Kontrowersyjna opłata na zabytkowym cmentarzu. Ksiądz zmienił decyzję

Figura Najświętszej Maryi Panny pod ruinami zamku w Kazimierzu Dolnym Źródło: Shutterstock / Adam Cwil Proboszcz zdecydował o wycofaniu opłaty w wysokości pięciu złotych za wstęp na zabytkowy cmentarz w Kazimierzu Dolnym. Przedsiębiorca, który ją wprowadził, obawia się skutków tej decyzji. Na terenie zabytkowego cmentarza w Kazimierzu Dolnym od 150 lat nie ma pochówków, ale jest atrakcyjny punkt widokowy. Przy wejściu stanęła budka z pamiątkami i napojami, którą zainteresował się lubelski wojewódzki konserwator zabytków. Dr Dariusz Kopciowski zapowiada interwencję w tej sprawie, bo „nikt o nic nie pytał”. Przedsiębiorca, któremu proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja Apostoła wydzierżawił teren, wprowadził opłatę za wejście w wysokości pięciu złotych. Historię opisał portal TVN24. Przedsiębiorca przekonywał, że część dochodów ze straganu oraz większa część z opłat za wstęp przeznaczona jest na naprawę organów w kościele, oraz na utrzymanie cmentarza – koszenia terenu czy sprzątania śmieci. – Ostatnie koszenie pochłonęło 1,8 tys. zł. Tyle trzeba było zapłacić dwóm ludziom za trzy dni pracy, a kosić trzeba co dwa, trzy tygodnie – tłumaczył mężczyzna. – Byli tacy, którzy pili tam wieczorami alkohol, zostawiane były śmieci. Było to też popularne miejsce do wyprowadzania swoich pupilków, a za krzyżem – tzw. Karawaką – było miejsce do załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych. Po wprowadzeniu opłat teren jest na noc zamykany, a w ciągu dnia jest osoba, która pilnuje porządku – kontynuował przedsiębiorca. Opłatom sprzeciwili się mieszkaniec gminy oraz regionalista Remigiusz Jeżewski, a także były radny Janusz Kowalski. Pierwszy przekonywał, że „cmentarz był zawsze zadbany i nie zauważył, jakoby były tam śmieci”. Jeżewski zwrócił również uwagę, że na terenie zabytkowego cmentarza jest także płyta poświęcona powstańcom styczniowym. Rzecznik Kurii Metropolitarnej w Lublinie ks. dr Adam Jaszcz podkreślił, że „trudno nie przyznać racji” argumentom o utrzymaniu obiektów. „Opowieści o wielkich finansach takiej czy innej parafii, utrzymywanej z niedzielnej tacy, to często opowieści z mchu i paproci” – dodał rzecznik. Po nagłośnieniu sprawy proboszcz zdecydował o zrezygnowaniu z opłaty. Przedsiębiorca obawia się, że zrezygnowanie z opłaty będzie skutkować całkowitym zamknięciem terenu.Kazimierz Dolny. Opłaty za wejście na zabytkowy cmentarz i kontrowersyjna budka
Rzecznik kurii broni proboszcza. „Opowieści z mchu i paproci” ws. niedzielnej tacy