Próba sił w obozie Kaczyńskiego. „Pozycja ziobrystów nie tak mocna, jak im się wydaje”

Mateusz Morawiecki Źródło: PAP / Tomasz Gzell Kongres zjednoczeniowy PiS został całkowicie przykryty przez gwałtowną dyskusję o prawie azylowym, wywołaną przez Donalda Tuska. Nie zmienia to faktu, że zjednoczenie się dokonało i PiS znalazło się nowej rzeczywistości, w której dwa nieznoszące się środowiska muszą funkcjonować w jednej formacji. Do licznych kłopotów trapiących partię Jarosława Kaczyńskiego – rozliczenia po rządach PiS, próba odebrania pieniędzy na działalność, utrata miejsc pracy dla terenowych działaczy, rugowanie nominatów PiS ze wszystkich stanowisk, niechęć młodych wyborców, wojny frakcyjne – formacja właśnie dołożyła sobie jeszcze jedną, czyli przyjęła młodą, dynamiczną, zwartą grupę ziobrystów w swoje szeregi. Niby to dobry ruch. Wyborcy ogromnie cenią sobie jedność, ale w tym wypadku różnie może się skończyć. Przeciwko zjednoczeniu PiS z Suwerenną Polską wystąpił niemalże otwarcie Michał Dworczyk, szef KPRM w czasach gdy premierem był Mateusz Morawiecki. Ta szarża podobno nie była uzgodniona z samym Morawieckim, choć są tacy, którzy uważają, że były premier wydał na nią milczącą zgodę. Demonstracja Dworczyka daje nam jednak przedsmak tego, co się może dziać w PiS gdy ziobryści na dobre się w nim umoszczą. Tym bardziej, że grupa Morawieckiego nie jest jedyną, którą niepokoi desant ziobrystów. Wygląda na to, że Jarosław Kaczyński zrobił wszystko, by zapobiec scenariuszowi wypychania grupy Mateusza Morawieckiego z Prawa i Sprawiedliwości. Ludzie Morawieckiego nie zostali wycięci z władz partii. Są dosyć licznie reprezentowani w nowym gremium czyli Komitecie Wykonawczym, który w założeniu ma usprawnić pracę partii i uczynić ją bardziej dynamiczną. 
Porażka Morawieckiego