Kolejna podwyżka stóp proc.? Członek RPP zabiera głos
“Listopad powinien być takim miesiącem – z zastrzeżeniem, że nie znam projekcji – kiedy Rada powinna po prostu poczekać. Także poczekać – to jest może nawet jedna z ważniejszych rzeczy – na to, żeby powstał nowy rząd i ogłosił, co będzie robił w najbliższych kwartałach, w 2024 r. Czyli: co się stanie z budżetem – czy budżet będzie taki, jaki został zaproponowany przez poprzedni rząd; po drugie, co z tarczami inflacyjnymi, co z taryfami: prąd gaz, co z paliwami itd. Jest tutaj dużo czynników ryzyka wyższej inflacji związanych z tymi właśnie decyzjami, które tak naprawdę już będą leżeć po stronie nowego rządu. A w listopadzie, zakładam, na Radzie 7-8 listopada, tego wszystkiego jeszcze nie będziemy znali. W związku z tym to jest kolejny argument za tym, żeby poczekać, żeby tutaj żadnych decyzji nie podejmować” – powiedział dziennikarzom Ludwik Kotecki.
Co zrobi RPP?
RPP obniżyła w październiku stopy procentowe o 25 punktów bazowych – w przypadku głównej stopy referencyjnej: do 5,75 proc., zgodnie z konsensusem oczekiwań rynkowych. We wrześniu zdecydowała się na pierwszą obniżkę stóp – o 75 pkt. do 6 proc. w przypadku stopy referencyjnej. Najbliższe decyzyjne posiedzenie RPP zaplanowane jest na 7-8 listopada, a kolejne – na 6 grudnia.
“Kolejne spotkanie jest na początku grudnia i może to wtedy jest jakaś kolejna szansa na jakieś dalszą dyskusję. Na razie wygląda na to, że gospodarka ma się słabo, bardzo słabo. To, oczywiście, jest czynnikiem, który będzie zbijał inflację bardzo szybko. To już trochę widzimy. Jedynymi czynnikami, które będą ją podwyższyć to paliwa, tarcze itd. – te czynniki, które są jakby dyskrecjonalne, tzn. one już nie są rynkowe w dużej części albo w bardzo dużej części, ale są tak naprawdę w rękach – niestety – polityków. Ale to się powinno wyjaśnić w ciągu następnych dwóch miesięcy” – dodał członek RPP.
Na granicy recesji
Ludwik Kotecki skomentował też sytuację gospodarczą Polski i podzielił się prognozą dotyczącą dynamiki PKB. Jego zdaniem wzrost PKB na koniec roku będzie wynosił okrągłe zero.
„Mój scenariusz jest taki, że w tym roku zobaczymy zero za cały rok, jeżeli chodzi o wzrost gospodarczy realnie. W przyszłym roku to będzie pewnie może koło 1 proc., może 1,5 proc. Na pewno mniej niż te zakładane 3 proc.. Mamy tam lukę w funduszach i mamy prawdopodobnie dużo opóźnienia w tym początku ożywienia. Jego ciągle nie widać nigdzie – nie tylko w Polsce, ale też w Europie Zachodniej” – powiedział Kotecki dziennikarzom.
„Jeżeli Europa, Niemcy zaczną się ożywiać, to i tak pewnie trzeba będzie poczekać kilka miesięcy, zanim to wpłynie na nas. W związku z tym na razie nie widzę takich rynkowych czynników proinflacyjnych. Widzę na razie administracyjne czynniki proinflacyjne, ale te dwie kwestie mogą w pewnym sensie się równoważyć” – dodał.
Czytaj też:
Warszawska giełda odreagowuje powyborcze szaleństwoCzytaj też:
Rewolucji podatkowej nie będzie. „Politycy jak ognia boją się podwyżek”