03 October, 2025

Szokujące ustalenia ws. pozornie niewinnej sytuacji. Mogło dojść do katastrofy na wielką skalę

Szokujące ustalenia ws. pozornie niewinnej sytuacji. Mogło dojść do katastrofy na wielką skalę

Szokujące ustalenia ws. pozornie niewinnej sytuacji. Mogło dojść do katastrofy na wielką skalę

Pociąg towarowy z wagonami z węglem, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / FotoDax W Katowicach na początku września nieznany sprawca odczepił nocą i zostawił na torach 20-tonowy wagon. Cudem nie zginęło wielu ludzi. Eksperci nie mają złudzeń, że wygląda to na zaplanowany atak. Możliwy jest sabotaż.

3 września po północy pociąg ze stacji Katowice-Ligota odjechał w kierunku posterunku odgałęźnego Panewnik (dzielnica Katowic). Poruszał się po linii kolejowej nr 141, która jest używana głównie przez pociągi towarowe, ale z uwagi na inwestycję kolejową aktualnie puszczane są tam także pociągi pasażerskie dalekobieżne i lokalne. W trakcie jazdy spadło ciśnienie w przewodzie hamulcowym i skład pociągu się zatrzymał – relacjonuje Rzeczpospolita.

Pociąg z wagonami ruszył po tym, jak zadziałały systemy bezpieczeństwa pojazdu. Maszynista pociągu zgłosił potrzebę zweryfikowania osygnalizowania końca pociągu przez dyżurnego ruchu, ale nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości. Po dojeździe do stacji końcowej kopalni Szczygłowice znajdującej się ok. 22 km od Katowic-Ligoty, skąd miał odebrać węgiel, maszynista na ostatnim wagonie zauważył rozkręcony i zwisający sprzęg śrubowy.

Nieznany sprawca odczepił nocą i zostawił na torach 20-tonowy wagon

Prawidłowo umieszczone były też sygnały końca pociągu, które umieszcza się tam ze względów bezpieczeństwa. Następnie maszynista zorientował się, że ostatni wagon jest w rzeczywistości przedostatnim, a ostatniego, ważącego 20 ton, nie ma w składzie. Oznacza to, że ktoś intencjonalnie odczepił wagon, a także zdjął z niego sygnalizację ostrzegawczą i przypiął do wcześniejszego wagonu. O sprawie maszynista powiadomił dyżurnych i przełożonych.

– W swojej karierze zawodowej nie spotkałem się z takim przypadkiem – ocenił ekspert ds. bezpieczeństwa kolejowego Piotr Skolasiński. – To, że stało się o tej porze, kiedy ruch jest mniejszy i że maszynista zorientował się w miarę szybko, uchroniło nas cudem od ogromnej katastrofy kolejowej – skomentował pracownik kolei. Wtóruje mu doświadczony funkcjonariusz ABW. Jedną z opcji pozostawienia węglarki jest sabotaż. Ostatecznie konsekwencje nie były poważne.

Co się stało w Katowicach? Wyjaśnianie sprawy może potrwać nawet rok

W wyniku zdarzenia wystąpiły „jedynie” poważne utrudnienia w ruchu kolejowym w Katowicach. Cztery pociągi pasażerskie miały godzinę opóźnienia, a trzy składy Kolei Śląskich skierowano na objazdy. Sprawę wyjaśnia koncern, do której spółki należał pociąg. Dochodzenie prowadzi komisja kolejowa, a jej prace mogą potrwać nawet rok. Policja dla dobra śledztwa nie udziela informacji, prokuratura informuje tylko, że postępowanie toczy się w sprawie i nikt nie usłyszał zarzutów.

Podobne artykuły