Influencer zarzuca ochronie Termom Bania homofobiczny atak. Zarząd parku wodnego wydał oświadczenie
Influencer Darius Rose w weekend wybrał się do Term Bania w Białce Tatrzańskiej. Podczas relacji na żywo stwierdził, że wraz ze znajomymi zostali zwyzywani przez innych klientów term, a następnie wyrzuceni przez ochronę obiektu. Grupa miała zostać zaatakowana z powodu swojego wyglądu oraz tego, że są osobami LGBT – opisuje sprawę Onet.
Darius Rose zarzucał Termom Bania tolerowanie homofobicznych ataków na klientów. – Jestem załamany tym, że nasi oprawcy pozostali bezkarni. W jakim kraju my żyjemy? – słychać na nagraniu. Za influencerem wstawili się jego fani, którzy zaczęli krytycznie oceniać park wodny. W dwa dni zamieszczono kilkaset wpisów, które potem miały zostać blokowane przez przedstawicieli Term Bania.
Darius Rose o szczegółach zajścia w Termach Bania
Darius Rose po dwóch dniach od zajścia wyznał, że wciąż jest zły z powodu sytuacji. Dodał, że do parku wodnego wybrał się z własnej inicjatywy i sam zapłacił za bilety. – Wyzywali nas od pedałów, ale staraliśmy się na to nie reagować, żeby nie prowokować większej agresji. W pewnym momencie te osoby weszły do tego samego basenu co my i zaczęła się sprzeczka – relacjonuje influencer.
Potem Darius Rose poprosił o interwencję ochrony, ale to on został wyciągnięty z basenu. Wyprowadzono też jego znajomych. Influencer podkreślił, że nie podjęto żadnej interwencji oraz nie wyciągnięto konsekwencji wobec osób, które obrażały grupę. Darius Rose miał zostać zwyzywany od „ciot” i „cw****”. – Gdy zapytałem, czy może mnie tak traktować tylko dlatego, że jest homofobem, usłyszałem: „ja przynajmniej jestem człowiekiem” – kontynuował influencer.
Ochroniarze obiektu mieli być negatywnie nastawieni wobec grupy oraz mieli nie udzielić pomocy jednej z osób, która rozcięła sobie wargę. Na miejsce wezwano policję, która wylegitymowała Dariusa Rose i jego znajomych. – Nikt nie był w stanie powiedzieć, dlaczego to my zostaliśmy potraktowani jak kryminaliści, a osoby, które nas obrażały, mogły jak gdyby nigdy nic nadal korzystać z basenów – ubolewa influencer.
Zarząd Parku Wodnego Bania odpowiada na zarzuty influencera
Policja przekonywała, że interweniowała wobec „pięciu agresywnych i nietrzeźwych klientów”. W sprawie nie wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Zarząd Parku Wodnego Bania S.A. wydał oświadczenie, w którym zaznaczył, że jest „niezmiernie poruszony sytuacją”. Wyjaśniono, że doszło do „kilku niepokojących zajść z udziałem Dariusa Rose i jego znajomych”.
Interwencja ochrony miała odbyć się zgodnie z procedurami stosowanymi w przypadku łamania regulaminu – pobytu pod wpływem alkoholu i agresywnego zachowania względem innych gości. Według zarządu obiektu „informacje pod adresem ich pracowników są jednostronne, a zarzuty nieprawdziwe”.
„Zachowali spokój, nie naruszyli niczyjej nietykalności cielesnej, podjęli działania na prośbę innych gości obiektu, którzy wielokrotnie prosili o interwencję” – brzmi fragment komunikatu. Na koniec władze parku wodnego zaznaczyły, że „zabezpieczono wszelkie nagrania z obiektu, które zostaną przekazane właściwym organom na ich wniosek”. „Deklarujemy pełną pomoc w rozwiązaniu sprawy” – podsumowano.
Czytaj też:
Tak Polacy spędzą długi weekend czerwcowy. Ten trend jest coraz popularniejszyCzytaj też:
Nowe baseny termalne w Zakopanem. Mają być konkurencją dla obiektu miasta