Polak zmarł w rosyjskim areszcie śledczym, był regularnie bity. Rzecznik MSZ zabrał głos
Areszt śledczy numer dwa w mieście Taganrog w obwodzie rostowskim w Rosji Źródło: Google Maps Polak był torturowany w jednym z jednym z najgorszych rosyjskich więzień. Trwa próba ustalenia tożsamości ofiary. Sprawę skomentowało MSZ. Od 17 stycznia do 30 stycznia 2025 r. odbyła się misja monitorująca rosyjskich obrońców praw człowieka w Ukrainie. Jej celem było zebranie informacji o naruszeniach praw człowieka i norm międzynarodowego prawa humanitarnego, w tym o zbrodniach wojennych popełnionych na terytorium Ukrainy podczas zakrojonej na szeroką skalę rosyjskiej inwazji. Na podstawie wyników misji Centrum „Memoriał” opublikowało raport „Ukraina: Zbrodnie wojenne rosyjskich agresorów”. W dokumencie opisano m.in., że wiosną 2022 r. z aresztu śledczego numer dwa w mieście Taganrog w obwodzie rostowskim wywieziono wszystkich podejrzanych o popełnienie przestępstw kryminalnych. Następnie zaczęto przywozić tam ukraińskich jeńców wojennych, m.in. żołnierzy „Azowa”. W areszcie przetrzymywano również innych jeńców wojennych i cywilów ukraińskich. Miały tam miejsce tortury i nie byli wpuszczani adwokaci. To było jedno z najgorszych więzień z najbardziej surowymi warunkami. W maju 2022 r. do aresztu w Taganrogu trafił Polak. Według informatora „pojechał podróżować po Ukrainie i zobaczyć, co się tam dzieje, ale skręcił w złą stronę i wjechał na rosyjską blokadę wojskową”. „Był regularnie bity za to, że nie uczył się języka rosyjskiego i za to, że Polska pomaga Ukrainie. Jedna ze zmian na posterunku podczas kontroli pobiła go tak mocno, że jego nogi posiniały i zaczęły odmawiać posłuszeństwa, a w połowie czerwca 2022 r. zmarł” – brzmi fragment raportu. Po tym zdarzeniu współwięźniowie Polaka zostali zmuszeni do napisania oświadczenia, że żaden z pracowników aresztu go nie bił i że w celi nie było żadnych konfliktów. Następnie więźniowie nie byli już tak często bici podczas kontroli, ale zwiększono liczbę ćwiczeń fizycznych: od 200 przysiadów i 100 pompek. „Jeśli kontrolerzy uznali, że były wykonywane źle, wówczas cała cela była bita i dodawano jeszcze więcej ćwiczeń” – czytamy. – Nie dostaliśmy informacji, że taka sytuacja miała miejsce. Zgodnie z konwencją konsularną władze Federacji Rosyjskiej są zobowiązane do przekazania naszemu konsulowi informacji o pozbawieniu wolności obywatela Polski. Zasada ta dotyczy oczywiście także zgonu. Jednak ani do konsula, ani do nas nie wpłynęły żadne wiadomości w tej sprawie – skomentował sprawę dla „Gazety Wyborczej” rzecznik MSZ Maciej Wiewiór. Trwa próba ustalenia tożsamości ofiary.
Był bity, bo nie uczył się rosyjskiego i Polska pomaga Ukrainie. Nie przeżył
MSZ skomentowało śmierć Polaka