce. To sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt. Wcześniej był m.in. szefem departamentu prawnego w Krajowej Radzie Sądownictwa za rządów PiS. Na stanowisko rekomendował go były wiceminister sprawiedliwości, Łukasz Piebiak.

Krótko po tych doniesieniach okazało się, że sędzia szukający schronienia w reżimie Łukaszenki miał wgląd do informacji, które mogą mieć duże znaczenie dla wywiadów obcych państw.

O komentarz do ucieczki Szmydta poprosiliśmy sędziego Bartłomieja Przymusińskiego, rzecznika Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.

– Sędziowie sądów administracyjnych naturalnie mają wgląd do wniosków o przyznanie dostępu do informacji objętych klauzulami tajności. Należy zadać pytanie, dlaczego służby nie wykryły, że ta osoba może być współpracownikiem obcego wywiadu? O ile tak rzeczywiście było – powiedział nam sędzia.

Działalność Szmydta w „Kaście”. „Układa się w całość”

Dodał, że osobiście nie poznał Szmydta. – Wiedziałem, że nie można się po nim spodziewać niczego dobrego, ponieważ blisko współpracował z panem Łukaszem Piebiakiem w atakach na niezależnych sędziów. Nie brałem jednak pod uwagę tego, że mogą stać za tym agenturalne powiązania – powiedział „Wprost” sędzia Przymusiński.

W 2019 r. Szmydt był jednym z bohaterów tzw. afery hejterskiej. Portal Onet opisał wtedy grupę „Kasta” koordynowaną przez byłego wiceministra w rządzie PiS, Łukasza Piebiaka. Jej celem było atakowanie w mediach społecznościowych i za pośrednictwem sms-ów sędziów krytycznych wobec zmian w wymiarze sprawiedliwości forsowanych przez poprzedni rząd, m.in. byłej I prezes SN Małgorzaty Gersdorf. „Mała Emi”, była małżonka Szmydta, mówiła „Wyborczej”, że członkowie grupy mieli też wysyłać Przymusińskiemu sms-y z przekazem, że jest złym człowiekiem i nie działa dla dobra Polski.

twitter

Bartłomiej Przymusiński zwraca przy tym uwagę, że ataki na niezależność sądownictwa i trójpodział władzy, takie jak w wykonaniu grupy „Kasta”, osłabiają państwo. – Podkreślaliśmy w „Iustitii” od dawna, że takie ataki są realizacją rosyjskich scenariuszy. To, że osoba w takim gronie mogła być współpracownikiem obcego wywiadu, w kontekście nowych doniesień układa się w logiczną całość – zaznacza.

We wtorek w „Trójce” szef BBN Jacek Siewiera mówił w kontekście sprawy Szmydta, że należałoby przywrócić ochronę kontrwywiadowczą w sądownictwie.

– Obecnie przed nominacją kogoś na stanowisko sędziego przeprowadza się jedynie wywiad policji. Czy to sprawdzenie nie powinno być głębsze, szczególnie w przypadku sędziów sądu wyższego szczebla, jak WSA? Być może należałoby się zastanowić nad systemowym rozwiązaniem, które pozwoliłoby na dokładne prześwietlenie kandydatów – stwierdził rzecznik „Iustitii”.

Podobne artykuły