Plaga szczurów paraliżuje Wrocław. „Nie wychodzę po zmroku”

Szczur Źródło: Free Pik W sercu Wrocławia rozgrywa się cicha batalia, której większość mieszkańców nie widzi. Miasto mierzy się z plagą zwierząt, których liczebność dawno wymknęła się spod kontroli. We Wrocławiu problem szczurów osiąga skalę, której mieszkańcy już nie są w stanie ignorować. Aleksandra, mieszkająca tuż przy rynku przyznaje, że po zmroku wychodzi z domu tylko z „parasolem i butami na obcasie”, licząc, że hałas je odstraszy. Czasem działa, czasem nie. Internauci ochrzcili jedną z ulic nieopodal – Igielną – mianem „Rat Street”. W sieci można znaleźć żartobliwe opinie, w których użytkownicy oceniają ulicę liczbą gryzoni. Jedni chwalą „atrakcję”, inni narzekają, że nie spotkali ani jednego osobnika. Wycieczka po okolicy przynosi jednak ponure obrazy. Tuż obok otwartej wiaty śmietnikowej biega kilkanaście szczurów. Kolejne grasują po rabatach i kontenerach, jeden siedzi obok pułapki podpisanej „deratyzacja”. Pracownicy lokali gastronomicznych mówią wprost: wielu boi się tam wejść, przez co worki z odpadkami lądują na zewnątrz – a to przyciąga jeszcze więcej gryzoni. Mieszkanki okolicznych kamienic przyznają, że z czasem człowiek „się znieczula”, choć widok kilkudziesięciu szczurów naraz nadal potrafi przestraszyć. Aleksandra twierdzi, że najgorszy okres nadchodzi w grudniu, gdy odbywa się Jarmark Bożonarodzeniowy, oraz latem. Opowiada swoje najbardziej dramatyczne wspomnienie. „Z okienka piwnicznego wyskoczyły na mnie dwa szczury bijące się o jedzenie. Dobrze, że miałam walizkę, zdążyłam się zasłonić”. Eksperci wyjaśniają, że inteligencja i plastyczność zachowań szczurów czynią walkę z nimi wyjątkowo trudną. – Szczury są niezwykle plastyczne. Jedzą właściwie wszystko, co znajdą. Bardzo szybko się rozmnażają. Są poliestralne, rozmnażają się cały rok, ruja pojawia się co około 4-5 dni. Mają około ośmiu młodych – mówi dziennikarzom Gazety Wyborczej doktor Edyta Wincewicz. Zwierzęta te potrafią przegryźć niemal każdy materiał – od betonu po szkło i elementy samochodów. Przeciskają się przez otwory wielkości monety dwuzłotowej. Wszystko to sprawia, że są idealnie przystosowane do życia tuż obok ludzi. Szczury od dawna budzą silne negatywne emocje. W kulturze wielokrotnie zestawiano je z epidemiami, choć – jak podkreśla doktor Wincewicz – współcześnie ryzyko zarażenia się od nich jest „skrajnie rzadkie”, o ile przestrzegamy podstawowych zasad higieny. Historyk doktor Jakub Węglorz zauważa, że dopiero w XIX wieku przypisano szczurów cechy „roznosicieli zarazy”. Wcześniej nie wyróżniały się na tle innych małych zwierząt. Mimo to ich obecność w mieście nadal wiąże się z poważnymi stratami ekonomicznymi – od uszkodzonych instalacji po zanieczyszczoną żywność. Od 2023 roku Wrocław prowadzi intensywny program zwalczania gryzoni. Rada Miejska nałożyła obowiązek deratyzacji przez dziesięć miesięcy w roku na obszarach najbardziej zagrożonych. Efekty są widoczne. Od początku 2025 roku rozstawiono około 10 tysięcy stacji deratyzacyjnych i zużyto cztery tony trutki. Zebrano 650 kilogramów ciał martwych szczurów. Władze inwestują również w nowe, szczuroodporne pojemniki na odpady, które mają automatycznie zamykające się klapy. To kosztowna modernizacja – jedno miejsce gromadzenia odpadów może kosztować nawet kilkaset tysięcy złotych. Wciąż jednak większość zabudowy nie należy do miasta, a obowiązek dbania o czystość i deratyzację spoczywa na wspólnotach i spółdzielniach. Jak przyznają ministerstwa i instytucje sanitarne – oficjalnych danych co do ilości gryzoni we Wrocławiu nie ma. Specjaliści od deratyzacji mówią wprost: Wrocław może na swoich ulicach mieć ponad milion szczurów. Mateusz Krzyżowski z firmy DDD Serwis ocenia, że to „średnio od jednego do trzech szczurów na mieszkańca”. Mimo że problem z małymi gryzoniami dotyczy także Warszawy czy Krakowa, to własnie stolica Dolnego Śląska jest najbardziej zaszczurzonym miastem w Polsce. Dlaczego? – Wrocław jest na kanałach postawiony. I te rzeki, przejścia podziemne, bunkry, stare budynki, to miejsca, które utrudniają pracę-walkę z gryzoniami. W tych miejscach poruszają się szczury – wyjaśnia Krzyżowski. – Najwięcej szczurów jest tam, gdzie zalegają śmieci i odpadki spożywcze. To są duże blokowiska, centra, ulice z dużą liczbą knajp. Zwłaszcza tam, gdzie jest duże zaludnienie. Szczur pozbawiony całkowicie pożywienia, opuszcza ten teren – mówi. Doktor Wincewicz z kolei zaznacza, że w Polsce wciąż brakuje kompleksowego systemu zarządzania populacją tego gryzonia. Dlatego w miastach pojawia się ich coraz więcej.
Szczury między ludźmi. Codzienny strach mieszkańców
Dlaczego te zwierzęta radzą sobie tak dobrze?
Strach i mity wokół szczurów
Walka z plagą. Deratyzacja i nowe przepisy
Czy liczba szczurów jest znana?