Samolot rozbił się na Bałtyku. Piloci wystartowali w Polsce
Do tragedii na Morzu Bałtyckim doszło w niedzielę wieczorem. Około godziny 20 szwedzkie służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o wypadku w pobliżu nadmorskiej miejscowości Arkösund, nieco ponad 100 kilometrów od Sztokholmu. W akcji brał udział śmigłowiec. Wrak małego samolotu zlokalizowano w poniedziałek nad ranem, a wieczorem nurkowie odnaleźli ciało pierwszego mężczyzny. Jak informuje telewizja SVT Nyheter, drugą osobę odnaleziono kilka godzin później, około godziny 22:30.
Policja ustaliła, że ofiarami są obywatele Węgier w wieku około 40 lat. Christer Ekeroth, kierownik zespołu ratownictwa lotniczego, przekazał SVT Nyheter, że przy pomocy sonarów zlokalizowano także wrak maszyny. Roztrzaskany samolot, z którego wyciekło paliwo, leży na dnie. Natomiast Sara Eriksson, rzecznik prasowa Szwedzkiej Administracji Morskiej, potwierdziła, że katastrofie uległ mały samolot śmigłowy. Służby obserwowały wcześniej na radarach, jak maszyna traciła „dużą wysokość”.
Katastrofa na Bałtyku. Samolot nagle zmienił kurs
Szwedzka policja wszczęła w sprawie tragedii śledztwo, jednak wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek. Samolot wystartował w niedzielę z terytorium Polski i miał kierować się w stronę miejscowości Dala-Järna, około 230 kilometrów od Sztokholmu. Jednak nagle pilot zboczył z kursu i maszyna zaczęła lecieć w kierunku portu lotniczego Sztokholm-Skvasta. Pilotom nie udało się dotrzeć na lotnisko, maszyna zaczęła tracić wysokość i runęła do morza.
Czytaj też:
Samoloty zderzyły się na płycie lotniska. Do sieci trafiło nagranieCzytaj też:
Chwile grozy w samolocie lecącym z Grecji. W kabinie spadło ciśnienie