Samolot z Zełenskim lądował w Dublinie. Doszło do niepokojącego incydentu

Wołodymyr Zełenski Źródło: PAP / EPA / Sergey Dolzhenko Przy okazji lądowania samolotu, na pokładzie którego znajdował się prezydent Ukrainy, doszło do niepokojącego incydentu. Maszyna z Wołodymyrem Zełenskim lądowała przed północą (mowa o czasie, który wskazywały wtedy zegary w polskich domach). Manewr wykonano nieco wcześniej niż zakładał plan. W międzyczasie doszło do niepokojącego zdarzenia. „Cztery drony wojskowe naruszyły strefę zakazu lotów. Zostały skierowane w miejsce, gdzie lądował samolot z prezydentem Ukrainy” – pisze The Journal (informacje o incydencie są ustaleniami redakcji gazety, podane zostały w czwartek). To be wszystko. Bezzałogowe statki powietrzne zmieniły później lokalizację i poleciały w kierunku Morza Irlandzkiego. Przez pewien czas znajdowały się w pobliżu okrętu marynarki wojennej, którego obecność w tym miejscu nie była przypadkowa i miała związek z wizytą Zełenskiego w zachodniej części Europy. W artykule „Journal” podano więcej szczegółów. Śledczy ustalili, że drony leciały bez włączonych świateł. Możliwe, że ich celem było utrudnienie pracy pilotom samolotu. Wiadomo też, że UAV-y miały naprawdę duże rozmiary i były kosztowne. To najprawdopodobniej czterosilnikowe urządzenia latające, które są w stanie zawisnąć nad celem na dłuższy czas. Zdarzenie przez irlandzkie służby uznane zostało za atak hybrydowy. Nie wiadomo, czy bezzałogowce startowały z lądu, choć wiadomo, że lot w kierunku lotniska rozpoczęły w północno-wschodniej części stolicy. Nad ziemią znajdowały się przez około dwie godziny. Ustalane będzie teraz, na czyje polecenie przeprowadzono nieudany akt sabotażu (jak zakwalifikowano incydent). Irlandzkie Ministerstwo Obrony nie chce komentować sprawy, tak samo, jak inne instytucje państwowe, których przedstawiciele nabrali wody w usta, zasłaniając się kwestiami bezpieczeństwa. Oficjalnie mówi się, że wizyta głowy państwa sąsiadującego z Polską przebiega „bez zakłóceń”.
Dublin. Wizyta Zełenskiego w Irlandii. Media o pierwszych ustaleniach służb dot. incydentu