Prof. Dudek o “lawinie kontrowersji”. Tak może się stać po wygranej Nawrockiego

Karol Nawrocki Źródło: PAP / Piotr Polak – Jeżeli Karol Nawrocki wygra, możemy mieć festiwal niekończących się informacji dotyczących jego przeszłości – powiedział prof. Antoni Dudek, politolog i historyk związany z Uniwersytetem Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W rozmowie na antenie TVP Info odniósł się do narastających wątpliwości wokół kandydata PiS, które – jego zdaniem – mogą dopiero po wyborach zacząć ujawniać swój prawdziwy ciężar. Prof. Dudek przyznał, że od momentu swojego głośnego wystąpienia z grudnia 2024 roku, kiedy publicznie określił Karola Nawrockiego jako „człowieka bardzo niebezpiecznego”, otrzymał wiele sygnałów od osób prywatnych – zarówno znanych mu, jak i anonimowych – na jego temat. – Jedni przychodzili, inni pisali lub dzwonili. Mówili różne rzeczy o panu Nawrockim. Część z nich się już potwierdziła, inne jeszcze nie, ale zaskoczyła mnie skala tych sygnałów – stwierdził. Jednym z najbardziej niepokojących wątków, na które zwrócił uwagę prof. Dudek, jest strach potencjalnych informatorów. – Nie jestem dziennikarzem – mówiłem im – idźcie do mediów. A oni: nie, boimy się. Jedni boją się samego Nawrockiego i jego zaplecza, inni publicznego ujawnienia, jeszcze inni o swoich bliskich. W ocenie profesora taka sytuacja jest bardzo niepokojąca. – W demokratycznym państwie nie powinno być tak, że ludzie boją się mówić prawdę o kandydacie na prezydenta – podkreślił. W rozmowie prof. Dudek zauważył, że nawet jeśli pewne informacje nie wypłyną przed wyborami, to mogą zostać ujawnione dopiero po ewentualnym zwycięstwie Karola Nawrockiego. I właśnie to może stać się źródłem politycznego i medialnego kryzysu. – Istnieją ludzie z przeszłości tego kandydata, którzy mogą tylko czekać, aż zostanie prezydentem, żeby ich historie zyskały wartość. Dla niektórych to może być interes – dla Polski potencjalna kompromitacja – dodał. Profesor nie wskazał konkretnych faktów, ale podkreślił, że istnieją poważne powody, by zadać pytania o wiarygodność kandydata. – Nie chcę spekulować, co jeszcze wypłynie. Ale mam złe przeczucia. Skoro tyle osób już się zgłosiło z różnymi relacjami, niektóre naprawdę poważne, to musimy się liczyć z tym, że to dopiero początek – ostrzegł. Zdaniem prof. Dudka to wszystko nie jest tylko kwestią medialnego szumu, ale poważnego pytania o jakość przyszłej prezydentury. – Po wyborach nie kończy się odpowiedzialność kandydata – ona się dopiero zaczyna. A jeśli już teraz pojawia się tyle wątpliwości, to co będzie, gdy Nawrocki obejmie urząd? – pytał retorycznie. W jego opinii obywatelom należy się pełna wiedza o osobie ubiegającej się o najwyższy urząd w państwie. – To nie powinien być czas spekulacji i niedopowiedzeń. Im mniej wiemy teraz, tym większe ryzyko, że po wyborach zacznie się „festiwal” kolejnych rewelacji. A prezydentura to nie reality show, tylko urząd z ogromną odpowiedzialnością – podsumował. Zbliżająca się druga tura wyborów prezydenckich coraz bardziej przypomina referendum nad rządami Donalda Tuska – zauważył prof. Antoni Dudek. Jak wskazał, obecne wybory mają nie tylko charakter personalny, ale przede wszystkim symboliczny. – Dla wielu wyborców to nie tylko wybór między Trzaskowskim a Nawrockim. To głosowanie za lub przeciw rządom Donalda Tuska – zaznaczył politolog. Jego zdaniem PiS, pomimo kontrowersji wokół własnego kandydata, skutecznie nadało tej kampanii ton rozliczenia obecnej władzy. – Już w marcu było jasne, że Nawrocki nie jest idealnym kandydatem. A mimo to prezes Kaczyński i jego otoczenie postanowili przekształcić kampanię w coś na kształt plebiscytu – mówi Dudek. Taki zabieg może się okazać skuteczny, zwłaszcza w sytuacji, gdy emocje polityczne w Polsce sięgają zenitu, a wyborcy rzadko głosują „za kandydatem”, częściej „przeciw drugiemu”. Choć – jak zauważa profesor – większość Polaków, którzy planują głosować w niedzielę, swoją decyzję już dawno podjęła, to właśnie ci niezdecydowani mogą przesądzić o wyniku. – Wybory wygra ten, kto lepiej zmobilizuje własnych sympatyków – mówił prof. Dudek. Szczególne znaczenie mają tzw. „nowi wyborcy” – osoby, które nie brały udziału w pierwszej turze, a mogą zdecydować się zagłosować w drugiej. Według socjologów może ich być nawet milion. Na wynik wpłyną także ci, którzy pierwotnie planowali głosować, ale z różnych powodów – logistyki, zmęczenia, pogody – do urn nie dotrą. – Potem często żałują. „Gdybym wiedział, to bym poszedł” – mówią. Ale wtedy już po wszystkim – przypomina Dudek. Na pytanie, który z kandydatów ma większy „rezerwuar” dodatkowego poparcia, politolog odpowiedział: – Obaj mają. I obaj mają szansę go uruchomić. W przypadku Nawrockiego to wyborcy kandydatów skrajnie prawicowych – Mentzena i Brauna – których duża część może skłonić się ku niemu. Ale nie jest to przesądzone – niektórzy z nich mogą po prostu zostać w domu. Z kolei Trzaskowski może liczyć na mieszkańców zachodniej Polski, gdzie w pierwszej turze frekwencja była niższa niż na wschodzie. Jeśli uda mu się ich zmobilizować, może zyskać przewagę. – Trzeba by analizować grupy wiekowe, regiony – każdy z kandydatów może coś jeszcze ugrać – mówi Dudek. W niedzielę 1 czerwca przez cały dzień we Wprost.pl będziemy relacjonować przebieg drugiej tury wyborów prezydenckich. O godzinie 21 przedstawimy sondażowe wyniki exit poll i komentarze kandydatów. Zapraszamy do śledzenia relacji na żywo.Prof. Dudek o Nawrockim: Kandydat z bagażem ryzyka dla demokracji
Strach, który mówi więcej niż słowa
Przeszłość, która może zdominować przyszłość
Niepokój zamiast klarowności
Wybory jak referendum? Prof. Dudek: to nie tylko starcie kandydatów
Mobilizacja to klucz
Obaj kandydaci mają rezerwy