Burmistrz wskoczył do śmietnika. Przekonuje, że było to potrzebne

Mariusz Musiałowski Źródło: Facebook / Mariusz Musiałowski Burmistrz Gminy Kleczew Burmistrz wielkopolskiego Kleczewa Mariusz Musiałowski postanowił wejść do pojemnika na odpady. Wszystko po to, by zwrócić uwagę na problem sortowania śmieci. Mariusz Musiałowski zaskoczył internautów, wrzucając do sieci nietypowe nagranie. Widzimy na nim samorządowca w pomarańczowym kombinezonie. – Czy burmistrz może przyjść tak ubrany do pracy? – pyta na filmie polityk. – Może, a czasami to nawet powinien – dodaje po chwili, a kamera ukazuje go w kontenerze na śmieci. – Bo są tematy, które wymagają nie garnituru, tylko próby powiedzenia rzeczy wprost – stwierdzał. – Wiesz, co jest paradoksalne? Że większość z nas deklaruje, że segreguje odpady, a potem… i tak wszyscy płacimy więcej. Bo wystarczy, że garstka ludzi postanowi „oszukać system”, a cała gmina obrywa po kieszeni. Dosłownie – mówił dalej. – Limit recyklingu rośnie, Unia nie żartuje, Inspektor WIOŚ nie macha palcem — tylko wystawia rachunek, który uderza w każdego mieszkańca. A przecież to nie są „pieniądze gminy”. To nasze pieniądze. Ten film to nie wykład. To prośba o odrobinę refleksji – podkreślał. Samorządowiec zwrócił uwagę, że w jego gminie większość mieszkańców segreguje śmieci i płaci za ich odbiór 28 złotych. Pozostali muszą zapłacić dwa razy tyle. Zaznacza jednak, że problematyczne bywają pojemniki zbiorcze przed blokami. Tam segregacja bywa niedokładna. Polityk zaprezentował, jak bardzo pomieszane bywają nasze śmieci. Wysypał zawartość kosza na plandekę i zaczął sam rozdzielać odpady. Tylko z dwóch pojemników zmieszanych, aż połowa śmieci nadawała się do segregacji. – Odpowiedzialność zbiorowa. Niestety, mamy kilka procent osób, które nie szanują starań i trudu pozostałych, a wszyscy później solidarnie musimy się na tę karę zrzucić, czyli jest płacona, krótko mówiąc, z podatków – tłumaczył.Kleczew. Burmistrz wskoczył do śmietnika
Segregacja śmieci. Burmistrz Kleczewa tłumaczy