List otwarty migrantów. Skarżą się na traktowanie na granicy polsko-białoruskiej

Słupek na granicy polsko-białoruskiej Źródło: Straż Graniczna Nielegalni migranci w Niemczech skarżą się na traktowanie przez Polskę. W liście otwartym opisują rzekomy sposób traktowania przy granicy polsko-białoruskiej. Niemiecka rozgłośnia RBB (Rundfunk Berlin-Brandenburg – niemiecki regionalny nadawca obejmujący swym zasięgiem Berlin i Brandenburgię) w jednym z materiałów poruszył temat migracji oraz sposobu, w jaki w Polsce traktowane są osoby nielegalnie przekraczające polsko-białoruską granicę. Dziennikarze stacji rozmawiali z 36-letnim Zayedem A. Mężczyzna opowiedział, że w 2024 roku dostał się z Jemenu do Białorusi. Wraz z czterema innymi osobami z Mińska wyruszył w kierunku polsko-białoruskiej granicy, w rejonie której spędził dziesięć dni. – Trzy razy przedostaliśmy się przez drut kolczasty na terytorium Polski. Prosiliśmy Straż Graniczną o pomoc. Pobili nas i zabrali z powrotem na Białoruś, a jednego mężczyznę poszczuto psem – opowiedział Zayed. Mężczyzna dodał, że wraz z towarzyszami podróży ukrywał się w lesie, aby dotrzeć głębiej na terytorium Polski, gdzie będzie mógł złożyć wniosek o azyl. RBB24 w swoim materiale przekazało również doniesienia o rzekomo panującej w białoruskich obozach dla migrantów przemocy. Rozmówcy stacji powiedzieli, że zwolnienie z obozu warunkowane było decyzją o przekroczeniu polsko-białoruskiej granicy. Niemiecka rozgłośnia poinformowała o liście otwartym migrantów z Centrum Dublińskiego w Eisenhuettenstadt (miasto we wschodnich Niemczech, nad Odrą). „Doświadczyliśmy skrajnej przemocy w przygranicznym lesie” – zacytowano list opublikowany przez Brandenburską Radę ds. Uchodźców. Jego autorzy obwinili również mechanizm pushbacków o śmierć swoich przyjaciół z niedożywienia i odwodnienia. „Zostaliśmy pobici, zniszczono nam telefony, pogryzły nas psy i nie mogliśmy ubiegać się o azyl z powodu pushbacków” – skarżyli się uchodźcy. Zayed A. w rozmowie z dziennikarzami przekazał, że zamknięto go „w celi bez okna”. Zmuszony był również rozebrać się do bielizny. Dwa dni po zatrzymaniu straż graniczna przedstawiła mu 20-stronicowy dokument bez tłumaczenia. Mężczyźnie polecono następnie udać się do zamkniętego ośrodka dla uchodźców. Zayed powiedział, że placówka „wyglądała jak baza wojskowa”. Migrant ostatecznie skontaktował się telefonicznie z osobą, która pomogła dostać mu się na teren Niemiec. Zgodnie z procedurą dublińską Zayed powinien zostać odesłany do Polski w celu rozpatrzenia jego wniosku azylowego. Mężczyzna otrzymał jednak azyl kościelny od kościoła ewangelickiego w Berlinie. Marita Lessny z tamtejszej parafii w rozmowie z dziennikarzami RBB24 przekazała, że od migrantów „regularnie słyszy podobne historie”.Przekroczył polsko-białoruską granicę. Oskarża straż graniczną o przemoc
List otwarty migrantów. Szokujące doniesienia uchodźców