Książe Harry zeznaje przed sądem. „50 stron gniewu, uraz i traumy z dzieciństwa”
Książę Harry od lat jest na wojnie z brytyjskimi mediami. W poniedziałek miał zeznawać przed sądem w pierwszej rozprawie z pięciu toczących się spraw, wytoczonych między innymi przez niego przeciwko tabloidom. Sprawa dotyczy rzekomego włamania do telefonu i innych niezgodnych z prawem działań mediów w latach 1991-2011. Prawnicy reprezentujący Harry’ego i innych celebrytów (ponad 100 osób) próbują udowodnić, że dziennikarze „Daily Mirror”, „Sunday Mirror” i „People” bezprawne gromadzili informacje za wiedzą i zgodą starszych redaktorów i szefostwa.
W poniedziałek, gdy książę nie stawił się przed sądem, jego prawnik David Sherborne mówił, że co najmniej 30 prywatnych detektywów zostało wynajętych przez Mirror Group Newspapers (MGM) do uzyskania informacji o księciu. Grupa przyznała się tylko do jednego wykroczenia tego typu w sprawie Harry’ego, ale odrzuca pozostałe z jego roszczeń.
We wtorek syn króla Karola przyszedł do sądu, co stanowi pierwszy przypadek od 132 lat, gdy wysoki rangą członek rodziny królewskiej składał zeznania w charakterze świadka przed wymiarem sprawiedliwości.
Dlaczego książę Harry zeznaje przed sądem?
Sky News pisze, że pisemne oświadczenie księcia Harry’ego to „50 stron gniewu, urazy i traumy z dzieciństwa. Gorycz jest skierowana w stronę tabloidów, które oskarża o bycie źródłem wszystkich jego problemów”.
Prawnik reprezentujący grupę MGN kwestionował, czy książę mógł być podsłuchiwany w 1996 roku, ponieważ „nie miał telefonu komórkowego”. Harry twierdzi jednak, że jego matka, księżna Diana, dzwoniła do niego, gdy był szkole z internatem w Eton, używając telefonu stacjonarnego.
Książę Sussexu chce dowieść, że około 140 artykułów opublikowanych w latach 1996-2010 zawierało informacje zebrane przy użyciu nielegalnych metod. Do rozpatrzenia w trakcie procesu wybrano 33 teksty. Jeden z nich to artykuł na pierwszej stronie nieistniejącego już „News of the World”. Donoszono w nim, że książę zażywał narkotyki z przyjaciółmi w londyńskim pubie. Harry utrzymuje, że dziennikarz Gerard Couzens pozyskał informacje na ten temat w sposób nielegalny.
– Nie chodzi konkretnie o włamanie do telefonów? – zapytał radca prawny Andrew Green reprezentujący MGM. Harry odparł, że nie wie, jak te dwie rzeczy można traktować oddzielnie.
W artykule z 2007 roku w „Sunday Mirror” napisano, że książę Harry i jego ówczesna dziewczyna Chelsy Davy rozstali się, a syn Karola wybrał się na nocną imprezę, by „topić smutki”. Ze szczegółami informowano, w jaki sposób wszedł do klubu, kto był z nim, a nawet, że nie musiał płacić za wstęp.
– Moi prawnicy pokazali mi fakturę dla agencji BDI z dnia 9 listopada 2007 r. z tematem „Projekt Harry”. Rozumiem, że BDI jest dobrze znana w tym postępowaniu sądowym ze swoich bezprawnych działań – powiedział.
– Czas wystawienia faktury oraz fakt, że dziennikarze pozwanego przygotowali tak szczegółową historię w niedzielnym wydaniu „Mirror” o nocnym wyjściu, które miało miejsce w piątek, sprawiają, że, według mnie, podejmowali oni niezgodne z prawem działania, aby spróbować odkryć osobiste szczegóły dotyczące mojego związku i zawrzeć je w artykule – mówił.
Sky News zauważa, że na kilkukrotne pytania o to, w jaki sposób dziennikarze zdobyli informacje, odpowiedź Harry’ego brzmiała: „Wysoki Sądzie, musiałby pan zapytać dziennikarza, w jaki sposób uzyskał te informacje”. „Bez wątpienia jego prawnicy zasugerowali tę odpowiedź, wiedząc, że wielu dziennikarzy »Mirror« zdecydowało się nie zeznawać” – czytamy w relacji z sądu.
Czytaj też:
Książę Harry zapisze się w historii. W tym przypadku nie jest to powód do radościCzytaj też:
Taksówkarz Meghan i Harry’ego podważa informację o pościgu. „Nigdy nie czułem, że jestem w niebezpieczeństwie”