Burza wokół projektu Polski 2050. „To ochłap rzucony kobietom”

NFZ Źródło: Newspix.pl / Tomasz Ozdoba Pomysł, który już raz trafił do sejmowej zamrażarki, wraca na salony. Posłowie Polski 2050 znów próbują przeforsować projekt darmowej antykoncepcji – tym razem dla kobiet w wieku od 18 do 25 lat. Ich zdaniem to krok w stronę bezpieczeństwa, świadomości i równości. Krytycy jednak widzą w tym populizm i próbę przykrycia innych problemów. Rok temu politycy Polski 2025 złożyli podobny projekt, ale Sejm się nim nie zajął. Jak jednak tłumaczy posłanka Ewa Szymanowska, tym razem propozycja ma większe szanse. – Projekt składaliśmy w ubiegłym roku, ale wtedy nie określaliśmy dolnej granicy wieku, bo chcieliśmy, żeby darmowa antykoncepcja była dostępna też dla nastolatek, które rozpoczynają życie seksualne. Projekt został jednak zamrożony w komisji zdrowia. Biorąc pod uwagę sytuację polityczną i poglądy prezydenta określimy ten minimalny wiek na 18 lat – tłumaczy w rozmowie z Interią posłanka Szymanowska. Jak zaznacza, chodzi o to, by kobiety mogły decydować o macierzyństwie w sposób świadomy, a nie przypadkowy. – Stosując środki antykoncepcyjne, mogą bezpiecznie cieszyć się ze swojego życia seksualnego, nie martwiąc się o to, że zajdą w ciążę – dodaje. Dostęp do antykoncepcji w Polsce jest dramatycznie słaby. Jak wynika z danych Atlasu Antykoncepcyjnego, nasz kraj już szósty rok z rzędu zajmuje ostatnie miejsce w Europie – gorzej nawet niż Rosja i Węgry. Dostęp do antykoncepcji w Polsce jest dramatycznie słaby. Według danych z Atlasu Antykoncepcyjnego (Contraception Atlas) nasz kraj już szósty rok z rzędu zajmuje ostatnie miejsce w Europie – gorzej niż Rosja i Węgry. – To nie napawa optymizmem. Chcemy, aby sytuacja Polek się poprawiła, chcemy wyrównania szans dla tych kobiet, które nie mają możliwości kupienia antykoncepcji, bo na przykład studiują albo są na początku swojej drogi zawodowej i te finanse są dla nich barierą – podkreśla Szymanowska. Nie wszyscy jednak oceniają projekt jako strzał w dziesiątkę. Profesor Maciej Socha, ginekolog i kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala św. Wojciecha w Gdańsku, uważa, że choć pomysł jest potrzebny, to jednocześnie jest zbyt powierzchowny. – Wprowadzenie jakiejkolwiek bezpłatnej formy kontroli przez kobiety własnej płodności jest fantastycznym pomysłem, natomiast to wszystko są półśrodki, bo w Polsce potrzebne są rozwiązania całościowe – mówi profesor i zaznacza, że w Polsce „nie ma dobrego klimatu” do edukacji prozdrowotnej. – A Polsce potrzebna jest praca od podstaw – dodaje profesor. Zwraca uwagę, że kobieta w wieku 16 lat może w Polsce legalnie współżyć, ale nie może już legalnie uzyskać dostępu do tabletki antykoncepcyjnej. Wskazuje, że dla niego, jako lekarza, jest to „coś niedorzecznego”. Jego zdaniem ten projekt to „dużo za mało”. – To taki ochłap rzucony kobietom, zamiast konkretnej koncepcji opieki nad zdrowiem reprodukcyjnym i seksualnym. Wygląda na taki nerwowy ruch i trochę populistyczną zagrywkę, żeby przykryć inne decyzje polityczne, które niekoniecznie są dobrze odbierane przez kobiety – kończy. Projekt budzi emocje również po prawej stronie sceny politycznej. Jak wskazuje posłanka Szymanowska, najbardziej niezadowolone są środowiska sprzeciwiające się aborcji. Dodaje, że dużo lepszym rozwiązaniem byłaby profilaktyka w postaci antykoncepcji, „niż później dokonywanie tak trudnej decyzji, jaką jest aborcja”. Darmowe środki antykoncepcyjne miałyby być finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Tyle że w budżecie Funduszu już teraz brakuje 14 miliardów złotych, a w 2026 roku deficyt ma wzrosnąć do 23 miliardów. Profesor Socha przyznaje, że sytuacja NFZ jest „rzeczywiście zła”. Proponuje poszukać pieniędzy na taki program w rządowych kieszeniach. Z kolei posłanka Szymanowska przyznaje, że sama pracowała w komisji zdrowia i wie, jak wygląda sytuacja. – Resort zdrowia jest jak wiadro bez dna, w które można włożyć dowolną ilość pieniędzy, to może być 20 albo 100 miliardów złotych, a tam i tak wiecznie będzie brakowało, zawsze znajdzie się jakaś pilna sprawa – dodaje. Jednocześnie podkreśla, że kluczowa jest głęboka reforma ochrony zdrowia. Projekt jest obecnie konsultowany i niedługo trafi do sejmowej komisji zdrowia.
Polska na końcu Europy. „Nie napawa optymizmem”
„To ochłap rzucony kobietom”
Czy NFZ to udźwignie?