03 August, 2025

Polska boi się migrantów. Słusznie? Socjolog wskazuje na pewne zjawisko

Polska boi się migrantów. Słusznie? Socjolog wskazuje na pewne zjawisko

Polska boi się migrantów. Słusznie? Socjolog wskazuje na pewne zjawisko

2022 rok. Przejście graniczne w Zosinie po wybuchu wojny w Ukrainie. Źródło: Robert Stachnik Migracja to zjawisko, które niesie zarówno szanse, jak i trudności. Ale w Polsce skala problemów z nią związanych jest często przesadzona – uważa socjolog, profesor Krzysztof Podemski. Ostrzega przed szerzeniem strachu przed obcokrajowcami i przed społeczną akceptacją dla samozwańczych „patroli”, które pilnują ulic.

W połowie lipca w wielu polskich miastach odbyły się protesty przeciwko nielegalnej migracji. Prawo i Sprawiedliwość zapowiada, że 11 października odbędzie się kolejna demonstracja w tej sprawie – partia wzywa do udziału „wszystkie siły patriotyczne”.

Migranci w Polsce to mniejszość. Mimo to temat rozpala emocje

Kwestia migracji ponownie znalazła się w centrum politycznej debaty. Wywołuje to niepokój nie tylko wśród osób z zagranicy, które mieszkają w Polsce legalnie, ale też wśród obywateli Polski mających inne pochodzenie etniczne.

Profesor Podemski, socjolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu podkreśla, że choć migracja jest wyzwaniem w skali całego świata, to w Polsce migranci stanowią zaledwie około 6–7 procent społeczeństwa.

– Migracja może oznaczać zarówno szanse, jak i wyzwania. Jednak skala tych wyzwań, z którymi mierzymy się w Polsce, jest raczej wyolbrzymiona – mówi naukowiec.

Jego zdaniem, obecność cudzoziemców może prowadzić do pewnych napięć, zwłaszcza na rynku pracy czy w relacjach społecznych, na przykład międzyludzkich i partnerskich. Ale podkreśla, że migranci często wzbogacają nasze życie kulturalne i gospodarcze, a ich praca bywa kluczowa. – Wkład Ukraińców, największej grupy imigrantów w Polsce, w takie branże jak opieka i hotelarstwo jest bezcenny – mówi Podemski.

Sianie paniki i mity o przestępczości

Socjolog uważa, że prawicowi politycy często przenoszą na polskie realia obraz sytuacji znany z krajów Europy Zachodniej, budując wokół migracji atmosferę zagrożenia. – W socjologii to nazywa się sianiem paniki moralnej – dodaje. Wyjaśnia, że wmawia się ludziom, że Polska to oaza bezpieczeństwa, którą trzeba bronić przed rzekomą plagą przestępstw ze strony obcokrajowców. Tymczasem dane temu przeczą.

Z danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji wynika, że liczba cudzoziemców podejrzanych o najcięższe przestępstwa – jak zabójstwa czy gwałty – z roku na rok maleje:

  • 2023 rok – 565 zabójstw, 40 podejrzanych obcokrajowców
  • 2024 rok – 503 zabójstwa, 32 cudzoziemców
  • 2025 rok – 272 zabójstwa, 13 cudzoziemców

Tymczasem wzrosła liczba przestępstw z nienawiści – na tle rasowym, etnicznym, religijnym i związanym z orientacją seksualną. Tylko w pierwszej połowie 2025 roku zanotowano ich 469, podczas gdy w całym 2024 roku było ich 761.

Migrant – uchodźca – przestępca? Bynajmniej

Profesor Podemski zwraca uwagę, że w debacie publicznej często miesza się pojęcia „migrant” i „uchodźca”, a w mediach nabierają one negatywnego wydźwięku. Część polityków – jego zdaniem – świadomie podsyca tę niechęć.

– Straszą nas nielegalnymi migrantami, ale niemal nikt nie wspomina o tym, że działania tzw. „patrolów” i „bojówek”, które samowolnie ochraniają ulice i przejścia, są też nielegalne – podkreśla.

Takie działania, według socjologa, obniżają zaufanie do państwa i jego instytucji, pogłębiają podziały społeczne i mogą prowadzić do radykalizacji polityki.

Bez migrantów polska gospodarka może nie wytrzymać

Zdaniem Podemskiego, narastająca niechęć wobec cudzoziemców może sprawić, że Polska przestanie być atrakcyjna jako miejsce do życia i pracy. To z kolei zaszkodzi gospodarce, innowacyjności i długofalowemu rozwojowi.

Głos w sprawie rosnącej ksenofobii zabrali już przedstawiciele społeczności romskiej i wietnamskiej. Zaapelowali do premiera Donalda Tuska o jasny sygnał, że państwo nie toleruje rasizmu i dyskryminacji.

Głos migrantek. „Zmieniają się przekazy, zmieniają się ludzie”

W obliczu napięć swoje zdanie wyrażają także same migrantki z Ukrainy. Natalia, która przyjechała do Polski sześć lat temu na stypendium, mówi, że dostrzega ogromne zmiany w postawach Polaków.

– Od powściągliwości, przez solidarnościowy entuzjazm, po, niestety, skrajnie negatywne reakcje. Teraz wolę nie mówić po ukraińsku w komunikacji miejskiej ani nie pisać proukraińskich komentarzy w mediach – opowiada. – Nie dlatego, że się boję, tylko po to, aby chronić swoje siły emocjonalne – dodaje.

Wiktoria, która przyjechała po wybuchu wojny w 2022 roku, też zauważa pogorszenie sytuacji. – Podczas jednej sytuacji w komunikacji hejtujące komentarze były skierowane przeciwko młodym chłopakom (Ukraińcom), co jeszcze byłoby pół biedy. Jednak pewnego razu, na moich oczach, mężczyzna i kobieta obrzucili wyzwiskami matkę z dziećmi – mówi.

– Na szczęście ksenofobia w internecie jeszcze nie oddaje rzeczywistego poziomu postrzegania Ukraińców. Wiele osób ma polskich przyjaciół lub partnerów. Jednak widzę, że sytuacja pogarsza się z dnia na dzień. Jestem przekonana, że bez migrantów wiele firm po prostu by upadło, co spowodowałoby spadek popytu i miejsc pracy. Nie sądzę więc, żeby Polska bez migrantów wyglądała atrakcyjnie – podsumowuje Wiktoria.

Z badania przeprowadzonego przez firmę Deloitte na zlecenie Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców wynika, że uchodźcy z Ukrainy w 2024 roku wygenerowali aż 2,7 procent Produktu Krajowego Brutto Polski. Ich wskaźnik zatrudnienia wynosi 69 procent – to tylko niewiele mniej niż wśród obywateli Polski (75 procent).

Podobne artykuły