Joanna Mucha „zrównała z ziemią” sztab Trzaskowskiego. Dostało się też Tuskowi

Joanna Mucha Źródło: Facebook / Ministerstwo Edukacji Narodowej Joanna Mucha to wywodząca się z Platformy Obywatelskiej posłanka Polski 2050 Szymona Hołowni. Po przegranej Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich zdecydowała, że nie będzie oszczędzać swoich dawnych kolegów i koleżanek. „Dzisiejsze komentarze polityczne brzmią jak business as usual. Zatem powiosłuję nieco pod prąd. Wybory prezydenckie to kronika zapowiedzianej porażki. KIM JESZCZE musiałby okazać się kandydat PiSu, żeby kandydat Platformy wygrał?” – zaczęła od prostego pytania rozczarowana kampanią posłanka. Następnie w 8 punktach wyliczyła różnice między zwycięskim Karolem Nawrockim, a przegranym Rafałem Trzaskowskim oraz ich sztabami. Podkreślała, że PiS zrobił strategiczną analizę pożądanych cech kandydata na prezydenta. „Miał on być osobą, której nie da się powiązać z rządem PiS i miał być tym, na którego w drugiej turze zagłosują wyborcy Mentzena” – pisała. PO takich analiz miała nie robić, ponieważ zdaniem Muchy jest „przekonana o własnej samozajebistości”. Według jej wiedzy PiS miał też zrobić casting na kandydata, podczas gdy PO jedynie pozorne prawybory między Rafałem Trzaskowskim, a Radosławem Sikorskim. „Lubię i cenię Rafała, głosowałam na niego w drugiej turze i uważam, że byłby dobrym prezydentem. Ale nigdy nie był i nigdy nie będzie dobrym KANDYDATEM na prezydenta!” – podkreślała. Zauważyła też, że PiS wziął do sztabu wyborczego ludzi, którzy wygrywali wybory. „Platforma wzięła do sztabu tych, co zawsze. Ludzi, którzy PRZEGRALI WSZYSTKIE KAMPANIE, które robili, również tę w 2023 roku. W 2023 roku Platforma PRZEGRAŁA z PiSem. Platforma ostatni raz wygrała duże wybory w 2011 roku” – przypominała. Mucha stwierdziła, że PiS robi skrupulatne badania i profiluje kandydata, decydując później o tematach, słowach i kierunkach ataku. PO miała co prawda zamówić badania, ale z nich nie korzystać. „Widziałam to, słyszałam to, nie raz, nie dwa razy. Nie można ich przekonać, bo to co im się wydaje, jest najważniejsze” – przekonywała. Oskarżyła też swoje dawne środowisko, że – w przeciwieństwie do PiS – nie wychodzi poza własną bańkę informacyjną i własną strefę komfortu. Zarzuciła również Platformie, że nie ma gotowego przekazu, ani przygotowanych konwencji. Jej przedstawiciele rzekomo mówią jedynie to, co im się „wydaje”. Dostrzegła też, że PiS ukrył na czas kampanii Kaczyńskiego i Morawieckiego, a PO nie potrafiła zrobić tego samego ze swoim liderem. „W kampanii Platformy w kluczowym momencie komunikację przejmuje Pan Premier Donald Tusk! Ktoś to w końcu musi powiedzieć: Panie Premierze, oni przez osiem lat swoich rządów SKUTECZNIE nadali Panu zły wizerunek. Nie zmienił Pan tego. Czy naprawdę badania zaufania społecznego nic dla Pana nie znaczą?” – pytała. Na koniec stwierdziła, że PiS może wiele rzeczy robić źle, ponieważ ostatecznie jest znacznie lepszy w komunikacji. „Nasz rząd uważa, że jest tak wspaniały, że komunikacja nie jest mu do niczego potrzebna” – stwierdziła. „Tyle mówimy o rozliczeniach. Myślę, że każdej partii przyda się porządne rozliczenie tych wyborów. Ale szczególnie partii, która przegrała w drugiej turze, mimo że miała WSZYSTKIE NARZĘDZIA, żeby wygrać, poparcie mainstreamu, możliwości, które daje pozycja partii rządzącej, kasę” – podsumowała.Dlaczego Trzaskowski przegrał? 8 punktów Joanny Muchy
Joanna Mucha o strefie komfortu i bańkach informacyjnych
Mucha: Gdy PiS ukrywał Kaczyńskiego, Tusk przejął komunikację