Ron DeSantis wkracza do gry. Będzie rywalizował z Donaldem Trumpem o prezydenturę
W czasie rozmowy z Elonem Muskiem w formacie „Twitter Space” gubernator Florydy Ron DeSantis, ogłosił, że weźmie udział w prawyborach przed wyborami prezydenckimi w Partii Republikańskiej. Tym samym rozpoczyna starcie z byłym prezydentem USA Donaldem Trumpem, który już zapowiedział, że chce wrócić do Białego Domu.
Wybory w USA. Ron DeSantis będzie ubiegał się o prezydenturę
– Kandyduję na prezydenta Stanów Zjednoczonych, by przewodzić wielkiemu amerykańskiemu powrotowi – powiedział gubernator Florydy. – Wiemy, że nasz kraj zmierza w złym kierunku. Widzimy to na własne oczy. I czujemy to w kościach – dodał.
W czasie swojej przemowy otwierającej dyskusję polityk nakreślił, jak relacjonuje CNN, „mroczny obraz kraju” pod rządami demokraty Joe Bidena i wezwał republikanów, by stanęli za nim.
– Moja obietnica jest następującą: jeśli mnie nominujecie, możecie ustawić swój zegar na 20 stycznia 2025 r., w samo południe, ponieważ po zachodniej stronie Kapitolu Stanów Zjednoczonych będę składał przysięgę jako 47. prezydent Stanów Zjednoczonych – oświadczył. – Żadnych wymówek, wykonam zadanie – dodał.
W czasie dyskusji na Twitterze DeSantis unikał bezpośrednich ataków wobec Trumpa. Podkreślał, że sprzeciwiał się polityce rządu federalnego wobec covid-19, zakładającej ograniczenia pandemiczne, oraz chwalił Muska.
Główny rywal Donalda Trumpa
CNN zaznacza, że DeSantis wszedł do gry w prawyborach u republikanów później niż inni kandydaci, ale rozpoczyna swoją kampanię, dysponując większymi zasobami finansowymi i wyższym poparciem w sondażach od innych, poza Trumpem. Gubernator Florydy może liczyć na około 20 proc. głosów, a jego główny rywal na ponad 50 proc.
Trump zareagował na ogłoszenie startu DeSantisa na swojej platformie Truth Social. Kpił między innymi z problemów technicznych i przekręcił imię rywala, nazywając go „Rob DeSanctimonious”, czyli „Rob DeŚwiętoszkowaty”.
Niecodzienny sposób ogłoszenia startu
Spotkanie w formacie „Twitter Space” rozpoczęło się z ponad dwudziestominutowym poślizgiem z powodów technicznych. Musk stwierdził, że serwery nie wytrzymały obciążenia. W szczytowym momencie dyskusji uczestniczyło ponad 600 tys. osób. Reuters zwrócił uwagę, że tysiące użytkowników albo w ogóle nie mogło dołączyć do spotkania, albo zostało odrzuconych.
Czytaj też:
Trump przegonił Bidena w sondażu. Jedna rzecz mogła przeważyćCzytaj też:
Joe Biden powalczy o reelekcję. Jedna rzecz budzi obawy wyborców