Wzniecili pożar, aby ukryć zabójstwo? Służby zatrzymały trzy osoby

Straż pożarna Źródło: Shutterstock / FotoDax Śledczy poinformowali, że pożar, do którego doszło w niedzielę w Łodzi, mógł nie być przypadkowy. Według wstępnych ustaleń ogień został podłożony, aby ukryć ślady zabójstwa. Do tragicznego zdarzenia doszło w niedzielę przed południem w mieszkaniu przy ul. Łanowej na Teofilowie w Łodzi. Jak informowały pierwotnie służby, kiedy wybuchł pożar, w lokalu znajdowały się 88-letnia mieszkanka oraz jej 60-letnia opiekunka. Choć strażacy ewakuowali jedną z kobiet, pomimo podjętej resuscytacji nie udało się jej uratować. W przypadku drugiej z kobiet zrezygnowano z ewakuacji ze względu na odniesione obrażenia. — W niedzielę przed południem otrzymaliśmy zgłoszenie o pożarze w budynku na drugim piętrze. Przed przyjazdem policjantów do akcji przystąpili strażacy, którzy wynieśli 90-letnią kobietę — informowała w rozmowie z TVN24 aspirant Kamila Sowińska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. I dalej: — Podjęta była próba reanimacji przez zespół ratownictwa medycznego, ale niestety nieskuteczna. W środku była również 62-letnia kobieta. Miała inne ślady na ciele mogące świadczyć o przestępczym charakterze. W poniedziałek śledczy podali, że według wstępnych ustaleń prokuratury to nie pożar był przyczyną śmierci kobiet. Ten miał zostać wywołany w celu zatarcia śladów po zabójstwie. Jak przekazał w rozmowie z Polską Agencją Prasową rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi prok. Paweł Jasiak, jedna z ofiar miała widoczne obrażenia zadane najpewniej ostrym narzędziem. Przyczyny śmierci drugiej z kobiet ustalić ma sekcja zwłok zaplanowana na wtorek. Rzecznik łódzkiej prokuratury przyznał także, że doszło do pierwszych zatrzymań. — Policja zatrzymała trzy osoby: kobietę i dwóch mężczyzn. Prokurator prowadzący śledztwo po sekcji zwłok i przesłuchaniach zatrzymanych zdecyduje, kto usłyszy zarzuty i jakie — poinformował prok. Paweł Jasiak.Najnowsze ustalenia śledczych. Pożar miał zatuszować zbrodnię