Nie zdał egzaminu, to był początek jego kłopotów. Ostatecznie zatriumfował Uniwersytet Rolniczy w Krakowie Źródło: Shutterstock / Longfin Media Student Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie pozwał uczelnie po tym, jak nie zdał egzaminu. Powodem były różnice w Sylabusie i tym, jak ostatecznie wyglądał test i co uwzględniono w ocenie końcowej. Szymon Bałek jako student weterynarii Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie w 10 semestrze nie zdał egzaminu. Z pozostałych przedmiotów miał co najmniej 4,5. Mężczyzna podważył jednak swój test w związku z tym, co było zapisane w Sylabusie, a co znalazło się w egzaminie. Okazało się, że wbrew początkowym ustaleniom podwyższono maksymalną punktację oraz pojawiły się pytania wielokrotnego wyboru. Bałkowi do końcowej oceny nie zaliczono też ocen z kolokwiów. Studentowi nie udało się wiele wskórać u władz uczelni za pomocą kolejnych pism. W międzyczasie wobec mężczyzny rozpoczęto procedurę skreślania z listy studentów. W pewnym momencie została ona anulowana, ale nie powiadomiono o tym innych wykładowców, w związku z czym Bałek nie był wpuszczany na zajęcia. Ostatecznie studentowi zaproponowano egzamin komisyjny, którego również nie zdał, bo warunki testu nie uległy zmianie i został oceniony jak za pierwszym razem.Kraków. Student Uniwersytetu Rolniczego pozwał uczelnię „Gazeta Wyborcza” zauważyła, że Bałek musiał powtórzyć rok. Złożył jednak skargę do sądu administracyjnego, który przyznał mu rację, że niesłusznie skreślono go z listy studentów. Mężczyzna złożył wniosek o dopuszczenie go do toczących się już zajęć i dopisanie do listy studentów w jedenastym semestrze oraz uznanie obecności na zajęciach w dziesiątym semestrze. Na razie Bałek nie uzyskał odpowiedzi. Uczelnia czeka z kolei na uzasadnienie wyroku. – Nie znam sprawy, by ktoś wygrał proces z uczelnią o wynik egzaminu. To może być pierwszy taki wyrok i precedensowe rozstrzygnięcie – skomentował mec. Tomasz Banaś, który reprezentował Bałka. Adwokat zauważył dodatkowo, że student w związku ze sprawą może być stratny finansowo, bo rok później trafi na rynek pracy. Mec. Banaś zakończył, że wiele uczelni nie ma w swoich regulaminach ścieżki odwoławczej w przypadku, gdy student nie zgadza się ze sposobem oceny jego egzaminu.