Trump straci urząd? Fala demonstracji przetacza się przez Amerykę

Protesty Hands Off Źródło: PAP / Gunther Tysiące ludzi wyległy na ulice wszystkich 50 stanów, by zamanifestować sprzeciw wobec polityki prezydenta Donalda Trumpa oraz jego bliskiego doradcy Elona Muska. W ramach kampanii „Hands Off” („Ręce precz”) zorganizowano około 1400 demonstracji, co czyni ją największą falą protestów od czasu pierwszej inauguracji Trumpa. Choć organizatorzy informowali o 600 tysiącach osób potwierdzających udział, rzeczywista liczba uczestników jest trudna do oszacowania. Największe manifestacje odbyły się w metropoliach, takich jak Nowy Jork, Los Angeles, Chicago, Boston czy Waszyngton. W niedzielę 6 kwietnia protesty trwały nadal, nie wykazując oznak osłabienia. Organizatorzy protestów nie mają wątpliwości, że Stany Zjednoczone znalazły się na granicy kryzysu demokracji. „Stoimy w obliczu narodowego kryzysu. Nasza demokracja, nasze źródła utrzymania i nasze prawa są zagrożone, podczas gdy Trump i Musk nielegalnie przejmują władzę (…) To nie tylko korupcja. To nie tylko złe zarządzanie. To wrogie przejęcie [państwa]” — ostrzegają liderzy kampanii „Hands Off”. Głównym celem protestów jest sprzeciw wobec decyzji Trumpa o powierzeniu Elonowi Muskowi kierownictwa nowo powołanego Departamentu Efektywności Rządu (DOGE), który — według oficjalnych komunikatów — ma zreformować działanie federalnych instytucji. W praktyce działania DOGE prowadzą do masowych zwolnień urzędników, cięć w programach socjalnych oraz wprowadzania ultraliberalnych rozwiązań gospodarczych, które — według protestujących — pogłębiają nierówności społeczne. Elon Musk, najbogatszy człowiek świata i szef Tesli oraz SpaceX, od momentu objęcia funkcji w DOGE stał się jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci administracji Trumpa. Jego decyzje, jak np. likwidacja agencji ds. ochrony środowiska czy zwolnienia w Departamencie Zdrowia i Opieki Społecznej, spotkały się z falą krytyki. Wewnętrzne źródła z Białego Domu donoszą, że Musk coraz częściej działa wbrew zaleceniom Trumpa. Jak stwierdził „New York Times”: „To wyraźna oznaka niezgody. Musk nie tylko forsuje własną wizję, ale publicznie ignoruje zalecenia prezydenta, czym wbija mu polityczny nóż w plecy”. Na wiecu w Waszyngtonie demokratyczny kongresmen Al Green zapowiedział, że w ciągu 30 dni złoży pozew o impeachment Donalda Trumpa. Według niego prezydent „nie jest godny” sprawowania urzędu. „Nie jest on godny zaufania i urzędu prezydenta USA” — oznajmił Green. Równolegle do działań opozycji krytyczne głosy płyną także ze strony byłych przywódców. Barack Obama oraz Kamala Harris, główna rywalka Trumpa z kampanii wyborczej, w przeddzień protestów publicznie potępili działania prezydenta. Ich wypowiedzi spotkały się z entuzjastycznym odbiorem wśród demonstrantów. Odpowiedź ze strony Białego Domu była chłodna i lekceważąca. Trump, zapytany o powody masowych protestów, odpowiedział lakonicznie. „Wielu z nich było tam, ponieważ podążali za tłumem, a niektórzy byli po prostu oderwani od rzeczywistości”. Tego samego dnia prezydent wybrał się na pole golfowe w swojej rezydencji i — według komunikatu prasowego — „planuje to robić również w niedzielę”. Z kolei pełniący obowiązki szefa Urzędu Celno-Imigracyjnego Tom Howman nazwał demonstracje „bezcelowymi” i dodał: „Mogą protestować, ile chcą. Protesty i wiece nic nie znaczą. Niech więc idą i korzystają ze swoich praw wynikających z Pierwszej Poprawki. To niczego nie zmieni”. Niepokój społeczny przełożył się również na reakcje rynku. Inwestorzy masowo pozbywają się akcji, obawiając się destabilizacji politycznej i ekonomicznej. Jeden z komentatorów finansowych określił działania Trumpa mianem „ekonomicznej głupoty”, a były prezes giełdy nowojorskiej powiedział wprost: „USA odcinają sobie rękę. To szaleństwo”. Analitycy ostrzegają przed nadchodzącym „czarnym poniedziałkiem” — nawiązując do historycznych krachów giełdowych — i wskazują, że agresywna polityka celna Trumpa już raz doprowadziła do gospodarczej zapaści. Obawy budzi również możliwa eskalacja wojny handlowej z Chinami, a także napięcia z partnerami w Europie. Choć manifestacje koncentrowały się w USA, fala niezadowolenia nie ograniczyła się do granic tego kraju. Tysiące ludzi protestowały w Kanadzie, Meksyku, Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii. Uczestnicy wyrażali sprzeciw wobec polityki Trumpa, w tym zwłaszcza wojny handlowej, którą rozpętał. W Berlinie przed Ambasadą USA zgromadziło się ponad 10 tysięcy osób, w Londynie — według organizatorów — blisko 15 tysięcy. W Toronto protestujący nieśli transparenty z hasłami „Stop autokracji” i „Ameryka nie jest prywatnym folwarkiem miliarderów”. Nieoczekiwanie głos w sprawie zabrała także Rosja. Kirył Dmitriew, specjalny wysłannik prezydenta Władimira Putina ds. wojny z Ukrainą oraz szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich, zasugerował, że protesty w USA mogą być elementem „kolorowej rewolucji” inspirowanej przez tzw. deep state. „Skoro protesty ‘Ręce precz’ są tak dobrze zorganizowane, nasuwa się pytanie: czy [amerykańskie] głębokie państwo stosuje swój podręcznik [wywoływania] kolorowych rewolucji za granicą, aby spróbować przeprowadzić jedną z nich u siebie [w kraju]?” — napisał Dmitriew na platformie X. Jego obecność w Waszyngtonie została przez niektórych komentatorów odczytana jako próba rozpoczęcia nowej ery w relacjach amerykańsko-rosyjskich, podobnej do czasów prezydentury Dmitrija Miedwiediewa. Fala protestów, rosnąca destabilizacja i pęknięcia w administracji Trumpa wskazują, że Stany Zjednoczone weszły w etap głębokiego kryzysu politycznego. Oburzenie społeczne, napędzane nie tylko przez klasę średnią, ale i przez byłych liderów oraz międzynarodową opinię publiczną, może wyznaczyć nową drogę w amerykańskiej polityce.Masowe protesty w USA 2025. Trump straci urząd? „Wrogie przejęcie państwa”
Elon Musk — reformator czy sabotażysta?
Eksperci polityczni mówią wręcz o pęknięciach w sojuszu pomiędzy prezydentem a jego doradcą.Impeachment na horyzoncie?
Reakcje administracji: lekceważenie i pogarda
Wall Street w popłochu
Echo protestów na całym świecie
Rosyjskie echo: teoria spiskowa z Kremla
Amerykańska demokracja na rozdrożu