Polowanie na dziki w wielkim mieście. „Przed oknami mordowano zwierzęta”

Dziki w mieście, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock Nocny odstrzał dzików w katowickim Brynowie wzbudził ogromne emocje wśród mieszkańców. Część z nich mówi o poczuciu zagrożenia i „mordowaniu zwierząt pod oknami”. Władze miasta tłumaczą incydent reakcją na zgłoszenia mieszkańców. O sprawie poinformował Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. Zgodnie z jego relacją akcja z 8 na 9 września przeraziła lokalnych mieszkańców. „W okolicach północy przed naszymi oknami mordowano zwierzęta. Po ulicy jeździł nieoznakowany samochód, z którego oddawano strzały z broni palnej w kierunku dzików. Zawiadomiliśmy policję, która przyjechała po około 15 minutach. Po przyjeździe patrolu udałem się na miejsce. Okazało się, że strzały oddawał łowczy zatrudniony przez miasto. Widać było, że panowie się znają, gdy podszedłem, śmiali się w najlepsze, stojąc przy martwych zwierzętach. Nie koloryzując, po zapytaniu o legalność polowania dosłownie kilka metrów od zabudowań, zostałem wyśmiany” – relacjonował jeden z mieszkańców, cytowany przez Pracownię. Sandra Hajduk, rzeczniczka Urzędu Miasta Katowice potwierdziła, że interwencja rzeczywiście miała miejsce. – Od kilku tygodni odbieraliśmy telefony od mieszkańców, wspólnot mieszkaniowych oraz spółdzielni mieszkaniowej w Brynowie, by zająć się dzikami w tej okolicy – powiedziała Hajduk. Zaznaczyła, że odstrzał nie jest jedynym sposobem na ograniczenie populacji dzików w mieście. W Parku Kościuszki ustawiono specjalne pułapki, jednak złapało się w nie zaledwie kilka zwierząt. W ciągu pięciu lat na tym terenie odstrzelono natomiast aż 116 dzików, ponieważ park stanowi ważny szlak migracyjny – zwierzęta przemieszczają się nim z lasów ochojeckich do panewnickich. Miasto współpracuje także z kołami łowieckimi. – Na Podlesiu pomiędzy terenem leśnym a zabudową mieszkaniową na obszarze około hektara został posadzony topinambur – dodała rzeczniczka. Jak tłumaczy, roślina ma stanowić alternatywne źródło pożywienia dla dzików i zatrzymać je z dala od bloków. Warto nadmienić, że w Polsce realizowany jest program pilotażowy o nazwie „Nieśmiercionośne metody na rzecz zapobiegania sytuacjom konfliktowym związanym z obecnością dzików na terenie miast”. Zajmuje się nim warszawskie Biuro Urbanistyki Wielogatunkowej, które współpracuje z przyrodnikami, urbanistami i prawnikami. Zainteresowanie programem wyraziły już między innymi Łódź i Gdańsk. Specjaliści podkreślają, że problem dzików w miastach narasta od kilkunastu lat. – W ciągu ostatnich kilkunastu lat dzik zaczął być postrzegany jako główne zwierzę konfliktowe w mieście – mówi dziennikarzom Gazety Wyborczej doktor Joanna Tusznio z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Jeśli zwierzęta będą miały możliwość bezpiecznego schronienia się w mieście czy znalezienia tam pokarmu, to będą do tego miasta wchodzić, a nawet je zasiedlać. Tak przecież było z wieloma gatunkami na przykład ptaków, więc czemu inaczej miałby się zachować dzik? – dodaje z kolei Ryszard Czeraszkiewicz, miejski łowczy ze Szczecina. Natomiast doktor habilitowany Jakub Gryz z Instytutu Badawczego Leśnictwa przypomina, że ekspansja dzików wynika także z rozrastania się miast, które otaczają lasy i naturalne siedliska. – Sporo zostaje do zrobienia w obszarze edukacji samych mieszkańców. Powinno się skończyć dokarmianie dzików, by nie kojarzyły ludzi z pożywieniem (…) ważne jest prowadzenie psów na smyczy (…) Potrzebujemy też zabezpieczonych śmietników. Grodzone powinny być też obiekty sportowe, takie jak boiska, by dziki nie zryły murawy. Tak samo działki – straty w ogródkach działkowych najczęściej są skutkiem niewystarczającego zabezpieczenia – zaznacza. facebookUrząd Miasta o odstrzałach dzików
Dlaczego dziki wchodzą do miast?