Tragiczny finał spotkania w autobusie. Zabił 18-letnią Wiktorię, zdecydował rzut monetą

Sala rozpraw, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Salivanchuk Semen Proces 20-letniego Mateusza H. z Radzionkowa dobiega końca. Mężczyzna zamordował młodszą o dwa lata Wiktorię w sierpniu 2023 roku. Ofiarę wybrał przypadkowo – poznał ją w autobusie. Przed morderstwem rzucił monetą. Gdyby wypadła reszka, dziewczyna by żyła — zeznał przed sądem. W nocy z 11 na 12 sierpnia 2023 roku Wiktoria wracała z dyskoteki nocnym autobusem w Katowicach. To właśnie wtedy los zetknął ją z Mateuszem H., który wracał z pracy. Między młodymi ludźmi nawiązała się rozmowa. Oskarżony zaproponował jej wizytę w swoim mieszkaniu w Radzionkowie. Wiktoria, nie podejrzewając niczego złego, zgodziła się. Decyzja, która mogła się wydawać błaha, zakończyła się dramatem. Dla młodej kobiety ta noc była ostatnią w życiu. To, co wydarzyło się za drzwiami kawalerki Mateusza H., przekracza granice wyobraźni. Oskarżony brutalnie zaatakował dziewczynę, zadając jej niewyobrażalne cierpienie. Bił ją pięściami, dusił kolanem, poduszką, sznurem i metalową linką. Po wszystkim dopuścił się gwałtu. Wszystko to zostało ujawnione podczas procesu przed Sądem Okręgowym w Gliwicach. Największy szok wywołały jednak jego własne słowa wypowiedziane w trakcie rozprawy. — Rzuciłem monetą, wypadł orzeł, więc ją zabiłem. Gdyby wypadła reszka, pewnie by żyła — powiedział. W tych kilku słowach zawarte było wszystko: bezwzględność, brak skruchy i nieludzka obojętność wobec losu drugiego człowieka. Wypowiedź ta poruszyła nie tylko rodzinę zamordowanej dziewczyny, ale również obecnych w sali dziennikarzy i przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. W trakcie procesu Mateusz H. nie wykazywał oznak emocjonalnego zaangażowania. Zaskakująco chętnie dzielił się zeznaniami. Przyznał, że od dawna rozważał pozbawienie kogoś życia. — Myślałem, że po zabójstwie mi ulży, ale tak nie było — mówił przed sądem. Jego wypowiedzi były zimne, wyrachowane i pozbawione empatii. Prokuratura nie miała wątpliwości co do winy oskarżonego. Przedstawicielka oskarżenia, prokurator Barbara Wilmowicz, w swojej mowie końcowej nie szczędziła mocnych słów. — To zbrodnia zasługująca na szczególne potępienie. Wnoszę o karę dożywotniego pozbawienia wolności oraz objęcie oskarżonego leczeniem psychiatrycznym — oświadczyła. W imieniu rodziny ofiary przed sądem przemawiał mecenas Waldemar Bogdan. Nie ukrywał emocji i bólu bliskich Wiktorii. — Ta tragedia jest niewyobrażalna. Wiktoria miała prawo tańczyć, bawić się i żyć. Tymczasem los zdecydował, że na swojej drodze spotkała tego człowieka. Mateusz H. rzucił monetą, która przesądziła o życiu młodej dziewczyny. Ten proces ma być lekcją dla całego społeczeństwa. Wnoszę o dożywocie bez możliwości warunkowego zwolnienia — mówił z przejęciem. Rodzina dziewczyny od początku domagała się najwyższej możliwej kary i nie była skłonna do żadnych kompromisów. Przeprosiny Mateusza H., które padły jedynie raz – podczas pierwszej rozprawy w styczniu – nie przekonały nikogo. — Żałuję okropnie tego, co zrobiłem — powiedział wtedy do rodziny swojej ofiary. Ton jego wypowiedzi był chłodny, a emocji brakowało. Zupełnie inaczej sprawę postrzegał obrońca oskarżonego, Marcin Runowski. W swojej końcowej mowie próbował nakreślić dramatyczne dzieciństwo Mateusza H., które, jego zdaniem, miało istotny wpływ na późniejsze działania. — Mateusz H. był ofiarą przemocy psychicznej i fizycznej. Przez całe życie zmieniał miejsca zamieszkania. Bał się ludzi, unikał kontaktów, nie potrafił nawet jeść w ich obecności. Jego zaburzenia wynikają z traumatycznego dzieciństwa — argumentował Runowski. Prawnik wnosił o łagodniejszy wyrok oraz skierowanie jego klienta na leczenie psychiatryczne. — Mateusz potrzebuje pomocy, a nie tylko kary. Jeśli nie zostanie odpowiednio leczony, może ponownie dopuścić się podobnego czynu — ostrzegał. Finałem procesu było wystąpienie samego oskarżonego. 27 maja Mateusz H. wygłosił swoje ostatnie słowo przed ogłoszeniem wyroku. Nie zdobył się na refleksję, nie przeprosił ponownie rodziny ofiary, nie mówił o żalu czy winie. — Chciałbym się leczyć i być zdrowszy. Tylko tyle chciałbym powiedzieć — rzucił lakonicznie w stronę sądu. Wystąpienie to nie przyniosło ulgi nikomu obecnemu na sali. Ogłoszenie wyroku zaplanowano na 4 czerwca o godzinie 13.00.Radzionków. Chciała wrócić do domu, on planował zbrodnię. Wiktoria nie miała szans
Makabra za zamkniętymi drzwiami
Planował zabójstwo wcześniej
Głos rodziny i pełnomocnika
Obrońca: trudne dzieciństwo i trauma
Ostatnie słowo, bez skruchy
Wyrok już niebawem