Tajemnicze zaginięcie Jowity Zielińskiej. Rodzina błaga o pomoc

Jowita Zielińska Źródło: policja.gov.pl Minął rok od dnia, gdy Jowita Zielińska z Lisin po prostu zniknęła. 6 lipca 2024 roku wyszła z pracy, wsiadła na rower i… ślad po niej zaginął. Nie wróciła do domu, nie zadzwoniła do rodziny. „To rok smutku, lęku i tęsknoty” – mówią bliscy kobiety, wciąż wierząc, że Jowita żyje i wróci do domu. Przypomnijmy, że Jowita Zielińska zaginęła 6 lipca 2024 roku. Tego dnia, jak co dzień, wyszła z domu w miejscowości Lisiny w gminie Rogowo (Kujawsko-Pomorskie) i pojechała do pracy. Około godziny 13.00 była widziana po raz ostatni – ktoś zauważył ją jadącą rowerem w okolicy pobliskiego Rojewa. Potem – cisza. Nie dotarła do domu, nie skontaktowała się z rodziną. – Ktoś przysyła jakiś punkt zaczepienia. Jedziemy, dzwonimy na policję, badamy. Czujemy się oboje z mężem jak po stracie syna. Nie wiemy, co się mogło wydarzyć. Po prostu rozpłynęła się osoba w powietrzu i nie ma – mówiła tuż po zaginięciu teściowa kobiety. Od chwili zgłoszenia rozpoczęły się intensywne, prowadzone na szeroką skalę poszukiwania. Policjanci z Rypina, Bydgoszczy, społecznicy i mieszkańcy przeszukiwali ogromne tereny. Zaangażowała się również Komenda Główna Policji. Jedyny ślad jednak, jaki odnaleziono, to rower, którym Jowita wracała z praccy. Teściowa kobiety snuła hipotezy związane z jej zaginięciem. – Ja podejrzewam, że jest jakieś uprowadzenie. Jowita sama by na pewno nie opuściła tego miejsca. Uważam, że jej tu było dobrze. Gdyby chciała uciec, zabrałaby rzeczy, pieniądze, wyjechała rano. Po co miałaby jechać prawie pod dom i nagle się rozmyślić? Bez sensu to jest. Rozmawiałyśmy jeszcze o 7.00 rano i o 10.00. Wszystko było normalnie – mówiła w programie „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. W akcjach poszukiwawczych brały udział wyspecjalizowane psy tropiące. Policja korzystała też z nowoczesnej technologii, wykorzystując sonary, drony – także podwodny – oraz Mobilne Centrum Wsparcia Poszukiwań Osób Komendy Głównej Policji. Ostatnia duża akcja odbyła się 29 marca 2025 roku – przeszukano wtedy 591 hektarów, w tym dwa zbiorniki wodne. W działaniach brało udział ponad 200 osób. – Policjanci Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy formalnie przejęli sprawę poszukiwań Pani Jowity Zielińskiej, choć faktycznie byli zaangażowani w działania praktycznie od początku – mówiła młodsza inspektor Monika Chlebicz, rzeczniczka komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy. Pomimo tak szeroko zakrojonych działań, Jowity wciąż nie udało się odnaleźć. Policja nadal apeluje o kontakt do każdego, kto mógłby mieć jakiekolwiek informacje – nawet anonimowo. Rodzina Jowity wciąż liczy na pomoc. Wyznaczono nagrodę w wysokości 10 000 złotych za informacje, które pozwolą ustalić, co się stało. Dodatkowe 10 000 złotych dorzucili twórcy podcastu „Olga Herring” i kanału „Ślady”. Jowita mieszkała z teściami w Lisinach. Kilka lat wcześniej zmarł jej mąż. Bliscy kobiety mówią, że przez cały ten czas żyją w niepewności, nadziei i bólu. – Rok poszukiwań Jowity, rok oczekiwań na telefon, na jakiekolwiek informacje. Rok smutku, lęku i tęsknoty. Każdy telefon z obcym numerem to nadzieja, że ktoś coś widział, że nam przekaże jakieś informacje, lub że sama Jowita się odezwie –. – Chcielibyśmy dowiedzieć się, co się stało, żeby Jowita się odnalazła i żeby wreszcie zakończył się ten koszmar, żebyśmy mogli spokojnie żyć. Nie zapomnieliśmy o Jowicie. Zawsze była i jest jedną z nas. Wierzymy, że się odnajdzie i do nas wróci. Czekamy z niecierpliwością na ten dzień – dodają.
Uprowadzenie?
Poszukiwania zakrojone na wielką skalę
„Czas skończyć ten koszmar”