27 October, 2023

San Kocoń o swojej niebinarności: Na początku samo się myliłom

San Kocoń o swojej niebinarności: Na początku samo się myliłom

Jak czytamy w artykule „Wyborczej”, San Kocoń to nie tylko kandydat/ka w wyborach, ale też „osoba niebinarna, queerowa, studencka i aktywistyczna”. Samo o sobie mówi, że jest neutralne w stosunku do płci żeńskiej i męskiej. Zaimków „ono” używa od niecałych dwóch lat i przekonuje, że od tego momentu jego życie zmieniło się na lepsze.

San Kocoń o dysforii płciowej

– Kiedy powiedziałom tak o sobie po raz pierwszy na głos, od razu poczułom tzw. euforię płciową. Bo osoby transpłciowe, binarne i te, które nie identyfikują się z żadną płcią, często odczuwają dysforię płciową. „Ono” to było to. Poczułom z siebie dumę – podkreślało Kocoń. Jak przyznaje, na początku jemu samemu zdarzały się pomyłki.

– Nie przeszkadza mi, kiedy ludzie też tak robią, jeżeli nie upierają się na jedną formę. Zwłaszcza tę związaną z płcią wpisaną w dokumentach – zapewniało. – Ludzie, których poznaję, nie mają z tym problemu. Na moją prośbę, używają tych zaimków. Okazują w ten sposób swój szacunek do mnie – wyjaśniało.

– Spotykam się też z reakcjami ludzi, że „ono” to dla nich za wiele, że nie są w stanie przejść tej bariery. I teraz oni proszą mnie o uszanowanie ich decyzji – nie będą tak do mnie mówić i kropka. Trudno jednak mówić o szacunku względem braku szacunku. To moje prawo człowieka, być kim jestem i mówić o sobie, jak czuję – stwierdziło San Kocoń.

Osoba aktywistyczna podkreśla, że nie robi nikomu niczego złego. Nie wprowadza też nowych słów, tylko używa tych, które istnieją w języku polskim od dawna. – Wszystkie małe dzieci uczyły się, że jest „to słońce”, „to morze”. Nie rozumiem, dlaczego to miałoby być coś wywrotowego? – zauważyło. Jak przyznało, ma za sobą dwa coming-outy.

Coming out San Kocoń

Pierwsza próba wyjaśnienia bliskim swojej tożsamości płciowej miała u San Kocoń miejsce w wieku 16 lat. – Najpierw wysyłałom sygnały. Siadałom w salonie i czytałom poradnik dla osób queerowych, tak żeby mama widziała. Eksponowałom tęczową okładkę. Zero reakcji, nic. W końcu postanowiłom powiedzieć wprost – mówiło. Jak przyznaje, popełniło błąd, mówiąc o tym mamie w kawiarni w galerii handlowej, w tłumie ludzi.

– Przebyliśmy dwa dni trudnych rozmów. Nie rozumieli, czym jest biseksualność, myśleli, że można być „tylko” lesbijką lub gejem. Chyba jak większość osób, usłyszałom wyliczankę w stylu „to faza, przejdzie ci” – wspominało. – Nie potraktowali mnie jak dziwaka. Potraktowali tak siebie. Zaczęli szukać winy w sobie. Zastanawiać się, gdzie popełnili błąd wychowawczy – opowiadało.

Pięć lat później niemal całe otoczenie Kocoń używało już neutralnych zaimków. – Rodzice jednak nadal o niczym nie wiedzeili. Przy „ono”, wybrałom już inną taktykę. Napisałom do mamy długi, szczery list. Wytłumaczyłom, skąd to się wzięło, dlaczego tak czuję. Zamieściłom naukowe definicje. List umieściłom w widocznym miejscu i wyszłom z siostrą na spacer. Wróciłyśmy. Reakcja? Neutralna – mówiło.

Jak podkreślało Kocoń, z tatą nie było problemu. – On przyjmuje rzeczy takie, jakie są, to mama potrzebuje większej analizy. A przecież tego się nie da wytłumaczyć, dlaczego rodzimy się tacy, a nie inni. Nie ma jednej odpowiedzi – przekonywało. – Rodzice długo się przyzwyczają. Podobnie jest z jedzeniem mięsa; nie tykam go od sześciu lat, a oni nadal mi je podsuwają. W końcu zrozumieją – zapewniło.

Czytaj też:
Podcast „Wprost”: „Mów o mnie ono”. Tak nastolatki szukają swojej płci
Czytaj też:
Demi Lovato: Jestem osobą niebinarną. Co to oznacza?

Podobne artykuły