Kaczyński wściekły na miesięcznicy smoleńskiej. „I te śmiecie, które tu stoją…”

Jarosław Kaczyński Źródło: X / PiS W niedzielę 10 sierpnia Jarosław Kaczyński w otoczeniu polityków PiS wziął udział w kolejnej miesięcznicy smoleńskiej. W pewnym momencie prezesowi PiS puściły nerwy i w obelżywych słowach odniósł się do protestujących. Jak co miesiąc, Jarosław Kaczyński i spore grono polityków PiS uczciło w Warszawie pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej. Również jak co miesiąc, obecni byli też przeciwnicy szefa PiS, oskarżający go o głoszenie „kłamstwa smoleńskiego”. Podczas obchodów na placu Piłsudskiego grupa kontrmanifestantów starała się zagłuszać wystąpienie polityka. Przez głośniki wykrzykiwano m.in. hasło „kłamca”. Jarosław Kaczyński dał się sprowokować i – jak wiele razy wcześniej – zaczął wygrażać demonstrującym, obiecując konsekwencje po zmianie władzy. – Tu stoją ci, którymi powinny zająć się służby specjalne, tylko niestety mamy na razie taki rząd i służby, które nie wykonują swoich obowiązków. Ale już niedługo przyjdzie czas, że ci ludzie znajdą się tam, gdzie ich miejsce, czyli w więzieniach, a władza będzie realizowała polskie interesy – mówił polityk do mikrofonu. — Tego się tak panicznie boją. I te śmiecie, które tu stoją… nie mówię tu oczywiście o tych, którzy nas wspierają, ale tego boją się także i ci, którzy dziś siedzą w rządowych urzędach. Ci, o których dzisiaj wszyscy mówią jednym słowem: KPO – koryto Platformy Obywatelskiej. To jest prawda o tych rządach i z tym musimy skończyć — podkreślał Kaczyński. To kolejna w ostatnim czasie sytuacja, w której Jarosławowi Kaczyńskiemu puszczają nerwy i ucieka się od do obelżywych słów. Po zaprzysiężeniu prezydenta i wygłoszeniu przez niego orędzia do narodu, dziennikarze mieli chwilę na porozmawianie z prezesem Prawa i Sprawiedliwości. Radomir Wit z TVN24 chciał wiedzieć, jak polityk odczytuje słowa nowego prezydenta o przywracaniu praworządności. – Czy Karol Nawrocki chce naprawiać to, co państwo zrobili z wymiarem sprawiedliwości? – pytał dziennikarz szefa PiS. – Rozumiem, że pan jest w trudnej sytuacji – odpowiadał Kaczyński. – Chce naprawiać zupełne zniszczenie praworządności i konstytucji przez obecny rząd – dodawał. Podkreślał też, że spuścizna rządów PiS w kwestii praworządności była bez zarzutu. Idąca obok prezesa swojej partii posłanka Joanna Lichocka wspomniała wtedy o dużych zarobkach Wita. – Proszę nie mierzyć innych swoją miarą – odpowiedział jej dziennikarz. Ta riposta bardzo nie spodobała się Kaczyńskiemu. – Niech pan się wobec kobiet jednak inaczej zachowuje. (…) Ja z chamami nie rozmawiam, pan jest chamem – rzucił pod adresem dziennikarza. – Jaką kasę pan bierze za to chamstwo? – dodała jeszcze Lichocka.Kaczyński na miesięcznicy: Te śmiecie
Kaczyński zaostrza język