Ksiądz wykorzystywał je seksualnie, dostały odszkodowanie. „Jeszcze te miliony wyrzygają”

Kościół parafialny pw. Zmartwychwstania Pańskiego w Ruszowie Źródło: Google Maps Diecezja legnicka wypłaci odszkodowanie dwóm dziewczynkom, które były molestowane przez proboszcza parafii. Decyzja sprawiła, że mieszkańcy wsi są podzieleni. Niektóre parafianki wciąż bronią duchownego. W maju 2019 r. proboszcza z Ruszowa aresztowano pod zarzutem seksualnego wykorzystania dziecka – przypomina sprawę „Gazeta Wyborcza”. Zawiadomienie na policję złożyła matka dziewczynki, którą przygotowywał do pierwszej komunii. 10-letnia Julia przyznała, że była wtedy z koleżanką. Gdy o sprawie zaczęło być głośno, do prokuratury zaczęły zgłaszać się dawne wychowanki księdza. Ich historie uległy przedawnieniu, ale posłużyły jako dowód. W obronie proboszcza stanęła grupa parafian. Podczas odprowadzania duchownego na salę sądową śpiewali pieśni religijne i odmawiali różaniec. Nazywali go też „świętym”. Sądy dwóch instancji uznały jednak winę Piotra M. W 2021 r. prawomocnie skazano go na cztery lata więzienia. Dostał także 15-letni zakaz pracy z dziećmi. Ksiądz wyszedł już na wolność i przebywa w Domu Księdza Emeryta. Poszkodowane kilka miesięcy temu otrzymały z kolei po 475 tys. zł zadośćuczynienia. Diecezja Legnicka zapowiedziała, że nie będzie się odwoływać i wypłaci pieniądze. W Ruszowie znowu podgrzało nastroje. Niektórzy mieszkańcy w rozmowie z „GW” podkreślali, że kwota jest zbyt niska. Byli też tacy, którzy uznali ją za zbyt wysoką, albo tacy, według których ofiary księdza pedofila nie zasługują na odszkodowanie. – Dla mnie ksiądz był dobry. Ja w te oskarżenia nie wierzyłam i nie wierzę. Cały czas jestem za księdzem. Nie byłam na rozprawach, ale córka jeździła i mówiła, że skuli go jak jeńca. Za zabójstwo tak nawet nie robią – powiedziała starsza kobieta. Jedna z kobiet, która organizowała większość akcji w obronie duchownego mówiła, że ludzie zazdrościli księdzu relacji z dziećmi, wszystkie do niego lgnęły i obskakiwały tak, że mało się nie przewrócił, a teraz nie chcą chodzić do kościoła, jak go nie ma. Przekonywała też, że zna Piotra M. od 2007 r., była z nim na niejednej pielgrzymce i jakby coś miało się dziać, to wtedy. – A teraz? 70-letni człowiek? Niech się ktoś puknie w głowę – irytuje się kobieta. Zaznaczyła, że jej „absolutnie nikt nie przekona, że tam coś było”. Zdaniem parafianki od początku chodziło tylko o pieniądze. – Ja na ich miejscu bym się pod ziemię zakopała. Ze wstydu, co narobiły. Z tego więzienia wrak wyszedł, a nie człowiek – zaczęła kobieta. – Zabrano mu wszystko, godność, pieniądze, coś okrutnego. On mówi, że im przebaczył, bo jest księdzem katolickim, ale ta rana w sercu nigdy nie przestanie krwawić. Jego brata niedawno pochowaliśmy, też go bronił, serce mu nie wytrzymało. A jak one spokojnie śpią, to ja nie wiem. Może nie dziś i nie jutro, ale kiedyś jeszcze te miliony – przepraszam za słowo – wyrzygają. Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy – dodała. Matka drugiej skrzywdzonej dziewczynki powiedziała, że nie chciała upubliczniać informacji o wyroku ws. zadośćuczynienia, bo obawiała się ponownej nagonki. Sąd zdecydował jednak inaczej. – Chociaż nawet nie dostaliśmy jeszcze tych pieniędzy, słyszymy, jak to zostaliśmy milionerami na krzywdzie księdza. A nic nie wynagrodzi tego, co się stało mojemu dziecku. Cały czas jesteśmy pod opieką psychologa, ona będzie ponosiła konsekwencje do końca życia – mówiła matka dziewczynki. Dodała, że cierpi na tym jej córka. – Jedna z obrończyń księdza rozkręca hejt w najlepsze. Wymienia nas z nazwiska, wypisuje, że kłamiemy, że jesteśmy złodziejami – relacjonuje matka. Wspomniana kobieta przekonuje z kolei, że „od sześciu lat próbuje udowodnić, że to jedna wielka wyssana z palca historyjka”. – Wierzę w pedofilię, ale nie w tym przypadku – wyjaśnia kobieta. – To jest środowisko komunistyczne, laickie, pozbawione wartości. Ktoś ich łatwo mógł namówić do takich zeznań. A sprawą księdza chciano według mnie zatuszować inne przekręty w powiecie – tłumaczyła. Zarzuca też biegłej niekompetencję, bo wcześniej zajmowania się uzależnieniami. Wyjaśnia, że pracowała ponad 20 lat jako nauczycielka i wie, że dzieci i rodzice nie mówią prawdy. Kobieta jako argument podała też, że jej dziecku nic się nie stało. – Mój tata był podtruwany w szpitalu lekami, a matkę zrzucono z noszy, dokonano na niej eutanazji, ja to jeszcze udowodnię, mam dokumentację. Dopóki odwiedzał ich ksiądz Piotr, to pielęgniarki nie miały odwagi nic robić – tłumaczyła była nauczycielka. Kobieta zaczęła też wyjaśniać, czym zajmowała się rodzina i przodkowie duchownego. Powiedziała również, że 10 lat temu sama straciła pracę przez fałszywe oskarżenia. Była nauczycielka przerzuca się pismami sądowymi z rodzicami poszkodowanych. Adwokat i pełnomocnik matki 10-latki ma za złe biskupowi, że nie zabrał zdecydowanie głosu w sprawie. Podkreślił, że Kościół powinien stać po stronie pokrzywdzonych. Matka Julii podsumowała, że ta sytuacja dotknęła całą rodzinę. Wspomina, że życie we wsi ograniczyła do minimum. Ostatnio została zwyzywana przez byłą nauczycielkę. – Dla mnie tak wygląda fanatyzm. I jest tylko gorzej. Naprawdę zaczęłam się obawiać o nasze bezpieczeństwo, myślę czasem o wyprowadzce – zakończyła.Zadośćuczynienie za molestowanie dwóch dziewczynek? Wieś podzielona
Ruszów. Bronią proboszcza skazanego za pedofilię. „Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy”
Ksiądz skrzywdził dziewczynki, parafianki atakują ich rodziny. „Wyssana z palca historyjka”
Ofiary księdza pedofila dostały odszkodowanie, wróciła nagonka. „Tak wygląda fanatyzm”