Poznamy dzień własnej śmierci? Naukowcy wiedzą, kiedy umrzemy

Badania genetyczne pozwalają np. zastosować u pacjentów terapię celowaną Źródło: freepik Badania prowadzone na uniwersytetach w USA i Europie wskazują, że dokładność prognoz dotyczących długości życia może być zaskakująco wysoka – o ile opierają się one na odpowiednio szerokich zbiorach danych i zaawansowanych technologiach przetwarzania obrazu. W projekcie kierowanym przez Perry’ego J. Pickhardta z University of Wisconsin AI analizowała tomografie komputerowe 123 tys. pacjentów, których losy – i długość życia – były już znane. Algorytm oceniał gęstość kości oraz poziom zwapnienia naczyń, by na tej podstawie oszacować długość życia. „Biologiczny model starzenia się z możliwymi do wyjaśnienia zautomatyzowanymi kardiometabolicznymi biomarkerami opartymi na tomografii komputerowej do fenotypowego przewidywania długowieczności” – tak brzmi tytuł pracy, której wyniki porażały spójnością z realnymi statystykami zgonów. Jeszcze dalej poszedł zespół Mathiasa Junga z Harvard Medical School, który postanowił przeanalizować obrazy MRI całego ciała 60 tys. zmarłych pacjentów. Celem było przewidywanie śmiertelności na podstawie składu ciała – proporcji tkanki tłuszczowej i mięśniowej. Badanie opublikowane w „eBioMedicine” ujawniło, że sztuczna inteligencja potrafi z ogromną precyzją przewidzieć zbliżającą się śmierć człowieka, bazując na sygnałach wysyłanych przez jego ciało – jeszcze zanim pojawią się objawy choroby czy pogorszenia stanu zdrowia. To już nie statystyka. To personalizacja śmierci – uszyta na miarę każdego człowieka, na podstawie jego własnych tkanek i metabolizmu. Pragnienie przewidywania śmierci nierozerwalnie łączy się z marzeniem o jej uniknięciu. Już Kartezjusz twierdził, że człowiek stanie się nieśmiertelny, jeśli tylko pozna mechanizmy działania swojego ciała. To samo głosi dziś transhumanizm. Ray Kurzweil – jeden z jego prominentnych przedstawicieli – w 2015 roku ogłosił, że do 2025 roku możliwe będzie przechowywanie ludzkiego mózgu na cyfrowym nośniku, a do 2045 roku inteligencja hybrydowa przełamie śmiertelność. Jak twierdzi: „dożyję 1000 lat”. W Dolinie Krzemowej nie są to puste słowa. California Life Company to projekt mający na celu przedłużenie życia ludzi takich jak Elon Musk, Jeff Bezos czy Sergey Brin. Ich zdaniem śmierć to problem techniczny, który wkrótce zostanie rozwiązany. I choć dla większości to nadal science fiction, to rzeczywiste inwestycje miliarderów w badania nad długowiecznością są już faktem. Pytanie, czy dane o naszym „końcu” to błogosławieństwo czy przekleństwo, pozostaje otwarte. „Der Spiegel” określił takie narzędzia jako „wyrocznie organowe” – AI interpretująca stan ciała, by wyznaczyć datę śmierci, może zrewolucjonizować zarówno medycynę, jak i społeczeństwo. Ale czy na lepsze? Genetyk David A. Sinclair z Harvardu w książce „The End of Age” napisał: „Jako gatunek, żyjemy dziś znacznie dłużej niż kiedykolwiek wcześniej. Ale niewiele lepiej. Wcale nie. Przez ostatnie sto lat kupiliśmy sobie dodatkowe lata, ale nie dodatkowe życia — przynajmniej nie takie, które warto przeżyć”. Jeśli więc długość życia nie idzie w parze z jego jakością, to może czas zacząć liczyć nie tyle lata, ile dni pełne sensu? Choć coraz więcej danych wskazuje na to, że można przewidzieć czas śmierci z dużą dokładnością, naukowcy przypominają: nie jesteśmy bezwolni wobec losu. Według obecnych szacunków jedynie 20 procent długości życia zależy od genów, 30 procent od środowiska, a aż 50 procent – od stylu życia. Zbilansowana dieta, aktywność fizyczna, jakość snu, relacje społeczne i unikanie używek potrafią wydłużyć życie nawet o 20 lat – nawet w późnym wieku. W tym kontekście „zegar życia” może stać się osobistym narzędziem motywacyjnym. Aplikacje analizujące dane biometryczne mogłyby codziennie pokazywać, ile dni, miesięcy, a może nawet lat udało się „odzyskać” dzięki pozytywnym zmianom. W starożytnej mitologii greckiej los człowieka był wyznaczany przez Mojry – Kloto, Lachesis i Atropos. To właśnie Lachesis mierzyła długość nici życia, zanim Atropos ją przecięła. Przenosząc tę metaforę na współczesność – AI staje się dziś nową Lachesis. A może również Atropos? Filozofowie przez wieki ostrzegali przed śmiercią rozumianą dosłownie. Epikur twierdził: A Horacy przypominał: „Carpe diem”. W podobnym duchu brzmi wers z Księgi Psalmów 35:5: „naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy posiedli mądre serce”. Wyobraźmy sobie świat, w którym każdy zna datę swojej śmierci. Czy ludzie planowaliby życie inaczej? Czy system emerytalny miałby sens? Czy zmieniłoby się podejście do testamentów, ubezpieczeń, a nawet relacji międzyludzkich? Co z debatą o eutanazji i samostanowieniu o życiu? Jak wyglądałaby solidarność międzypokoleniowa? Już dziś nie trzeba być prorokiem, by przewidzieć, że poznanie daty śmierci mogłoby przewrócić porządek społeczny do góry nogami. Wbrew pozorom nie jest to pytanie tylko dla naukowców czy bioinżynierów. To pytanie o sens życia i sposób jego przeżywania. Jeśli AI ma przewidzieć nasz koniec – czy będziemy umieli go zaakceptować? Czy wykorzystamy tę wiedzę do poprawy zdrowia i relacji, czy też poddamy się fatalizmowi? Na to pytanie nie odpowie żaden algorytm.Nowe technologie odkrywają tajemnice starzenia Kiedy umrzesz?
Mit nieśmiertelności i cyfrowe umysły
Sztuczna inteligencja jako nowa wyrocznia?
Ile zależy od nas?
Czy można żyć z wiedzą o śmierci?
„Najstraszniejsze ze wszystkich złych rzeczy, śmierć, nie ma dla nas żadnego znaczenia. Bo dopóki istniejemy, śmierć nie istnieje. Ale gdy śmierć istnieje, nas nie ma”.Społeczne konsekwencje daty zgonu
Czy jesteśmy gotowi na wiedzę o końcu?