25 June, 2025

Upokorzenie na porodówce. Wstrząsające relacje kobiet

Upokorzenie na porodówce. Wstrząsające relacje kobiet

Upokorzenie na porodówce. Wstrząsające relacje kobiet

Szpital, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / FotoDax Pani Ewa, która wykupiła prywatną usługę opieki położnej w trakcie porodu nie spodziewała się, że usługa ta okaże się całkowitym strzałem w kolano. Miała od niej otrzymać wsparcie – zamiast tego położna miała kazać pani Ewie czołgać się do łazienki i po porodzie oblewać ją zimną wodą.

Jak w materiale Uwagi! TVN relacjonuje pani Ewa, jej poród zaczął się około 1 w nocy. Po 15 minutach znalazła się w szpitalu, a godzinę później mąż pacjentki wysłał wiadomość do położnej z informacją, że żona rodzi. – Oddzwoniła, ale zamiast słów wsparcia zarzuciła, że wypisujemy jej w nocy jakieś SMS-y – opowiada pani Ewa. Kobieta wspomina, że nie była to ta sama położna, z którą współpracowała w szkole rodzenia. – Była kamienna i niewzruszona. Obrażona. Nie wiem za co – zaznacza pani Ewa.

– Byłam odwodniona, a ona kazała mi wstać i iść do łazienki się ogarnąć. Opadłam na ziemię, nie pozwoliła mężowi, żeby mnie podniósł. Kazała mi, niemal nagiej, doczołgać się do łazienki. Polewała mnie lodowatą wodą, a ja trzęsłam się z zimna – mówi.

Na tę samą położną trafiła pani Ewelina. Gdy trafiła na porodówkę, kobieta miała tego dnia dyżur. Pacjentka wspomina, że poród wyglądał jak sprzed pięciu dekad i gdyby była tego świadoma, zanim się zaczął, „od razu poszłaby na cesarskie cięcie”. – Widać było, że chyba jej przeszkadzam albo że nie chce brać udziału w naszym porodzie – opowiada pani Ewelina.

Godne traktowanie pacjentek. Jak położna ma się zachować?

Empatyczna współpraca położnej z pacjentką jest konkretnie określona w rozporządzeniu ministra zdrowia. Można w nim przeczytać, że rodzącej należy się traktowanie z szacunkiem. Położna ma prezentować spokojną i wzbudzającą zaufanie postawę. Niestety, kobiety, które miały styczność ze wspomnianą położną wskazują, że jej zniecierpliwienie nie było jedynym problemem.

Pani Ewelina relacjonuje przebieg porodu. – Nie zaproponowała mi zmiany pozycji. Po prostu podniosła mi nogi i uciskała brzuch – mówiła dziennikarzom Uwagi! TVN. Podobne doświadczenia miała pani Ewa, która opowiada, jak położna podeszła do niej z lewej strony i wbiła łokieć pod pierś pacjentki. – Przejechała wbitym łokciem po całym brzuchu. Nie wiedziałam co się dzieje, to był taki ból, jakby ktoś na żywca złamał mi żebra – opowiada.

„Krzyczałam, wręcz się darłam”

Dziecko pani Eweliny urodziło się w złym stanie, z niedotlenieniem. Pacjentka martwi się, że mogą pojawić się tego konsekwencje.

Z kolei pani Ewa mówi o masażu szyjki macicy, jaki miała przeprowadzić na niej położna. Szpital miał się wyprzeć tej procedury. Pacjentka jednak wskazuje, że „to nie było zwykłe badanie wewnętrzne, bo takich badań, będąc w ciąży, miała setki”. – To było najbardziej brutalne i bolesne badanie w moim życiu. Krzyczałam, a wręcz się darłam. To był taki ból, że pamiętam, że odpychałam jej rękę, by ją zabrała – przywołuje pani Ewa.

Pani Ewa i pani Ewelina nie są jedynymi kobietami, które oburzone są zachowaniem położnej. Także jej koleżanki po fachu ujawniają że jej pacjentki krzyczą z bólu przy porodach, które przeprowadza. I to nie jest krzyk porodowy.

– Tak pokrótce mówiąc, ona przyspiesza porody. Po prostu na siłę rozszerza szyjkę macicy, żeby przyspieszyć postęp porodu – dodaje inna położna.

To sytuacja, jaka ma miejsce od lat?

Jak przekazuje dziennikarzom Joanna Pietrusiewicz z fundacji „Rodzić po ludzku” pierwszy raz o wspomnianej położnej usłyszała ponad 10 lat temu. Wskazuje, że pamięta relacje jej pacjentek – o tym, co przeżyły, jak były traktowane, upokarzane.

– Wcześniej pracowała w innym szpitalu, gdzie robiła dokładnie to samo. A kobiety nie są w stanie zmówić się na przestrzeni kilkunastu lat, opisując te same historie traumatycznych porodów – dodaje Joanna Pietrusiewicz. Podkreśla, że na położną skarżyły się również studentki.

Jedna z nich wspomina koszmarną sytuację, jaka miała mieć miejsce wiele lat temu. – Położna poprosiła mnie, żebym przyniosła pojemnik na łożysko. Jak wróciłam do sali porodowej, to położna zapytała mnie bardzo surowym głosem: „Co ty żeś przyniosła?”. Chwyciła łożysko i rzuciła mnie nim – relacjonuje i dodaje, że ze względu na to, że łożysko jest pełne krwi, po wyjściu z sali porodowej wyglądała, jakby kogoś zabiła. Była cała we krwi.

Mimo że fundacja „Rodzić po ludzku” otrzymywała wcześniej zgłoszenia o działaniach położnej, dopiero panie Ewelina i Ewa postanowiły wystąpić ze skargą do szpitala, w którym pracuje położna.

Położna odsunięta od porodów

Warszawski szpital poinformował dziennikarzy, że „od początku lutego położna została bezterminowo odsunięta od przyjmowania porodów”. – Wielokrotnie było zgłaszane, że te porody nie są naturalne. Że kończą się bardzo szybko, że pacjentki są zmęczone, że krzyczą. Było to zgłaszane przełożonym, ale nikt nie reagował – wskazuje położna, z którą rozmawiała Uwaga! TVN.

Położna prowadził także szkołę rodzenia. Przez pewien czas była gotowa rozmawiać z dziennikarzami, ale z czasem zaczęła unikać wszelkiego kontaktu. – Nie robiłam tego specjalnie, proszę mi wierzyć. Na pewno nie jest to chęć skrzywdzenia tych kobiet. Jest mi bardzo przykro i już nigdy więcej nikomu tego nie zrobię, bo już nigdy do tego nie wrócę – stwierdziła.

Podobne artykuły