Podejrzany o zamach w Magdeburgu został w 2013 roku skazany. Prokuratura ujawniła motyw sprawcy

Magdeburg, miejsce żałoby Źródło: PAP / EPA / Filip Singer Od piątku tragedią w Magdeburgu żyje cała Europa. Niemieckie media przekazały nowe informacje o podejrzanym, który miał doprowadzić do śmierci pięciu osób na jarmarku bożonarodzeniowym. Jak się okazuje, w 2013 roku 50-latek został skazany przez sąd. Prokuratura ujawniła również, co mogło kierować aresztowanym feralnego dnia. 20 grudnia wieczorem, w Magdeburgu (miejscowość oddalona o około 150 kilometrów na zachód od Berlina), miał miejsce zamach. Sprawca wjechał ciemnym pojazdem prosto w tłum uczestników świątecznego jarmarku, doprowadzając do zgonu pięć osób. Według najnowszych danych liczba rannych wynosi około 200. Kierowca pokonał samochodem, jadąc z bardzo dużą prędkością, co najmniej 400 metrów ściezki pomiędzy straganami. W piątek ujawniono, że podejrzany to 50-letni obywatel Arabii Saudyjskiej, który mieszka w Niemczech od blisko dwóch dekad. Pracował jako lekarz psychiatrii, a także psychoterapeuta w jednym z zakładów karnych. Chwilę po zamachu został zatrzymany, a obecnie przebywa w areszcie. Jak podaje dziennik „Bild”, za niemieckim tygodnikiem „Der Spiegel”, 50-latek ma kartotekę. W 2013 roku miał zostać skazany przez sąd rejonowy w Rostocku za „zakłócenie porządku publicznego poprzez grożenie popełnieniem przestępstw”. Otrzymał karę 90 stawek dziennych w wysokości 10 euro. Dziennikarze podają, że w tamtym okresie obywatel Arabii Saudyjskiej żył z otrzymywanych od Niemiec świadczeń socjalnych. Mężczyzna w 2016 roku złożył w Niemczech wniosek o azyl, który został rozpatrzony bardzo szybko. Otrzymał pozytywną decyzję w ciągu czterech miesięcy. „DS” podaje, że nakazano mu także zapłacić 20 stawek dziennych po 30 euro za nadużywanie numeru alarmowego w lutym tego roku. Dzień przed zamachem – 19 grudnia – miał on pojawić się na sali sądowej ws. przesłuchania odwoławczego w związku z tym incydentem. Jak czytamy: 50-latek pewnego dnia pojawił się na komisariacie policji w Berlinie, by złożyć zawiadomienie. Wezwał na miejsce straż pożarną. „Wydawał się zdezorientowany”. Tygodnik ujawnia też, że 50-latek w listopadzie i grudniu nocował kilka razy w hotelu Martim w Magdeburgu. Według informacji „Spiegel” miał wtedy przygotowywać się do zamachu. A co kierowało nim feralnego dnia? Przedstawiciel niemieckiej prokuratury podczas konferencji prasowej poinformował, że „motyw sprawcy jest badany”. Wskazał, że ze śledztwa wynika wstępnie, iż był on „niezadowolony z traktowania uchodźców z Arabii Saudyjskiej w Niemczech”. W sobotę, na miejscu, gdzie doszło do tragedii, pojawił się Olaf Scholz – kanclerz Niemiec. Złożył kwiaty w oficjalnym miejscu żałoby – przed kościołem świętego Jana – i wygłosił kilka słów przed kamerami. Kilkukrotnie podkreślił, jak „straszne” było to zdarzenie. Mówił także o „szaleństwie”. – Musimy i będziemy trzymać się razem – zaznaczył. W ocenie redakcji „Bild” polityk wydawał się być pogrążony w smutku, a pod koniec spotkania z dziennikarzami jego głos drżał. Wyglądał, jakby był „bliski łez” – relacjonuje redakcja.Magdeburg. Podejrzany o atak był dwukrotnie karany. Miał do wszystkiego przygotowywać się w hotelu Martim
Scholz pzyjechał do Magdeburga. „Był bliski łez”