Żart wymknął się spod kontroli. Do akcji wkroczyło 140 policjantów

Policjant, w tle wozy policyjne, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock Krakowska policja została postawiona na nogi. Wszystko przez żart dwóch chłopców, którzy postanowili uciec z placu zabaw. W czwartek 30 października tuż przed godziną 16 krakowska policja otrzymała niepokojące zgłoszenie. Wynikało z niego, że z placu zabaw przy osiedlu Oświecenia w Nowej Hucie zniknęło dwoje dzieci. Zrozpaczona opiekunka nie miała pojęcia, co stało się z dwójką sześcioletnich chłopców. Kobieta próbowała szukać ich na własną rękę, jednak jej wysiłki skończyły się niepowodzeniem. Anna Zbroja-Zagórska z zespołu prasowego małopolskiej policji przekazała, że tuż po otrzymaniu zgłoszenia, w jednostce został wszczęty alarm. Do udziału w akcji poszukiwawczej zaangażowano aż 140 funkcjonariuszy, a także psy tropiące. Co więcej, do kierowców krakowskich autobusów miejskich i tramwajów skierowano informacje o poszukiwaniu chłopców wraz z ich rysopisem. Gdy policjanci sprawdzali sklepy znajdujące się w pobliżu placu zabaw, w jednym z lokali usługowych usłyszeli od pracownika ochrony, że widział przed chwilą rzekomo zaginione dzieci. – Mężczyzna przekazał, że dzieci oddaliły się w kierunku ulicy Bohomolca, gdzie znajduje się galeria handlowa. Na miejscu mundurowi znaleźli dzieci, które doskonale się bawiły i skakały po kanapach – opisywała rzeczniczka. Z relacji policji wynika, że sześciolatki były wyraźnie zaskoczone obecnością mudurowych. – Chłopcy zupełnie nie przypuszczali, że rozpoczęły się poszukiwania zakrojone na aż tak szeroką skalę. Wyjaśnili, że oddalili się dla żartu – poinformowała Anna Zbroja-Zagórska. – Na szczęście ta historia ma swoje dobre zakończenie, jednak należy tutaj wspomnieć, że chłopcy sami pokonali trasę około czterech kilometrów bez żadnej opieki – dodała.
Kraków szukał zaginionych chłopców. Do akcji wkroczyło 140 policjantów
Postawili na nogi krakowską policję. To był głupi żart