Poważne deklaracje czy polityczny PR? Po co Macron, Scholz i Draghi jadą do Kijowa
– Nie mam dużych oczekiwań co do wizyty Scholza, Macrona i Draghiego na Ukrainie. Zobaczymy, czy padną konkretne propozycje, czy zakończy się tylko na „wsparciu” i spacerowaniu po Kijowie – powiedział prof. Paweł Soroka. Premier Włoch Mario Draghi, kanclerz Niemiec Olaf Scholz oraz prezydent Francji Emmanuel Macron już dzisiaj odwiedzą Kijów. Według włoskiego dziennika „La Stampa” ich rozmowy z przywódcą Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim mają być skoncentrowane na kwestii „otwarcia” wobec kandydatury tego kraju do UE. – Wszyscy trzej razem, by pokazać prostą wspólną fotografią pełne poparcie trzech największych europejskich państw dla ukraińskiego prezydenta – podkreśliła włoska gazeta.
Zapytaliśmy prof. Pawła Sorokę, politologa Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, o to, czy się spodziewa się, że podczas tej wizyty padną poważne deklaracje, czy może jest to jedynie zagrywka PR-owa ze strony europejskich polityków. – Przede wszystkim ta wizyta była bardzo odwlekana zwłaszcza przez Scholza i Macrona. W związku z tym, że jeździli tam przywódcy państw Europy Środkowo-Wschodniej, to w końcu trudno im było się nie pojawić w Kijowie – stwierdził. – Powinniśmy dokładnie przyjrzeć się przebiegowi tej wizyty i jej ustaleniom, czy to będzie właśnie tylko taki PR, czy też może zakończy się ona jakimiś konkretnymi decyzjami, chociażby dotyczącymi wsparcia wojskowego Ukrainy – powiedział.
Paweł Soroka stwierdził, że „Kijów z pewnością ma duże oczekiwania co do tej wizyty”. – To będą prawdopodobnie trudne rozmowy. Niewykluczone, że liderzy tych trzech państw będą namawiali Ukrainę na kompromis z Rosją, na przykład na ustępstwa terytorialne. Być może nie wszystko przebije się do opinii publicznej, ale na pewno rezultaty tej wizyty będą ważne bez względu na to, jakie padną konkrety – ocenił. – Ukrainie potrzebna jest także pomoc ekonomiczna. Jest ona bardzo wyniszczona i też należy myśleć o perspektywie odbudowy. Niemcy, Francja i Włochy to państwa, które dużo zyskały na relacjach handlowych z Rosją i powinny zrekompensować to pomocą dla Ukrainy – zaznaczył politolog. Nasz rozmówca przyznał, że sam nie ma jednak dużych oczekiwań co do tej wizyty. – Zobaczymy, czy padną konkretne propozycje, czy zakończy się tylko na „wsparciu” i spacerowaniu po Kijowie. Liczę jednak, że nastąpi jakikolwiek postęp w zachowaniu tych najistotniejszych w Unii Europejskiej państw. To są państwa wiodące, które są motorem UE, i dlatego ich ewentualne decyzje są bardzo istotne – wyjaśnił.