06 April, 2025

Trump straci urząd? Fala demonstracji przetacza się przez Amerykę

Trump straci urząd? Fala demonstracji przetacza się przez Amerykę

Trump straci urząd? Fala demonstracji przetacza się przez Amerykę

Protesty Hands Off Źródło: PAP / Gunther Tysiące ludzi wyległy na ulice wszystkich 50 stanów, by zamanifestować sprzeciw wobec polityki prezydenta Donalda Trumpa oraz jego bliskiego doradcy Elona Muska. W ramach kampanii „Hands Off” („Ręce precz”) zorganizowano około 1400 demonstracji, co czyni ją największą falą protestów od czasu pierwszej inauguracji Trumpa.

Choć organizatorzy informowali o 600 tysiącach osób potwierdzających udział, rzeczywista liczba uczestników jest trudna do oszacowania. Największe manifestacje odbyły się w metropoliach, takich jak Nowy Jork, Los Angeles, Chicago, Boston czy Waszyngton. W niedzielę 6 kwietnia protesty trwały nadal, nie wykazując oznak osłabienia.

Masowe protesty w USA 2025. Trump straci urząd? „Wrogie przejęcie państwa”

Organizatorzy protestów nie mają wątpliwości, że Stany Zjednoczone znalazły się na granicy kryzysu demokracji.

„Stoimy w obliczu narodowego kryzysu. Nasza demokracja, nasze źródła utrzymania i nasze prawa są zagrożone, podczas gdy Trump i Musk nielegalnie przejmują władzę (…) To nie tylko korupcja. To nie tylko złe zarządzanie. To wrogie przejęcie [państwa]” — ostrzegają liderzy kampanii „Hands Off”.

Głównym celem protestów jest sprzeciw wobec decyzji Trumpa o powierzeniu Elonowi Muskowi kierownictwa nowo powołanego Departamentu Efektywności Rządu (DOGE), który — według oficjalnych komunikatów — ma zreformować działanie federalnych instytucji.

W praktyce działania DOGE prowadzą do masowych zwolnień urzędników, cięć w programach socjalnych oraz wprowadzania ultraliberalnych rozwiązań gospodarczych, które — według protestujących — pogłębiają nierówności społeczne.

Elon Musk — reformator czy sabotażysta?

Elon Musk, najbogatszy człowiek świata i szef Tesli oraz SpaceX, od momentu objęcia funkcji w DOGE stał się jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci administracji Trumpa. Jego decyzje, jak np. likwidacja agencji ds. ochrony środowiska czy zwolnienia w Departamencie Zdrowia i Opieki Społecznej, spotkały się z falą krytyki.

Wewnętrzne źródła z Białego Domu donoszą, że Musk coraz częściej działa wbrew zaleceniom Trumpa.
Eksperci polityczni mówią wręcz o pęknięciach w sojuszu pomiędzy prezydentem a jego doradcą.

Jak stwierdził „New York Times”: „To wyraźna oznaka niezgody. Musk nie tylko forsuje własną wizję, ale publicznie ignoruje zalecenia prezydenta, czym wbija mu polityczny nóż w plecy”.

Impeachment na horyzoncie?

Na wiecu w Waszyngtonie demokratyczny kongresmen Al Green zapowiedział, że w ciągu 30 dni złoży pozew o impeachment Donalda Trumpa. Według niego prezydent „nie jest godny” sprawowania urzędu. „Nie jest on godny zaufania i urzędu prezydenta USA” — oznajmił Green.

Równolegle do działań opozycji krytyczne głosy płyną także ze strony byłych przywódców. Barack Obama oraz Kamala Harris, główna rywalka Trumpa z kampanii wyborczej, w przeddzień protestów publicznie potępili działania prezydenta. Ich wypowiedzi spotkały się z entuzjastycznym odbiorem wśród demonstrantów.

Reakcje administracji: lekceważenie i pogarda

Odpowiedź ze strony Białego Domu była chłodna i lekceważąca. Trump, zapytany o powody masowych protestów, odpowiedział lakonicznie.

„Wielu z nich było tam, ponieważ podążali za tłumem, a niektórzy byli po prostu oderwani od rzeczywistości”. Tego samego dnia prezydent wybrał się na pole golfowe w swojej rezydencji i — według komunikatu prasowego — „planuje to robić również w niedzielę”.

Z kolei pełniący obowiązki szefa Urzędu Celno-Imigracyjnego Tom Howman nazwał demonstracje „bezcelowymi” i dodał: „Mogą protestować, ile chcą. Protesty i wiece nic nie znaczą. Niech więc idą i korzystają ze swoich praw wynikających z Pierwszej Poprawki. To niczego nie zmieni”.

Wall Street w popłochu

Niepokój społeczny przełożył się również na reakcje rynku. Inwestorzy masowo pozbywają się akcji, obawiając się destabilizacji politycznej i ekonomicznej. Jeden z komentatorów finansowych określił działania Trumpa mianem „ekonomicznej głupoty”, a były prezes giełdy nowojorskiej powiedział wprost: „USA odcinają sobie rękę. To szaleństwo”.

Analitycy ostrzegają przed nadchodzącym „czarnym poniedziałkiem” — nawiązując do historycznych krachów giełdowych — i wskazują, że agresywna polityka celna Trumpa już raz doprowadziła do gospodarczej zapaści. Obawy budzi również możliwa eskalacja wojny handlowej z Chinami, a także napięcia z partnerami w Europie.

Echo protestów na całym świecie

Choć manifestacje koncentrowały się w USA, fala niezadowolenia nie ograniczyła się do granic tego kraju. Tysiące ludzi protestowały w Kanadzie, Meksyku, Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii. Uczestnicy wyrażali sprzeciw wobec polityki Trumpa, w tym zwłaszcza wojny handlowej, którą rozpętał.

W Berlinie przed Ambasadą USA zgromadziło się ponad 10 tysięcy osób, w Londynie — według organizatorów — blisko 15 tysięcy. W Toronto protestujący nieśli transparenty z hasłami „Stop autokracji” i „Ameryka nie jest prywatnym folwarkiem miliarderów”.

Rosyjskie echo: teoria spiskowa z Kremla

Nieoczekiwanie głos w sprawie zabrała także Rosja. Kirył Dmitriew, specjalny wysłannik prezydenta Władimira Putina ds. wojny z Ukrainą oraz szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich, zasugerował, że protesty w USA mogą być elementem „kolorowej rewolucji” inspirowanej przez tzw. deep state.

„Skoro protesty ‘Ręce precz’ są tak dobrze zorganizowane, nasuwa się pytanie: czy [amerykańskie] głębokie państwo stosuje swój podręcznik [wywoływania] kolorowych rewolucji za granicą, aby spróbować przeprowadzić jedną z nich u siebie [w kraju]?” — napisał Dmitriew na platformie X.

Jego obecność w Waszyngtonie została przez niektórych komentatorów odczytana jako próba rozpoczęcia nowej ery w relacjach amerykańsko-rosyjskich, podobnej do czasów prezydentury Dmitrija Miedwiediewa.

Amerykańska demokracja na rozdrożu

Fala protestów, rosnąca destabilizacja i pęknięcia w administracji Trumpa wskazują, że Stany Zjednoczone weszły w etap głębokiego kryzysu politycznego.

Oburzenie społeczne, napędzane nie tylko przez klasę średnią, ale i przez byłych liderów oraz międzynarodową opinię publiczną, może wyznaczyć nową drogę w amerykańskiej polityce.

Podobne artykuły