Po co kanclerz Scholz poleciał do Turcji? „W polityce nie ma przypadków” Olaf Scholz Źródło: Shutterstock / Alexandros Michailidis Po spotkaniu liderów USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec kanclerz Olaf Scholz udał się do Turcji. Ekspert Strategy & Future Marek Budzisz w rozmowie z Polsat News oceniał, że jego wizyta była mocno podejrzana. Na wspomnianym spotkaniu liderów mocarstw zabrakło nie tylko Polski, ale też jakiegokolwiek kraju z wschodniej flanki NATO. Marek Budzisz w „Gościu Wydarzeń” zaznaczał, że w polityce na tym szczeblu nie ma przypadków, a spotkanie dotyczące wojny w Ukrainie w takim gronie było wymowne zwłaszcza w połączeniu z późniejszą podróżą Olafa Scholza do Turcji.Po co Olaf Scholz poleciał do Turcji? – Pokusiłbym się o spekulację, że Scholz pojechał, bo Erdogan ma dobre relacje z Putinem. Kanał komunikacji między Ankarą a Moskwą być może będzie wykorzystywany przez Niemcy – mówił Marek Budzisz. – Scholz pojechał, jak mi się wydaje, nie tylko z propozycją wciągnięcia Turcji w rolę pośrednika, ale też z prezentami dla Erdogana: wznowieniem eksportu broni niemieckiej, mowa też o dostawach sprzętu Siemensa do elektrowni atomowej, którą Rosjanie budują na terenie Turcji – stwierdzał ekspert. Jak dodawał Budzisz, chodzić mogło m.in. o „budowanie płaszczyzn współpracy”. Przypomniał, iż niemiecka gospodarka już drugi rok znajduje się w fazie recesji, a Niemcy straciły dostęp do taniej energii z Rosji. – Chcąc wygrać wybory, albo przynajmniej osiągnąć zadowalający rezultat, Scholz szuka formuły zakończenia wojny w Ukrainie i działań, które wzmocnią konkurencyjność niemieckiej gospodarki – wyjaśniał widzom Polsat News.Polska traci głos w sprawie Ukrainy? Budzisz wyraził dalej przekonanie, że nieoficjalne i poufne rozmowy z Rosją na temat czegoś w rodzaju nowej formuły porozumień mińskich już trwają. Zaznaczał jednak, że kwestia zakończenia wojny w Ukrainie nie jest rozstrzygnięta. Nie chciał obarczać obecnej lub poprzedniej polskiej władzy winą za brak polskiego polityka podczas ostatnich rozmów w Berlinie. – Powinniśmy się charakteryzować strategiczną cierpliwością, rozwijać kontakty północ-południe, budować silny głos w NATO i UE. Poważne państwa i ich liderzy nie rozpaczają, nie narzekają w mediach, że gdzieś nie uwzględniono ich interesu. To jest ich obowiązek tak prowadzić politykę, żeby nie można było nie uwzględnić – mówił o roli Polski. Czytaj też:Zełenski odwraca się od Polski i stawia na Niemcy? „Zgrzyt za zgrzytem”Czytaj też:Fogiel o „turbopopulizmie” Tuska. „Cały jego plan jest elementem mydlenia oczu obywatelom”