Tusk wycofuje się z zapowiedzi. Liberalizacji prawa nie będzie

Donald Tusk Źródło: Flickr / Kancelaria Premiera, KPRM Donald Tusk w 2023 roku mówił, że na niektóre kwestie związane z marihuaną warto spojrzeć z mniejszą surowością. Dziś „Rzeczpospolita” twierdzi, że z tamtych słów już nic nie zostało. W Sejmie cały czas pracuje specjalny zespół, odpowiedzialny za poluzowanie przepisów narkotykowych. Zmiany w tym zakresie sugerował przed wyborami w 2023 roku sam premier Donald Tusk. Dziennikarze „Rzeczpospolitej” dla zainteresowanych nie mają jednak dobrych wiadomości. Na reformę nie ma co czekać. „Obowiązujące obecnie przepisy ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii służą ograniczeniu rozprzestrzeniania się narkotyków wśród młodzieży i dorosłych. Przykłady innych krajów wskazują, że legalizacja narkotyków, choćby w niepełnym zakresie, może prowadzić do wzrostu liczby uzależnień oraz problemów zdrowotnych i społecznych” – czytamy w odpowiedzi rządu, przesłanej do Komisji ds. Petycji w sprawie depenalizacji posiadania niewielkich ilości marihuany bądź krzaka konopi na własny użytek. Jak twierdzi „Rz”, tak mocne stanowisko rządu jest mimo wszystko zaskakujące. Przypomina o sygnałach, płynących w ostatnim czasie ze strony koalicji rządzącej. Przytaczają m.in. słowa Donalda Tuska na spotkaniu z wyborcami w 2023 roku. Za legalizacją posiadania drobnych ilości marihuany opowiadała się też Lewica. Postępowe poglądy głosił nawet Szymon Hołownia z Polski 2050. – Oczywiście, że trzeba przede wszystkim zdepenalizować posiadanie marihuany na użytek własny. Państwo ma naprawdę inne rzeczy do roboty niż ganianie za to, że jest jeden skręt czy dwa skręty gdzieś w tym czy innym miejscu – mówił. W końcu, we wrześniu 2024 roku, powołano Parlamentarny Zespół ds. Depenalizacji Marihuany. Współprzewodniczącymi tego grona zostali Ryszard Petru z Polski 2050 i Klaudia Jachira z KO. Przeprowadzono konsultacje, opracowano projekt dopuszczający posiadanie 15 gramów suszu lub krzaka konopi na własny użytek, przy czym krzak później wykreślono. Pod negatywną odpowiedzą rządu podpisał się wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. Zaznaczał, że przy opracowaniu pomagały MSWiA oraz Ministerstwo Zdrowia. Podał 7 argumentów przeciwko. Jako pierwszy – rozszerzenie problemu narkomanii w Polsce. Jako drugi – powstanie lub wzmocnienie zorganizowanych grup przestępczych. Trzecie z kolei było ułatwienie dostępu do środków odurzających dla małoletnich. Dalej wspominał obawy przed radykalnie zwiększonym obrotem narkotykiem, za wysoką granicę 15 gramów, ułatwienie pracy dilerów czy jako siódme – brak poparcia dla liberalizacji w badaniach opinii publicznej.
Rząd przeciwny liberalizacji prawa narkotykowego
– Ciągle mnie pytają o legalizację marihuany. Może po prostu zdecydować się, żeby nie było penalizacji, żeby nie było więzienia, żeby rozsądnie na to patrzeć, jak ktoś ma jointa, żeby nie robić z tego jakiejś wielkiej afery – stwierdzał wówczas szef PO.Negatywna odpowiedź Myrchy ws. marihuany