Zawrzało po śmierci pacjenta we Wrocławiu. Na jaw wyszły nowe fakty

Korytarz w szpitalu Źródło: Shutterstock / Anna Jurkovska Wrocławska prokuratura odpowiedziała na pojawiające się w sieci zarzuty dotyczące śmierci 49-letniego mężczyzny w jednym ze szpitali na Dolnym Śląsku. W ostatnich dniach w mediach społecznościowych ogromną popularnością cieszy się post dotyczący śmierci mężczyzny z jednym z wrocławskich szpitali. Autor informacji o zaistniałą sytuację obwinił personel szpitala, który jego zdaniem „zbyt słabo mówił po polsku i z tego powodu nie mógł dogadać się z pacjentem”. „Jak to się mogło stać, że lekarze bez perfekcyjnej znajomości języka polskiego pracowali w szpitalu w Polsce? Pracowali w szpitalu w Polsce, przyjmowali polskich pacjentów, a nie potrafili porozumieć się w języku polskim?” – dopytywał użytkownik Twittera, który jest znany z powielania rosyjskiej propagandy w polskich mediach społecznościowych. Historia szybko została podchwycona przez niektórych prawicowych polityków. „We Wrocławiu zmarł pacjent, bo zatrudnieni tam medycy z Ukrainy i Białorusi… nie znali dość dobrze języka polskiego. Personel złożony z ukraińskich i białoruskich obywateli nie zdołał porozumieć się z pacjentem i dowiedzieć się, że w przeszłości przeżył wstrząs anafilaktyczny” – pisała oburzona Ewa Zajączkowska-Hernik z Konfederacji. Seria oskarżeń pod adresem ukraińskich medyków pojawiła się również ze strony jej partyjnych kolegów – Konrada Berkowicza, Włodzimierza Skalika oraz Pawła Usiądka. Zarówno politycy, jak i część komentatorów w sieci powoływała się na wypowiedzi Pawła Wróblewskiego, szefa Dolnośląskiej Rady Lekarskiej. Te słowa miały paść w rozmowie z medykiem na kanale YouTube „Arkadiusz Franas – Pod prąd”. Następnie zostały opublikowane w serwisie Tu Wrocław, którego Arkadiusz Franas jest redaktorem naczelnym. W artykule nie podano żadnych szczegółów opisywanej sytuacji. Nie wiadomo ani kiedy miało dojść do rzekomego znaczenia, nie ujawniono również danych medyków ani szczegółów dotyczących pacjenta. Do sprawy odniosła się wrocławska Prokuratura Okręgowa. Rzeczniczka Karolina Stocka-Mycek podkreśliła, że informacje zawarte w wypowiedzi Pawła Wróblewskiego oraz w publikacjach prasowych są nierzetelne. Jak się okazuje, postępowanie w sprawie śmierci Dominika K. w wyniku błędu medycznego w styczniu 2023 roku prowadzi wrocławska Prokuratura Rejonowa. „Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu oświadcza, że wymienione we wskazanej wypowiedzi i artykułach prasowych informacje nie znajdują żadnego potwierdzenia w ustaleniach faktycznych dokonanych w toku śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową dla Wrocławia – Fabryczna” – czytamy w oświadczeniu. Śledczy ustalili, że pacjent zgłosił się na rezonans jamy brzusznej. Personel przychodni w obecności lekarza przeprowadził ankietę i rozpytanie pacjenta. „Pacjent nie zgłaszał żadnych uczuleń ani chorób przewlekłych. Badanie przeprowadzone bez podania kontrastu przebiegło prawidłowo” – podkreślono. Prokuratura zaznaczyła, że doniesienia jakoby medycy nie znali języka polskiego, przez co doszło do zaniedbań, są całkowicie nieprawdziwe. Jacek Jaworski z biura Rzecznika Praw Pacjenta zaznaczał w rozmowie z Uwagą! TVN, że w sprawie doszło do pewnych uchybień m.in. pacjent wyraził zgodę na badanie w oparciu o niepełne informacje dotyczące możliwych powikłań. Jednak nie miało to nic wspólnego z brakiem znajomości języka. Z kolei Paweł Wróblewski w rozmowie z TVN24 podkreślił, że „faktycznie wspomniał, że taka sytuacja miała miejsce, jednak to redaktor włożył w jego usta, że lekarze ukraińscy i białoruscy zabili pacjenta”. 
Oskarżyli lekarzy z Ukrainy o śmierć pacjenta we Wrocławiu
Zawrzało po śmierci pacjenta we Wrocławiu. Prokuratura reaguje
Burza wokół śmierci pacjenta