Napięta sytuacja na wschodzie Polski. Donald Tusk zapowiedział „działania kinetyczne”

Donald Tusk Źródło: PAP / Artur Reszko Wczoraj gen. Kukuła informował o „naruszeniu” przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Tego typu zdarzenia nie będą tolerowane przez wojsko. Premier Tusk wygłosił jasne stanowisko Polski. 4 września generał Wiesław Kukuła potwierdził medialne doniesienia ws nocnego incydentu. Przestrzeń powietrzna nad Polską została naruszona – w granicach terytorium odnotowano obecność obcych obiektów wojskowych. Żołnierze są jednak w ciągłej gotowości – od samego początku mieli wszystko „pod pełną kontrolą” – podkreślał szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego podczas czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie (uczestniczył w niej też m.in. szef MON – Władysław Kosiniak-Kamysz). Do sprawy dzień później odniósł się też szef rządu. Donald Tusk wskazał, że na wschodzie Polski istnieje szczególna potrzeba obecności wojsk sojuszniczych. Warto wiedzieć, że wczorajszej operacji uczestniczyli Holendrzy – konkretnie piloci tamtejszych sił zbrojnych w wielozadaniowych maszynach F-35. Premier zwrócił uwagę, że po prawej stronie Wisły „mamy do czynienia z narastającym napięciem związanym z prowokacjami”. – Długo rozmawiałem z ministrem obrony narodowej i będziemy reagowali od dziś w sposób bardzo zdecydowany – mówił podczas konferencji prasowej. Prezes Rady Ministrów oznajmił, że „każdy, kto zaryzykuje prowokację, będzie musiał liczyć się z bardzo poważnymi konsekwencjami”. Chodzi zarówno o „reakcje dyplomatyczne, działanie państwa, naszych służb, jak i działania kinetyczne”. – Każdy, kto będzie naruszał przestrzeń powietrzną Polski, będzie musiał liczyć się z reakcją wojska polskiego – i to natychmiastową – zaznaczył. Dzień wcześniej gen. Kukuła podkreślał, że wojsko jest permanentnie „gotowe” i w każdym momencie dysponuje „uzbrojonymi środkami”. Podkreślił, że dla sztabu generalnego najważniejsze jest, by m.in. gwarantować bezpieczeństwo obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej. Sytuacja na wschodzie Polski ma oczywiście związek z trwającą tam wojną w Ukrainie.Tusk o „prowokacjach” Rosjan: Każdorazowo będą musieli liczyć się z konsekwencjami