Mama pięcioraczków z Horyńca usłyszała diagnozę. Zwróciła uwagę na jedną rzecz Dominika Clarke z córką Grace Źródło: Instagram / Rodzina Clarke Dominika Clarke, mama słynnych pięcioraczków z Horyńca, chętnie dzieli się w sieci relacjami ze swojego życia. Tym razem opisała wizytę lekarską jednej ze swoich córek. Dominika Clarke podzieliła się z internautami wrażeniami z podróży do Bangkoku, w którą udała się z jedną ze swoich córek. Powodem wizyty w stolicy Tajlandii była wizyta u lekarza.Dominika Clarke w podróży do Bangkoku. Podzieliła się relacją Mama słynnych pięcioraczków z Horyńca przyznała, że „gdy trzymała w ramionach małą Grace, w jej głowie pojawiło się tysiące myśli”. „Zastanawiałam się, czy inne matki czują ten strach, to nieustanne dręczące poczucie, że może nie są wystarczająco dobre, że dokonują niewłaściwych wyborów, nawet mając najlepsze intencje” – napisała na swoim profilu w mediach społecznościowych. W opinii Dominiki Clarke „badania lekarskie jej córki to nie tylko spotkanie z medykami, ale rodzaj osądu nad jej macierzyństwem”. „Specjaliści i eksperci będą oceniać jej rozwój i powiedzą mi, czy potrzebuje dodatkowej pomocy. Spędzimy długie godziny słuchając słów i terminów, które mogą zmienić moje postrzeganie mojej małej dziewczynki, a może nawet mnie samej jako jej matki” – podkreśliła. Mama pięcioraczków z Horyńca zapewniła, że „bez względu na to, jaką diagnozę usłyszy od lekarzy, zapewni swojej córce każde wsparcie, którego będzie potrzebowała”. instagramMama pięcioraczków z Horyńca usłyszała diagnozę W kolejnym wpisie, który pojawił się w sieci kilka godzin później, Dominika Clarke zdradziła, jaką diagnozę usłyszała od lekarki. „Pani doktor podniosła wzrok i powiedziała coś, czego pragnęła każda część mojej duszy: Grace rozwija się prawidłowo jak na swój wiek, nie ma problemów manualnych ani trudności ze zrozumieniem poleceń, utrzymuje kontakt wzrokowy, choć wymaga dalszej obserwacji” – czytamy. Mama pięcioraczków z Horyńca zaznaczyła, że specjalistka zaleciła kolejne wizyty m.in. u neurologa i neurologopedy, ponieważ dziewczynka często trzyma otwarte usta, szczególnie, gdy skupia się na wykonywaniu jakiejś czynności. „Nie było tak strasznie, jak myślałam. Wyszłyśmy z gabinetu, a ja czułam się, jakbym zdjęła z ramion całą poczekalnię” – podsumowała Dominika Clarke.