Wielki powrót sprawy Buddy. „Sąd uchylił blokadę środków”

Korytarz sądowy, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Obatala-photography Wielki powrót głośnej afery wokół loterii Buddy. Zachodniopomorski sąd zdecydował, co z pieniędzmi, które przeznaczone były na nagrody dla uczestników gry losowej. „Sąd Okręgowy w Szczecinie uchylił blokadę środków przeznaczonych na wypłatę nagród w głośnej loterii 7 AUT 2 x Budda, organizowanej przez Influi Publishing [wydawnictwo, które współpracuje z internetowymi osobowościami, w tym znanymi youtuberami – przyp. red.]. To kończy trwający prawie rok spór firmy z organami państwa i otwiera drogę do wypłaty nagród zwycięzcom. Sąd potwierdził prawidłowość procedur zastosowanych przez Influi i legalność gwarancji bankowej” – czytamy na facebookowym profilu Budda TV. Dziennikarze otrzymali ws. komentarz od sędziego – Konrada Kujawy i obrońcy influencera – radcy prawnego Mateusza Mickiewicza. Jak przypomina Radio ESKA, w loterii, której finał miał miejsce w październiku 2024 roku, uczestnicy mogli wygrać m.in. luksusową willę w Zakopanem (o wartości około 2,1 miliona złotych), a także sportowe auto (ponad 1,6 mln PLN). Zanim jednak trafiły one do zwycięzców, Kamil „Budda” Labudda został zatrzymany (ten sam los spotkał też dziewięć innych osób), usłyszał zarzuty (m.in. fałszowania faktur czy prania brudnych pieniędzy) i trafił do tymczasowego aresztu. Środki przeznaczone na nagrody zostały zaś zablokowane. Hubert Kłoda – dziennikarz Kanału Zero – poinformował, że małopolska Izba Administracji Skarbowej w Krakowie musi teraz jak najszybciej zrealizować wypłaty laureatom loterii Buddy jako ekwiwalentu za wygrane. Sędzia Kujawa przekazał zaś w rozmowie z „Eską”, że „Izba Skarbowa tę gwarancję bankową uruchomiła i doszło do realizacji zobowiązań wobec osób które były zwycięzcami loterii”. – Sąd uznał, że świadczenie banku nie jest już majątkiem spółki i z tego powodu nie możne zostać zajęte w toku postępowania karnego – wyjaśnił. Obrońca Buddy zaznacza, że to „nie kończy postępowania”. Mickiewicz tłumaczy jednak, że jest to chwila „wyjątkowo ważna”. To ma pomóc „wywieść prawidłowość tego, o czym mówią [youtuber i jego obrona – red.] i stwierdzić, że do żadnego zabronionego czynu nie doszło” – mówi. facebooktwitter
„Świadczenie banku nie jest już majątkiem spółki”
Przełomowa decyzja? Tak uważa obrońca Buddy