Tajemnicze zaginięcie księdza. Wierni nie kryją oburzenia

Ksiądz, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Dziurek Skandal w parafii w Sasinie na Pomorzu. Prokuratura poszukuje proboszcza, który jest podejrzany o przywłaszczenie 3,5 mln złotych. Od 2016 roku proboszczem parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Sasinie koło Wejherowa w województwie pomorskim był ksiądz Krzysztof. W trakcie blisko 10 lat posługi duchowny zaskarbił sobie sympatię parafian. Wierni doceniali zaangażowanie kapłana w sprawy lokalnej społeczności. Ks. Krzysztof organizował mnóstwo wydarzeń m.in. kulturalnych czy sportowych. Zorganizował również remont kościoła – zapowiadał remont plebanii i zakup nowych ławek a także montaż paneli fotowoltaicznych. Proboszcz zwrócił się do wiernych z prośbą o pomoc finansową, której celem była właśnie renowacja świątyni. Kolejne datki miały być przeznaczone na organizowane przez niego pielgrzymki. Jak się okazało, przy organizacji wycieczek doszło do problemów. Po trzeciej podróży ksiądz Krzysztof przez długi czas nie oddawał parafianom pieniędzy. Duchowny zbywał swoich wierzycieli. – Mówił, że ma problemy z rozliczeniem dotacji i pytał, czy mógłbym pożyczyć pieniądze. Żona pożyczyła mu raz, drugi, trzeci. W potwierdzeniach przelewów pisaliśmy, że to były pożyczki – opowiadał pan Grzegorz, mieszkaniec Sasina. – Kiedy zwracaliśmy się do księdza o zwroty, to zwlekał i mówił, że teraz nie może, teraz nie ma. Nagle pewnego dnia wyszedł do nas i powiedział, że w ciągu dwóch, trzech dni odda pieniądze. Zamiast tego w ciągu tych dwóch, trzech dni zniknął z parafii – dodawał. Dwa lata temu ksiądz zniknął z Sasina w tajemniczych okolicznościach. Parafia pw. Miłosierdzia Bożego zgłosiła sprawę do prokuratury. Według szacunkowych wyliczeń były proboszcz miał przywłaszczyć około 3,5 mln złotych, z czego blisko milion należy do kościoła. Łącznie na liście osób poszkodowanych przez kapłana widnieje blisko 50 osób. Proboszcz podejrzany jest o wprowadzenie w błąd, przywłaszczenie powierzonego mu mienia i doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Aktualnie prokuratura nie prowadzi wobec ks. Krzysztofa postępowania, ponieważ śledczy nie mogą ustalić miejsca jego przebywania. W spisie duchownych widnieje jako zaginiony. – On się nie zapadł pod ziemię. Próbował się tłumaczyć, że to nie jego wina, że gdyby został w Sasinie, to oddałby pieniądze. A tak kuria go wysłała daleko od ludzi, żeby nie mogli go znaleźć. Zrobił sobie tutaj prywatny folwark – komentował pan Andrzej, mieszkaniec Sasina.Tajemnicze zaginięcie księdza z Pomorza
Sasino. Zaginął proboszcz. Przywłaszczył 3,5 mln złotych?