Mundury, samochody, afery, rozmyte kompetencje. Wszystkie grzechy Wód Polskich
Powołując Wody Polskie, PiS chciało rozsądzić wreszcie jasno, kto w kraju odpowiada gospodarkę wodną. Sytuacja na Odrze pokazuje, że nie kontroluje jej właściwie nikt. Co nam dało powołanie państwowego molocha? Złośliwi mówią, że nową formację w gustownych mundurach. A eksperci po prostu załamują ręce.
Kto odpowiada za późną reakcję na katastrofie na Odrze? Główny Inspektorat Ochrony Środowiska? Resort infrastruktury? A może jednak resort klimatu i środowiska? Czy jednak może wojewodowie? Czy też częściowo samorządy? Może wreszcie wina leży po stronie Wód Polskich?
Kryzys na Odrze trwa, a jednoznacznych odpowiedzi na to pytanie ciągle nie ma. A przecież powstałe w 2018 r. Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie miało właśnie wziąć na siebie zarządzanie tym sektorem państwa.
Wody Polskie zabrały wiele kompetencji w tym zakresie samorządom. Te, jak wiadomo, w oczach polityków PiS są często niekompetentne. Nowogrodzka oddała więc polskie wody centralnej instytucji. Gdy jednak przyszła katastrofa na Odrze, sam premier Morawiecki uznał, że winnym wolnej reakcji na zagrożenie jest właśnie prezes Wód Polskich Przemysław Daca (oraz Michał Mistrzak, Główny Inspektor Ochrony Środowiska). Obowiązki szefa przedsiębiorstwa pełni teraz Krzysztof Woś.
Wody Polskie rozmyły odpowiedzialność za wody?
Czy tym samym Nowogrodzka przyznała, że pomysł z powołaniem Wód Polskich był jednym wielkim niewypałem? Na razie od władz PiS taka refleksja nie przychodzi.
– Gdy powstawały Wody Polskie, to nawet się ucieszyłem – mówi nam ekspert od geologii, który woli jednak pozostać anonimowy. – Choć trudno mnie posądzić o sympatię do PiS, to wydawało mi się, że skupienie władzy w tym sektorze w jednych rękach może wyjść wszystkim na dobre – opowiada.
Jak przyznaje geolog, tak się jednak nie stało. Nie tylko zresztą przez grzechy samych Wód Polskich. Eksperci wskazują też na polityczny chaos, jeśli chodzi o gospodarkę wodną.
Początkowo Wody Polskie nadzorował Marek Gróbarczyk jako minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. Jednak pod koniec 2020 r. ten resort zniknął. Teraz Gróbarczyk zarządza gospodarką wodną jako wiceszef resortu infrastruktury, ale ma oczywiście znacznie mniejszą pozycję niż jako “pełny” minister. Z drugiej strony, wpływ na zarządzanie polskimi wodami ma również Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Odpowiedzialność za polskie wody nomen omen się rozmyła, gdy powstały Wody Polskie.
– Gdy akwenami i usługami wodnymi zarządzały przede wszystkim samorządy, było mniej więcej jasne, kto czym zarządza. Teraz tak już nie jest – mówi nam doświadczony geolog.
Złe traktowanie specjalistów
Jego zdaniem największym grzechem Wód Polskich było po prostu złe traktowanie specjalistów w tej dziedzinie. – Do Wód trafiali początkowo ludzie, którzy zajmowali się tą działką w samorządach. Byli jednak wypierani przez ludzi z politycznego nadania – ocenia.
Czy to słuszny zarzut? W zarządzie Wód Polskich nie brak fachowców, związanych z sektorem gospodarki wodnej od lat. Z drugiej strony, są też przykłady partyjnych karier w przedsiębiorstwie. Na przykład Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Szczecinie kieruje Marek Duklanowski, wieloletni radny PiS. Niewiele wiadomo o jego doświadczeniu w zarządzaniu rozlewniami czy wodociągami.
Inna sprawa, że choć są zarzuty o upolitycznienie Wód Polskich, to czołowi pracownicy przedsiębiorstwa nie mają wysokiej pozycji w obozie władzy. Na pewno nie miał jej odwołany prezes Przemysław Daca. To mogło mu utrudniać reakcję na kryzys na Odrze. Ale też, jak wskazują politycy opozycji, ułatwiło to premierowi Morawieckiemu jego odwołanie i zrobienie z niego “kozła ofiarnego” kryzysu na Odrze. A w ministerstwach infrastruktury czy środowiska głowy na razie nie poleciały – tu bowiem dymisje byłyby nieporównywalnie trudniejsze od strony politycznej.Inny problem instytucji to wynagrodzenia. Pracownicy Wód Polskich od początku narzekali na kiepskie pensje. Te z kolei wynikały z dziury budżetowej, która już na początku funkcjonowania przedsiębiorstwa wynosiła 180 mln zł. NIK zresztą jasno podkreślał, że przy przydzielonym Wodom budżecie instytucja nie może sprawnie funkcjonować.
Afery Wodom Polskim obce nie były
Instytucja nieraz wywoływała kontrowersje. W 2018 r. dwaj mężczyźni zaatakowali kamieniami dom Michała Tuska, syna byłego premiera. Jednym z nich był właśnie pracownik Wód Polskich. Firma tłumaczyła wówczas, że jest on tylko szeregowym pracownikiem fizycznym.
O Wodach Polskich było też głośno z powodu zakupów samochodów. Jeszcze w 2018 r. do przedsiębiorstwa trafiło 200 SUV-ów hyundai tucson. “Samochody umożliwią sprawne wykonywanie zadań z zakresu ochrony przed powodzią i suszą, kontroli gospodarowania wodami, przeglądów stanu urządzeń wodnych” – wyjaśniało wówczas państwowe przedsiębiorstwo.
Zakup nie był zbyt fortunny. Jak zauważyła NIK, auta posiadały tylko koło dojazdowe, choć Wody Polskie podpisały bez uwag protokół odbioru. W dodatku okazało się, że w środku zimy kupiono pojazdy na oponach letnich, przez co auta przez dwa miesiące nie mogły zostać odebrane.
W połowie 2021 r. Wody Polskie kupiły 247 kolejnych służbowych aut za prawie 25 mln zł.
Co ciekawe, pracownicy Wód Polskich mają też własne mundury. Prezes i jego zastępcy mają stopnie przypominające te z Marynarki Wojennej, z “admiralskim wężykiem”. Są też stopnie dla dyrektorów zarządów zlewni, ich zastępców, kierowników statków czy zbiorników wodnych. Są też stopnie dla szeregowych pracowników – operatorów śluz, mechaników, sterników czy bosmanów.Czy nie ma w tym wszystkim przerostu formy nad treścią? Nie brak takich, którzy uważają, że Wody Polskie mogą przetrwać obecny kryzys. Instytucja powstała w końcu nieco na wzór Lasów Państwowych.
Ta potężna instytucja też w końcu zarządza olbrzymimi państwowymi zasobami, ma olbrzymie budżety i nie jest wolna od politycznych nacisków. Ale Lasy Państwowe funkcjonują już niemal 100 lat. Wody Polskie na razie muszą przetrwać gigantyczny kryzys i zmierzyć się z zarzutami polityków i opinii publicznej. Na razie o skutecznej strategii komunikacyjnej mówić nie można. Na pewno nie pomaga to, że instytucja przez kilka dni nie miała prezesa od momentu odwołania Przemysława Dacy.
Zadaliśmy Wodom Polskim pytania na temat funkcjonowania przedsiębiorstwa. Na razie jednak odpowiedzi nie dostaliśmy.
Źródło: Businessinsider.com.pl