Rutkowski o sprawie Borysa: Chciałem zmotywować policję i zawstydzić ich. Udało się
W piątek (piętnasty dzień poszukiwań – red.) Komendant Wojewódzki Policji w Gdańsku wraz z dowódcami operacji oraz z Komendantem Żandarmerii Wojskowej zdecydowali o zawężeniu terenu poszukiwań Grzegorza Borysa do 2 hektarów. Jak mówiła rzeczniczka prasowa gdańskiej policji, nie jest wykluczone, że Grzegorz Borys nie żyje. Co dalej? Czy służby są coraz bliżej rozwikłania zagadki, gdzie jest poszukiwany?
Zdaniem Krzysztofa Rutkowskiego – niekoniecznie.
– Ta sytuacja przerosła służby. Zabrakło dobrej komunikacji, czytelnych komunikatów dla mieszkańców, a do tego to straszenie ludzi SMS-ami, że mają nie wchodzić do lasu. Dziwię się, że Wojska Obrony Terytorialnej nie zostały zaangażowane w przeszukanie 8 tysięcy hektarów trójmiejskich lasów. Im więcej chętnych do pomocy, tym większa szansa na odnalezienie go. To nie jest prosty temat i może to jeszcze potrwać – akcentuje detektyw bez licencji.
Ostatnio Krzysztof Rutkowski zadeklarował w rozmowie z „Wprost”:
– Jeśli po 15 dniach od rozpoczęcia poszukiwań nic się nie zmieni, koniec zabawy. Centralnie wjeżdżamy do lasu.
Sprawdziliśmy, czy faktycznie podjął działania w tym kierunku.