Nauczyciele sparaliżują Warszawę? W oświacie wrze

Kwietniowy protest nauczycieli przed siedzibą MEN Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski Związek Nauczycielstwa Polskiego nie rezygnuje z dalszych działań protestacyjnych. Wśród głównych żądań znajduje się powiązanie pensji nauczycieli ze średnią płacą krajową oraz 10-procentowa podwyżka wynagrodzeń od zaraz. Jeżeli rząd do końca sierpnia nie spełni tych postulatów, w stolicy odbędzie się ogólnopolski protest. Choć posłowie uchwalili nowe przepisy dotyczące pracy nauczycieli, Związek Nauczycielstwa Polskiego nie rezygnuje z protestów. Domagają się oni podwyżek płac o 10 procent oraz uzależnienia wynagrodzeń nauczycieli od średniego wynagrodzenia w kraju. Jeśli rząd nie zareaguje, już 1 września 2025 roku planują zorganizować wielką manifestację w Warszawie. Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) już 24 czerwca ogłosił tak zwane pogotowie protestacyjne. W tym czasie prowadzi akcję informacyjną – mówi o trudnej sytuacji nauczycieli i apeluje do rządu oraz parlamentarzystów, by zajęli się ich sprawami. Jak mówi dziennikarzom portalu Bankier.pl Urszula Woźniak, wiceprezeska Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego, od prawie dwóch lat środowisko czeka na realizację obietnic. Dodaje, że premier zapowiedział, że nauczycielskie pensje będą powiązane ze średnią krajową, ale do tej pory nic się nie zmieniło. Według niej to rozwiązanie pozwoliłoby oderwać pensje nauczycieli od decyzji politycznych i ustalać je w bardziej sprawiedliwy sposób. Woźniak przypomina, że nauczyciele zarabiają zdecydowanie za mało, mimo że odgrywają bardzo ważną rolę w społeczeństwie. – Edukacja jest inwestycją, a nie kosztem. Bez niej nie ma innowacji, dobrze działającej gospodarki ani dobrobytu – podkreśla. Jeśli do 25 sierpnia rząd nie zareaguje na postulaty nauczycieli, ZNP zapowiada protest. Manifestacja ma się odbyć 1 września w Warszawie – dokładnie w dniu rozpoczęcia roku szkolnego. 25 lipca 2025 roku posłowie przyjęli nowe przepisy dotyczące tzw. Karty nauczyciela. Mają one zacząć obowiązywać od 1 września. Teraz trafiły do Senatu. Ministerstwo Edukacji twierdzi, że zmiany odpowiadają na część oczekiwań nauczycieli. Co się zmienia?Trwa pogotowie protestacyjne
Sejm uchwalił zmiany, ale to nie wystarczy
- Początkujący nauczyciel będzie zatrudniany na rok (a nie na dwa lata, jak do tej pory).
- Będzie jasne, jakie zadania ma mentor wspierający młodych nauczycieli.
- Więcej nauczycieli będzie mogło skorzystać z wcześniejszych emerytur (także z niepublicznych placówek).
- Znikną tak zwane “godziny czarnkowe” – czyli dodatkowe, darmowe godziny pracy.
- Nauczyciele dostaną zapłatę za niezrealizowane nadgodziny, jeśli w tym czasie wykonywali inne zadania zlecone przez dyrektora.
- Zmniejszy się liczba zastępstw, które nie były wcześniej uzasadnione.
- Wyrównany zostanie tygodniowy czas pracy nauczycieli praktycznej nauki zawodu i teoretyków – wszyscy będą pracować 18 godzin.
- Składniki wynagrodzenia, które zależą od wykonanej pracy, będą wypłacane z dołu – do 5. dnia następnego miesiąca.
- Dyrektor szkoły będzie mógł pozostać na stanowisku bez nowego konkursu.
„Zmiany to za mało. Potrzebujemy podwyżek”
Urszula Woźniak przyznaje, że rząd w końcu ruszył z pracami nad ustawą, ale jej zdaniem to nie wystarczy.
– Domagamy się też podwyższenia wynagrodzeń nauczycieli od 1 września 2025 roku o 10 procent i szybkiego procedowania Inicjatywy Obywatelskiej – mówi. Jej zdaniem rząd zbyt często działa tylko wtedy, gdy jakiś problem „wybucha”, zamiast planować i wprowadzać rozwiązania na dłużej.
Zaznacza, że policjantom przyznano dodatki mieszkaniowe, a pracownicy pomocy społecznej dostali 1000 złotych dodatku motywacyjnego. Z kolei nauczyciele w 2024 roku dostali podwyżki o 30–33 procent, ale, jak wskazuje Woźniak, “tylko nikt nie pamięta, z jakiego poziomu były te wzrosty”.
Nauczyciel zarabia mniej niż pomoc szkolna?
Według niej, jeszcze niedawno nauczyciel początkujący zarabiał 3690 złotych brutto, a nauczyciel mianowany – 3890 złotych. W tym samym czasie minimalne wynagrodzenie w Polsce wynosiło 4242 złotych.
Jej zdaniem to oznacza, że nauczycielom trzeba było dopłacać, żeby dorównać płacy minimalnej. Dodaje, że w Warszawie pomoc nauczyciela z wykształceniem podstawowym zarabia dziś więcej niż nauczyciel. A odpowiedzialność i wymagania są nieporównywalne – podkreśla.
Dodaje też, że trzeba inaczej szkolić przyszłych nauczycieli i skończyć z myśleniem, że „jakoś sobie poradzą”.