Polska-UE. Sześć lat na spakowanie walizek?
Tu nie trzeba jakiejś wyrafinowanej arytmetyki. Do 2027 roku, czyli końca aktualnej perspektywy budżetowej UE, zostało niewiele ponad sześć lat. Możliwe, że właśnie tyle czasu zostało nam na spakowanie walizek, pożegnanie się z częścią krewnych, przedłużeniem wykupu rodzinnych grobowców, upłynnienie aktywów (domek, ogródek, samochód) i nauczenie języków obcych.
Potem, jak przewiduje/zapowiada Janusz Kowalski, prominentny polityk koalicji rządzącej i były wiceminister aktywów państwowych, będzie czas na referendum w sprawie polexitu. „Bo Polska nie może być żebrakiem UE” – powiada poseł Solidarnej Polski, informując przy okazji, jakimi efektownymi hasłami będzie przez kolejne lata przekonywał rodaków do wyjścia z Unii.
Straszy tylko, czy ujawnia jakiś plan? Tego do końca nie wiemy. Bo z jednej strony Kowalski ma papiery na prawicowego enfant terrible, który jak krwawy Freddy Krueger z „Koszmaru z ulicy Wiązów” ma straszyć mniej inteligentną część elektoratu. Ale z drugiej – jest posłem, jednym z liderów partii koalicyjnej. Ma dostęp do przywódców Zjednoczonej Prawicy.
Straszy więc, czy po cichu (i wbrew oficjalnym zapewnieniom) informuje? Jeśli straszy, to powinien zostać w swojej partii przynajmniej zawieszony, bo rządzącym straszenie kogokolwiek jest dziś w ogóle niepotrzebne. Jeśli zaś informuje, to zamieszczona na początku tego tekstu sugestia nabiera sensu.
Nie mam wątpliwości, że rządzący w ciągu sześciu lat poradzą sobie z takim zohydzeniem UE, że naród w referendum wypowie się za polexitem. A co to znaczy? Degradację polskiej gospodarki, ucieczkę inwestorów, upadek waluty i co najgorsze, wydanie nas na łaskę i niełaskę antydemokratycznych populistów w rodzaju Kowalskiego i jemu podobnych. Trudno mieć wątpliwości, że niekrępowani regułami Unii, mieliby pełną swobodę do wprowadzenia nad Wisłą standardów rodem z Rosji Putina. A kto z nas chciałby żyć w takim kraju? Inaczej, komu z nas pozwolono by w nim spokojnie egzystować? Z pewnością nie tym, którym taki „nowy polski ład” by się nie spodobał.
Przepraszam, jest jeszcze jedna możliwość. Że wszystko to zmyła, zwykła głupotka, ot, żarcik niewinny. Bo przecież o polexicie wypowiada się człowiek, który nie rozumie, że pieniądze od polskich firm z handlu emisjami idą przede wszystkim do naszego budżetu (w 2021 ponad 20 mld złotych), a europejski Zielony Ład ma nam dostarczyć, a nie pozbawić nas środków na wsparcie konwersji energetycznej. Tylko czy można być aż takim nieukiem? W istocie, trudne to do wyobrażenia. A więc (mimo publicznego odcięcia się od słów Kowalskiego przez kilku polityków PiS) trzeba zapytać: co to? Żarcik, groźba, czy plan?
Źródło: RP.pl