Głośna sprawa znanego historyka. Nie ma dowodów, że został napadnięty Jan Malicki Źródło: Newspix.pl / Jacek Herok Prokuratura umorzyła dochodzenie ws. napaści na Jana Malickiego. Podkreślono, że nie ma to dowodów. Wszystko wskazuje na to, że znany historyk potknął się na chodniku lub schodach i upadając, uderzył się w głowę. Dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego prof. Jan Malicki miał zostać napadnięty w nocy z 19 na 20 grudnia. Miał zostać zapytany o nazwisko przez ludzi ubranych w stroje przypominające mundury policyjne, a następnie uderzony w głowę, po czym stracił przytomność. Szef Studium Europy Wschodniej UW trafił do szpitala po tym, jak znalazł go przypadkowy przechodzień. Policja od ponad miesiąca badała sprawę. Postępowanie zostało zakończone. Prokuratura umorzyła sprawę stwierdzając, że do pobicia nie doszło. Malicki był w tej sprawie przesłuchany pięć razy. Zeznania złożyło również 11 świadków. Przeprowadzono też oględziny miejsca zdarzenia, zapisu monitoringu i telefonu komórkowego oraz uzyskano ekspertyzę z zakresu medycyny sądowej dotyczącą obrażeń pokrzywdzonego, określającą sposób ich powstania.Jan Malicki nie został napadnięty? Prokuratura o szczegółach Na podstawy powyższych rzeczy uznano, że nie ma dowodów na to, że obrażenia u dyrektora Studium Europy Wschodniej „było spowodowane działaniem lub zaniechaniem innej osoby fizycznej”. Według prokuratora doszło do nieszczęśliwego wypadku polegającego na potknięciu się Malickiego na nierówności chodnika lub stopni schodów, co skutkowało utratą pamięci. Decyzja w tej sprawa nie jest prawomocna i przysługuje od niej odwołanie. Sam zainteresowany po pojawieniu się nieoficjalnych doniesień o tym, że mógł nie zostać zaatakowany, wydał oświadczenie. Podkreślił m.in., że zwracał uwagę na to, że nie pamiętał przebiegu całego zdarzenia i „był wstrzemięźliwy w formułowaniu hipotez, używając spójnika warunkowego »jeśli…«”. Malicki zapewniał, że ma dowód na to, że pierwsza plama krwi znajdowała się ok. trzy metry od schodów. Szef Studium Europy Wschodniej przekonywał, że „nie miał powodu, by zmyślać”.