Liz Truss przeprosiła, ale członkowie partii mogą jeszcze w tym tygodniu próbować ją odwołać
Liz Truss przeprosiła za „nietrafione” decyzje. Program gospodarczy, dzięki któremu wygrała partyjne wybory na premiera Wielkiej Brytanii, nie porwały Brytyjczyków, konieczna byłą nawet błyskawiczna interwencja Banku Anglii, by nie osłabiać nadmiernie funta. Mówi się, że Partia Konserwatywna może wkrótce podjąć działania, by dokonać zmiany w fotelu premiera.
– Chcę wziąć odpowiedzialność i powiedzieć przepraszam za błędy, które zostały popełnione. Chciałam działać, ale po to, aby pomóc ludziom w ich rachunkach za energię, aby zająć się kwestią wysokich podatków, ale poszliśmy za daleko i za szybko. Uznaję to – powiedziała premier Liz Truss w wywiadzie udzielonym stacji BBC.
Program gospodarczy Liz Truss nikogo nie uwiódł
Brytyjczykom – i ekonomistom – nie spodobały się pomysły urzędującej dopiero od 6 tygodni pani premier. Obniżka podatków miała podźwignąć brytyjską gospodarkę, a doprowadziła do tego, że zaledwie półtora miesiąca po powołaniu na stanowisko media zastanawiają się, kto może zastąpić Liz Truss.
Pomysł cięcia wydatków publicznych, ulg podatkowych dla najbogatszych i zmniejszenie redystrybucji środków publicznych (czyli ograniczenie programów socjalnych) pomogły jej wygrać wewnętrzne wybory w Partii Konserwatywnej, ale ostatecznie nie tylko nie spotkały się ze zrozumieniem członków partii, a co dopiero opozycji, ale wręcz zatrzęsły rynkami międzynarodowymi. Zapowiedź uruchomienia planu reform gospodarczych wywołała tak drastyczny spadek wartości funta, że interweniować musiał Bank Anglii. Dokonał bezprecedensowego kroku: wykupił długoterminowe obligacje państwowe za 65 mld funtów. Na chwilę ustabilizowało to kurs funta, ale to chwiejna równowaga.
Za co najbardziej oberwało się Liz Truss? Do wewnętrznych wyborów na stanowisko premiera poszła z postulatem likwidacji 45-proc. stawki podatku dochodowego, którą od kwietnia 2023 r. miałaby zastąpić stawka 40-proc. Objęłaby wszystkich, których zarobki przekraczają 150 tys. funtów rocznie. Na obniżeniu podatku o 5 pkt proc. zyskaliby najbogatsi: resort skarbu wyliczył, że 660 tys. najlepiej zarabiających Brytyjczyków zyskaliby 10 tys. funtów rocznie. Pomysł był zaskakujący z punktu widzenia sprawiedliwości podatkowej, bo na ten sam próg podatkowy łapaliby się zarabiający powyżej 150 tys. funtów rocznie oraz milionerzy.
Zdymisjonowanie ministra finansów miało uspokoić sytuację
Słowa krytyki zaczęły płynąć szerokim strumieniem. Aby ratować sytuację (i swoją pozycję, która nie była silna, bo jejkonkurent do fotela premiera, były kanclerz Rishi Sunak, dostał 42,6 proc. poparcia w wewnętrznym głosowaniu członków partii, co pokazuje, że oboje kandydaci szli łeb w łeb), w zeszłym tygodniu odwołała ze stanowiska ministra finansów Kwasi Kwartenga, który wraz z nią firmował podatkowe pomysły.
Kwarteng był najkrócej urzędującym ministrem finansów. Nie ma gwarancji, że jego dawna szefowa nie zostanie zapamiętana jako najkrócej urzędujący lokator na Downing Street 10. W poniedziałek w brytyjskich mediach pojawiły się spekulacje, że już w najbliższych dniach posłowie jej macierzystej Partii Konserwatywnej mogą podjąć próbę usunięcia jej ze stanowiska. „Daily Mail” donosi, że grono ponad 100 posłów jest gotowe wysłać listy z żądaniem przeprowadzenia w klubie poselskim głosowania nad wotum nieufności dla Truss. Wprawdzie partyjny regulamin daje każdemu nowemu premierowi 12-miesięczny okres ochronny, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by dokonać zmian w dokumencie.
Liz Truss nie chce odchodzić. Chce „naprawić błędy”
Jeśli Liz Truss dalej będzie dostrzegała, że rozminęła się z oczekiwaniami Brytyjczyków i członków swojej partii, może sama złożyć rezygnację. Z jej słów wynika, że na razie nie nosi się z takim zamiarem – w wywiadzie dla BBC wyraźnie dała do zrozumienia, że chce naprawić swoje błędy. „Myślę, że jest to znak uczciwego polityka, który mówi ‘Tak, popełniłam błąd. Zajęłam się tym błędem. A teraz musimy zrealizować obietnice’. To byłoby całkowicie nieodpowiedzialne dla mnie, aby nie działać w interesie narodowym w sposób, który mam do dyspozycji” – wyjaśniła.
Notowania konserwatystów szorują po dnie – wynoszą zaledwie 24 proc. Nawet w najgorszych momentach Borisa Johnsona nie były tak złe. Kłopoty Konserwatystów służą Partii Pracy, która cieszy się poparciem przekraczającym 50 proc.