Nadleśnictwo wpisem ws. grzybów wbiło kij w szprychy. „Warto zachować umiar”

Grzyby w rękach i koszyku, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Viktor Sergeevich Nadleśnictwo Baligród krytycznie oceniło osoby, które zbierają wiadra, koszyki, czy skrzynki grzybów. Internauci nie byli jednak w tej kwestii jednomyślni. Awantura pojawia się za każdym razem, kiedy ktoś pochwali się większymi zbiorami. „Często grzybiarze kierując się niezdrowym, nastawionym na niepohamowaną konsumpcję stylem życia starają się znosić grzyby z lasów kopiatymi wiadrami, koszami, a nawet skrzynkami. Nie przepuszczają grzybom całkiem malutkim i tym, które na oko widać, że nie mają już żadnej wartości – zaczęło swój wpis w mediach społecznościowych Nadleśnictwo Baligród. „Zbierając grzyby warto zachować umiar i zbierać po kilka, kilkanaście wartościowych owocników, które spokojnie wystarczą na sos i zupę dla przeciętnej polskiej rodziny” – dodano w dalszej części. Wpis wywołał burzę. „Jak ktoś ma tylko jeden dzień w miesiącu, żeby wybrać się na grzyby i jedzie np. 100 km, to nie dziwne, że nie chcą wracać z 10 grzybami” – brzmi najpopularniejszy komentarz. Rozgorzała dyskusja, która podzieliła Polaków. Pojawiały się sprzeczne opinie. Jedna z kobiet „apelowała, aby zbierać z umiarem”, kolejna zwracała uwagę, że potem grzybiarze i tak nie mają co robić ze swoimi zbiorami. Nadleśnictwo Baligród nie zabrało tutaj głosu, ale odniosło się do innego komentarza pod postem o grzybobraniu. „Boguś nie zbiera grzybów, bo je lubi, ale żeby inni ich nie zebrali” – podkreślono, zamieszczając emotikonę puszczającą oko. Dyskusja o limicie ws. zbierania grzybów nie jest nowa, o czym informowaliśmy już na łamach „Wprost”, za sprawą pani Julii i grzybów w taczce. Przypomnijmy, że lasy państwowe w Polsce są ogólnodostępne dla wszystkich, przez cały rok. Co więcej, można w nich nieodpłatnie zbierać nie tylko grzyby, ale też jagody, borówki, jeżyny czy zioła. W wielu krajach wstęp do lasu czy zbiór runa leśnego jest ograniczony lub wiąże się z opłatami. W Niemczech często obowiązuje limit ok. kilograma grzybów dziennie na osobę, w Austrii zwykle do dwóch kg, we Włoszech limity są regionalne i często trzeba wykupić pozwolenie, a w Hiszpanii na wielu terenach obowiązują płatne licencje. Zarzuty pod adresem osób, które zbiorą więcej grzybów pojawiają się też na innych grupach. Jedna z kobiet zamieściła na grupie „Grzybiarze PL” fotografię grzybów w skrzynkach i wiadrach z podpisem: „Kilkadziesiąt kg szczęścia”. „I co wy z tym wszystkim zrobicie? Ludzie opanujcie się, nie cały las jest dla Was”, „Z całą pewnością na handel….i niewiele zostało dla zwykłych grzybiarzy” – to najpopularniejsze komentarze. Inny mężczyzna pokazując swoje zbiory relacjonował, że spędził w lesie ponad siedem godz. i pokonał kilkanaście km. Krytykom odpowiedział m.in., że „zbieranie grzybów w Polsce jest dozwolone, a umiejętne zbieranie owocników (zabezpieczanie miejsca po wykręceniu owocnika) nie ma wpływu na ich występowanie w latach kolejnych”. „Zawistnie komentującym polecam wyprawę do las” – podsumował.Nadleśnictwo Baligród o zbieraniu grzybów. Co z osobami, które zbierają je skrzynkami?
Wrócił odwieczny spór ws. zbierania grzybów. Nie chodzi o wykręcanie czy wycinanie
Wpis ws. grzybów wywołał burzę. Polacy podzielili się na dwa obozy