Kierowca ruszył wprost pod pociąg? Nowe informacje o tragedii pod Poznaniem

Wypadek na przejeździe w miejscowości Dachowa Źródło: PAP / Jakub Kaczmarczyk W tragicznym wypadku na przejeździe kolejowym niedaleko Poznania zginęły cztery osoby. Z nieoficjalnych informacji wynika, że kierowca prawidłowo zatrzymał się przed znakiem, ale po chwili ruszył wprost pod rozpędzony pociąg. Do tragicznego wypadku doszło w okolicach miejscowości Dachowa i Borówiec niedaleko Poznania. Służby otrzymały zgłoszenie przed godziną 14, na miejscu pojawiło się osiem zastępów straży pożarnej, policja i pogotowie. Strażacy potwierdzili, że samochód osobowy, którym jechały cztery osoby, zderzył się z pociągiem. Wszyscy pasażerowie auta zginęli na miejscu. Na pokładzie pociągu, którym podróżowało około 180 osób, nikt nie ucierpiał. Okoliczni mieszkańcy – w rozmowie z Radiem Poznań – opisywali przejazd jako mało uczęszczany i niebezpieczny. Prowadzi do niego leśna, gruntowa droga. „Świadkowie spekulują, że jechali na leśną mszę odprawianą w okolicy z okazji maryjnego święta” – informuje rozgłośnia. Z nieoficjalnych informacji portalu brd24.pl wynika natomiast, że kierowca osobówki początkowo zachował się zgodnie z przepisami, które obowiązują na niestrzeżonych przejazdach. Miał zatrzymać się przed znakiem „stop”, po chwili jednak ruszyć wprost pod rozpędzony pociąg. „Pociąg uderzył w auto osobowe z prędkością przekraczającą 100 km/h” – czytamy dalej. Według portalu, wszystkie podróżujące samochodem osoby miały być w „podeszłym wieku”. Radia Poznań dodaje, że lokomotywa przeciągnęła auto po torach przez około 100 metrów. Ofiary wypadku to mieszkańcy Poznania i podpoznańskich miejscowości. Samochód zderzył się z pociągiem Polregio jadącym z Łodzi do Poznania. Po wypadku wstrzymany został ruch pociągów na trasie między Pierzchnem a Gądkami, kilkanaście kilometrów przed Poznaniem. Uruchomiono komunikację zastępczą, a część składów kierowano drogami objazdowymi. Około godziny 18 ruch wznowiono częściowo, odbywa się tylko po jednym torze. Przyczyny tragedii ustalają policjanci, którzy pracują na miejscu pod nadzorem prokuratora.Kierowca miał się zatrzymać, a potem ruszyć
Ruch pociągów częściowo wznowiony